piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 26

-Ahh kochanie wyglądałeś za to bardzo seksownie.
Za te słowa dostałem po głowie. Chłopak zaciągnął mnie do łazienki. Zanim się obejrzałem byłem już cały mokry. Hazza wykorzystał moje wiadro które tu zostawiłem.
-Teraz ty też wyglądasz seksownie.-Powiedział chłopak i wrzucił mnie do wanny pełnej wody. 
-To dlatego tak długo tu siedziałeś-Powiedziałem o chłopaka a on z dumą pokiwał głową-No to teraz tego pożałujesz-Pociągnąłem chłopaka za koszule w rezultacie Hazza leżał ze mną w wannie.
-Co wy do cholery robicie??-Naszą zabawę przerwał głos Ash która wtargnęła nam do łazienki-I czemu tu jest tyle wody-Dopiero teraz zauważyłem że cała łazienka jest zalana.
***Oczami Hazzy***
Wyszedłem z wanny a po mnie wyszedł Lou. Nie mogliśmy powstrzymać śmiechu kiedy zobaczyliśmy jak wyglądamy. 
-Ash spoko posprzątamy to -Usłyszałem głos mojego ukochanego i myślałem że się przesłyszałem. On proponuje sprzątanie??
-No ja innego wyjścia nie widzę. Za 15 minut ma być sucho -Pokiwaliśmy głowami a dziewczyna opuściła łazienkę.
-No i co teraz??-Zapytałem Louisa chociaż bardzo dobrze znałem odpowiedź
-Sprzątamy-Powiedz a ja tylko cicho wzdychnąłem.Chłopak powyciągał mi papier , chusteczki, ścierki i wszystko czym można wytrzeć. Ja zacząłem wycierać a chłopak szukał dalej-Harry wytłumacz mi co to jest ?? -Louis pokazał mi żyletkę którą wyciągnął z mojej szuflady.
-Louis ja...-Nie pozwolił mi skończyć
-GDZIE??-Krzyknął na mnie a w moich oczach pojawiły się łzy.Pokazałem mu przedramię na którym znajdowały się 3 nowe blizny. -Dlaczego to robisz??-Chłopak był nadal zły
-Nie wiem, brakowało mi tego-Powiedziałem a w oczach chłopaka widziałem furie. Nigdy się tak nie zachowywał. Nigdy na mnie nie krzyczał.
-Nie wierze-Powiedział i wyszedł z łazienki.Zauważyłem leżącą na podłodze żyletkę którą wyrzucił chłopak. Chwyciłem ją do ręki ale drzwi do łazienki ponownie się otworzyły
-Nie tym razem-Louis wyrwał mi żyletkę z ręki i ponownie zniknął z łazienki. Zacząłem płakać nie chciałem żeby tak było ale nie potrafiłem się powstrzymać to było ode mnie silniejsze. Wiedziałem, że nie powinienem się ciąć szczególnie z powodu Louisa ale nie potrafiłem się powstrzymać brakowało mi tego ciepła które przy tym mi towarzyszyło.
***Oczami Louisa***
Nie mogę w to uwierzyć jak on to mógł sobie robić, jak on mógł robić to nam. Kiedy znalazłem tą nieszczęsną żyletkę, nogi się pode mną ugięły. Musze coś z tym zrobić tylko co ?? Wiem. Wziąłem do ręki telefon Hazyy i znalazłem numer lekarza. Mężczyzna odebrał po trzech sygnałach
-Dzień Dobry, z tej strony Louis. Louis Tomlinson. Chłopak Harrego.
-Dzień Dobry co się stało że do mnie dzwonisz.
-Prosze Pana w szafce Hazzy znalazłem żyletkę a on pokazał mi 3 blizny których wcześniej nie miał. Co ja mam zrobić nie chce żeby robił sobie krzywdę.-Na moich policzkach pojawiły się łzy.
-Spokojnie Louis. Co teraz robi Harry ??Nie można go zostawiać samego-Zapytał lekarz z paniką w głosie. Nie dziwie mu się on zna Harrego z Holmes Chapel jak Hazza był małym chłopcem.
-Harry siedzi w łazience i pewnie płacze-Powiedziałem a moje serce pękło na pół.
-Zostawiłeś go tam z żyletką!?-Mężczyzna uniósł na mnie głos.
-Nie spokojnie żyletkę trzymam w ręku.-Ścisnąłem mocniej rękę robiąc przy tym małą rankę na dłoni. Szybko schowałem żyletkę do kieszeni spodni i wróciłem do rozmowy z lekarzem.
-Dobrze w takim razie przyjdźcie z Harrym jak najszybciej do mnie dzisiaj miałem tylko jednego pacjenta.-Powiedział lekarz i zakończył połączenie a ja poszedłem do łazienki.
-Harry wstawaj -Powiedziałem do chłopaka ale on nie zareagował-Harry albo wstaniesz albo wyniosę Cię siłą-Nadal nic-Kurwa Harry wstawaj nie pozwolę Ci się kaleczyć JUŻ-Ostatnie słowo wykrzyczałem mu w twarz. Chłopak podniósł na mnie wzrok. Jego oczy były przepełnione bólem ale jednak wstał. Wziąłem go za rękę , weszliśmy do naszego pokoju.
-Harry przebieraj się- Hazza nie protestując zaczął się rozbierać.Gdyby nie zaistniała sytuacja rzuciłbym się na chłopaka ale nie teraz teraz muszę zachować spokój. Ja również się przebrałem bo byłem nadal w mokrych ubraniach.Żyletkę wyciągnąłem z kieszeni mokrych spodni tak żeby Hazza jej nie zauważył i włożyłem do suchych , coś mi podpowiadało że ona mi się później przyda.
-Już-Pod wpływem głosu Hazzy po plecach przeszły mnie ciarki. Jego głos był przepełniony bólem i tylko bólem.
-Chodź, muszę Cię gdzieś zabrać-Podałem chłopakowi dłoń którą ujął i poszedł za mną.
-Wychodzimy nie będzie nas na obiedzie-Powiedziałem kiedy byliśmy już w salonie. Mój wzrok padł na chudą sylwetkę. Na Torii. Musze z nią jeszcze porozmawiać.-Małpy przypilnujcie go żeby nigdzie nie poszedł.Torii musimy porozmawiać.-Powiedziałem, już chciałem odchodzić kiedy Harry mocniej ścisnął moją dłoń
-Louis nie-Chłopak był przestraszony ale nie mogłem się ugiąć
-Ty masz teraz najmniej do gadania.-Powiedziałem i oswobodziłem moją dłoń z uścisku. Ostatni raz popatrzyłem na Harrego płakał ale nie mogłem być dla niego milszy musi wiedzieć że zrobił źle.
-Louis o co chodzi??-Zapytała przestraszona Torii
-Mała to nie jest dla mnie łatwe-Nabrałem powietrza do ust-Harry znowu się tnie-Po tych słowach z moich oczu popłynęły łzy, z oczu dziewczyny również -Boje się o niego a on to wszystko olewa. Wiem ,że on wie że zrobił źle ale skoro wie mógł tego nie robić.
-Louis spokojnie wszystko będzie dobrze. Jedziecie do lekarza prawda??-Pokiwałem głową.-To dobrze on mu pomoże
-Torii czy to dobrze że ja jestem dla niego taki ostry. Bo jak mówiłem do niego miłym tonem olewał mnie-Powiedziałem to z bólem
-Tak to dobrze na mnie też nie działają miłe słówka musisz się wydrzeć żebym zareagowała. Dobra Boo Bear nie możesz pokazywać słabości-Po tych słowach przetarłem łzy i wróciłem do salonu.
-Harry idziemy-Powiedziałem a chłopak posłusznie wstał. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kompletnego idiotę. Nigdy się tak nie zachowywałem i to jeszcze w stosunku do  Harrego ale teraz gówno mnie to obchodzi. Musze mu pomóc.Wsiedliśmy do samochodu, Harry zamknął oczy ale i tak widziałem że płacze. Policzki miał mokre od łez. Chciałem się do niego przytulić ale nie mogłem. Kiedy byliśmy już pod kliniką Harry otworzył oczy.
-Louis ja nigdzie nie idę -Powiedział Harry już pewniejszym głosem
-Mam się powtórzyć-Zapytałem ale nie oczekiwałem na jego odpowiedź-Twoje zdanie teraz liczy się najmniej.-Wyciągnąłem chłopaka z samochodu bo nie chciał się ruszyć.
-Harry , cholera chcesz żeby paparazzi się dowiedzieli??-Te słowa podziałały na chłopaka jak kubeł zimnej wody. Bez sprzeciwów weszliśmy do kliniki kierując się od razu do gabinetu lekarza.
-Dzień Dobry już jesteśmy-Przywitałem się z lekarzem.- Harry nawet nie podniósł wzroku.
-Dziękuje Louis że go przywiozłeś.-Mężczyzna spojrzał na Harrego -Chcesz zostać ??-Zapytał patrząc tym razem w moim kierunku. Bez zastanowienia się zgodziłem-Ale Louis to nie będzie przyjemna rozmowa. -I tak się zgodziłem -W takim razie zapraszam pokazał na fotele na których wczoraj siedzieliśmy. Poszedłem w kierunku jednego z nich. Obróciłem się w stronę mojego chłopaka nawet nie drgnął
-Harry Już-Podniosłem głos. Chłopak dołączył do mnie.Kiedy siedzieliśmy już na fotelach mężczyzna przysunął swój do Harrego.
-Harry co ty wyprawiasz-Zaczął łagodnie ale wiedział że to nic nie da-Harry spójrz na mnie -Hazza nie reagował.  Lekarz chwycił go za podbródek i uniósł jego głowę.-Odpowiedz-Krzyknął. Z oczu Harrego poleciały kolejne łzy ale nie odezwał się-Harry nie rujnuj sobie życia. Teraz masz Louisa masz dla kogo żyć. Pamiętasz z jaką radością opowiadałeś co do niego czujesz??-Chłopak pokiwał twierdząco głową.-No to dlaczego się niszczysz.Dlaczego wracasz do punktu wyjścia.-Mężczyzna mówił do Harrego ale on nie reagował-Harry nie każ mi krzyczeć na ciebie. -Mężczyzna zaczął tracić cierpliwość do loczka.-Harry pamiętasz co ci mówiłem. Jeśli nie zaczniesz gadać wyśle cię do czupków a tam już nie będzie tak miło. A po za tym wszyscy dowiedzą się o twojej chorobie.-Lekarz krzyknął , stracił już cierpliwość do mojego ukochanego a Harry tylko  spojrzał na lekarza  wzrokiem wypełnionym wszystkim co najgorsze.
-Nie chce żeby ktoś się dowiedziała. Kurwa nie chce do czupków- Chłopak się rozpłakał. Już chciałem do niego podejść ale lekarz mnie zatrzymał
-Nie-Powiedział i kontynuował rozmowę z Harry-Harry to dlaczego to zrobiłeś . Dlaczego się ciąłeś-Mężczyzna mówił już spokojnym głosem.
-Dlaczego wy się mnie czepiacie. To jest moje życie to ja je sobie spieprzyłem nie wy. -Mężczyzna popatrzył na mnie dając mi znak że mam zacząć mówić.Wstałem i podszedłem do Harrego
-Kocie to nie jest tylko twoje życie- Hazza popatrzył na mnie z dezorientacją.-To jest nasze życie. Ty jesteś moim życiem-Przerwałem i spojrzałem chłopakowi w oczy-Niszcząc siebie niszczysz także mnie. Każde jedno cięcie sprawia mi taki sam ból jak tobie.-Chłopak chciał coś powiedzieć ale mu przerwałem-Wiesz że ja cierpię tak  samo jak ty. Więc proszę Cię nie rób tego więcej. Zrób to dla mnie , dla nas-Ostatnie słowa wypowiedziałem przez łzy. Hazza chciał mnie pocieszyć ale szybko wróciłem na swoje miejsce.
-Słyszałeś co powiedział Louis. Chcesz zniszczyć wam obojgu życie??-Mężczyzna spojrzał na Harrego , z jego oczu płynęło coraz więcej łez
-Nie chce ale to nie jest takie proste. To jest silniejsze ode mnie-Albert podszedł do mnie.
-Louis masz tą żyletkę Harrego- Pokiwałem twierdząco głową-Daj
***Oczami Torii***
Po godzinie Zayn wrócił jak się potem okazało z zakupów. W rękach miał siatki z TESCO
-Torii umiesz gotować prawda??-Chłopak podszedł do mnie i podał mi siatki. Ja tylko pokiwałam głową-To dobrze ugotujesz nam zupę na obiad. Ashley pomóż jej jestem strasznie głodny -Zayn zaśmiał się i poszedł oglądać TV.
-O co chodzi??-Ash wyglądała na zdezorientowaną
-Liam przegrał zakład i musi zjeść zupę łyżką -Powiedziałam w skrócie i cicho się zaśmiałam.
-No dobra to jaką zupe robimy-Zapytała Ash powstrzymując śmiech.
-Najpierw sprawdźmy co kupił nasz modniś. -W pierwszej torbie były same lakiery do włosów. -To pewnie dla niego-Zaśmiałyśmy się cicho.W drugiej torbie były marchewki ziemniaki buraki. W trzeciej jakieś przyprawy.-No to wychodzi na to że robimy barszcz.-Ash pokiwała głową i zaczęła obierać warzywa. Po godzinie obiad był już gotowy.
-Zuuuupaa gotowa-Wydarła się Ash wszyscy przebiegli oprócz Liama.
-No gdzie nasz kochany Liam-Odezwał się Zayn z zacieszem na twarzy. W tej chwili do kuchni wszedł Liam, cały blady. W oczach miał przerażenie. -Proszę siadaj , dziewczęta zrobimy dla ciebie zupę.- Liam tylko skarcił go wzrokiem i usiadł do stołu. Wziął łyżkę do ręki i próbował zjeść. Kiedy w jego oczach pojawiły się łzy musiałam coś zrobić bo reszta załogi tylko się śmiała.
-Mam tego dość-Wyciągnęłam z szuflady widelec i podałam go Liamowi- Jedz.
-Dziękuje Torii-Chłopakowi najwyraźniej ulżyło
-Pożałujesz tego KOBIETO-Powiedział Zayn z żalem i rozbawieniem w głosie
***Oczami Louisa***
Podałem lekarzowi żyletkę ale bałem się co on może zrobić. Tłumaczyłem sobie że to dla dobra mojego ukochanego ale i tak się bałem.
-Harry spójrz-Mężczyzna uniósł żyletkę na tyle aby Harry mógł ją dobrze zobaczyć.-To nie jest dobre rozwiązanie, to tylko pogłębia twoją chorobę która prawie zniknęła. Harry rozumiesz to gdybyś nie zaczął się ciąć depresja by zniknęła ustępując miejsca miłości do niego-Pokazał ręką na mnie.-A teraz patrz-Mężczyzna chwycił rękę Harrego, dobrze wiedziałem co chce zrobić dlatego odwróciłem wzrok-Pokarze Ci jak to naprawdę boli. Pokarze ci co przeszła twoja przyjaciółka. -Ciekawość zwyciężyła ponownie spojrzałem na rękę Hazzy. Lekarz właśnie robił małe nacięcie na wewnętrznej stronie jego dłoni. Harry tylko syknął z bólu. -Trzymaj -Lekarz podał mu chusteczkę. -I teraz mnie uważnie posłuchaj. Musisz z tym walczyć bo w końcu się zabijesz Harry. Twoje ciało nie jest już tak wytrzymałe jak przy pierwszym cięciu. A teraz wracajcie do domu. A i właśnie zapomnij o trasie koncertowej -Spojrzałem na mężczyznę skąd on to wgl wie-Moja córka jest waszą fanką.-Wyszliśmy z gabinetu. Harry od razu rzucił się w moje objęcia
-Boo Bear tak bardzo Cię przepraszam nie powinienem tego robić. Przepraszam-Harry powtarzał to słowo w nieskończoność.
-Już dobrze Harry ,już dobrze.-Przytuliłem chłopaka. Nagle oderwaliśmy się od siebie bo przypomniałem sobie że Hazza krwawi.-Pokaż rękę-Bez protestów pokazał krwawiącą dłoń
-To jest tylko małe cięcie nie wykrwawię się-Powiedział a w jego głosie była jeszcze namiastka bólu.
-Kocie wiesz że musiałem Cię tu przywieźć.-Mój ukochany pokiwał głową. Złapałem go za rękę i wyszliśmy z kliniki.
W domu czekała nas niemiła niespodzianka . Jutro mamy wywiad dotyczący naszej nowej trasy koncertowej. Musimy tak ogłosić że ja z Harrym nie jedziemy.
-Louis ja Ci nie pozwolę zawalić trasy przeze mnie-Kiedy byliśmy już w pokoju Harry zaczął się  ze mną kłócić
-Kocie ale mnie nie obchodzi że ty nie chcesz ja i tak zostanę. A teraz wskakuj do łóżka musimy odpocząć.-Położyłem się na łóżku zostawiając miejsce dla Harrego.
Chłopak od razu zasnął ja jeszcze myślałem nad tym co się dzisiaj wydarzyło ale po chwili też zasnąłem.


Mam nadzieje że nie zabijecie mnie za obrót wydarzeń. Tak musiało być a bynajmniej taki był wytwór mojej wyobraźni na ten rozdział. Najbardziej obawiam się reakcji Britt-Jeśli będziesz chciała mnie zabić pamiętaj ja też mam marzenia i chce przeżyć do 18-stki.
A teraz rzecz mnie zabawna przynajmniej dla mnie. Zbliża się rozpoczęcie roku szkolnego. Dla mnie to będzie rozpoczęcie drugiej klasy gimnazjum, jak to powiedział mój wychowawca ,,Nie będzie już tak miło". Mam sporo planów co do tego roku jednym i najważniejszym jest pasek na koniec roku. Dlatego mam dla was pytanie: Co zrobić z rozdziałami. Kiedy je dodawać i w jakiej długości. Przez głowę przeszły mi trzy propozycje. 1,Zawiesić bloga na czas nieokreślony(Ale nie będzie to dla mnie fajne bo blog to dla mnie takie jakby oderwanie sie od rzeczywistości)
2,Rozdziały pojawiały by się raz w tygodniu najprawdopodobniej w weekendy i były by długie.
3,Rozdziały pojawiały by się tak jak zawsze chociaż były by baaardzo krótkie.
Jeśli macie jakieś inne propozycje piszcie w komentarzach. Dobra nie zanudzam was już tą moją paplaniną .

4 komentarze:

  1. Za kogo ty mnie masz co?! Aż mi sie smutno zrobiło...

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudoowny ;) Larry jest słodki ;*
    Ale Harodzik, nie tnij się już :D

    A co do dodawania rozdziałów to twoja pierwsza propozycja na pewno odpada!
    Dwie pozostałe mi pasują, możesz też dodawać rozdziały takiej długości jak teraz 2 albo jak sie uda 3 razy w tygodniu.
    Tak czy siak czekam na nn ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. boski ;3
    mi najbardziej odpowiadałaby opcja 2 . ;)
    czekam na następny i pozdrawiam . xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Harrold i Liam ;( Tnięcie się ? Jedzenie zupy łyżką ? Na tym świecie dzieją się okrutne rzeczy ...
    Boski , czekam na nn :*
    Zapraszam do mnie ; jessica-swan.blogspot.com
    Na 11 rozdz :))

    OdpowiedzUsuń