piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 16

-Nie powinnaś sama siedzieć na chodniku to jest bardzo niebezpieczne. ...
Podniosłam się z chodnika a moim oczom ukazał się Justin. 
-Jego ty jeszcze ode mnie chcesz. ??-Zapytałam ku mojemu zdziwieniu głos miałam całkiem poważny, ale w środku umierałam ze strachu.
-Chce z tobą pogadać. -Popatrzył w stronę chłopaków-Ale nie przy twoich chłoptasiach.- Poczułam silne ręce na moich ramionach które wciągają mnie do czarnej limuzyny. Moim oczom ukazali się 4 goryle co uniemożliwiało mi ucieczkę z samochodu. Poczułam że czyjeś zimne i silne ręce krępują moje dłonie grubym sznurkiem. 
-Teraz sobie porozmawiamy. -Powiedział Justin ze złowieszczym uśmiechem, po którym przeszedł mnie dreszcz. Chłopak zaczął się do mnie coraz bardziej przybliżać.- Zawiodłem się na tobie , kiedy dostałem wezwanie do sądu. Jak mogłaś mi coś takiego zrobić. Więc teraz mam dla ciebie dwie propozycje albo wycofasz pozew albo ja i moi koledzy-W tym miejscu pokazała na 4 facetów.-Zabawimy się. - Po tych słowach wiedziałam już o co mu chodzi. On nadal był zły za to że się z nim nie przespałam.
-Ale to nie ja poszłam z tym do sądu. Ja nie chciałam cię już nigdy na oczy widzieć po tym co zrobiłeś- Pożałowałam tych słów, bo po chwili poczułam straszne pieczenie które potem przeszło w piekielny ból policzka. Tak to był któryś z tych mięśniaków. On nie ma tyle siły.
-Nie mów tak do mnie , to nie ładnie.-Jego najwyraźniej całkiem bawiła ta sytuacja. Samochód zatrzymał się gwałtownie.Moje oczy zostały zawiązane a usta zaklejone taśmą. Jak to się robi w filmach. Zostałam wyciągnięta z samochodu i prowadzona gdzieś. Posadzili mnie na krześle , chyba krześle. Odwiązali mi ręce , poczułam ulgę ale tylko na chwile bo zostały ponownie przywiązane tylko do oparcia krzesła. Justin odwiązał mi opaskę z oczu. Znajdowałam się w jakimś opuszczonym magazynie. Z obeznania się w terenie wyrwał mnie gwałtowny ból na ustach. Tak jak myślałam Justin zerwał mi taśmę z ust. 
-Tylko się odezwij a pożałujesz -Jego głos był mało przekonujący. 
-Filmów kryminalnych się naoglądałeś czy jak ??-Zapytałam z kpiną w glosie. I faktycznie pożałowałam tego ze się odezwała, na policzku poczułam znajome już pieczenie które przechodziło w piekielny ból.
-Ostrzegałem Cię. 
***Oczami Lou***
Kiedy skończyliśmy rozdawać autografy, odwróciłem się w stronę gdzie przed chwilą siedziała Torii. Ale z przerażeniem musiałem stwierdzić że jej tam, nie ma.
-Ei, chłopaki Torii zniknęła-Powiedziałam a w głosie miałem panikę.

-Jak to jej nie ma??-Zapytał Loczek równie przerażony jak ja. -Może po prosty znudziło jej się siedzenie na krawężniku i poszła do kawiarni. Poczekajcie tu pójdę sprawdzić , a wy zadzwońcie do Matta albo Jera.-Mój Hazza pobiegł sprawdzić kawiarnie a my zaczęliśmy dzwonić do Jera.
-No co jest chłopaki??-Zapytał , był w dobrym humorze, ale zaraz to się zmieni
-Jest w domu Torii- Zapytałem próbując opanować drżenie głosu
-Nie przecież była z wami....
-No właśnie BYŁA-ostatnie słowo bardziej zaakcentowałem , żeby na pewno zrozumiał o czym mówię,
-Justin...-Zakończył rozmowę.
My nie czekając na Jera pobiegliśmy na najbliższy komisariat. 
-Dzień Dobry, chcielibyśmy zgłosić zaginięcie 18-letniej dziewczyny. 
-Przykro mi ale mogą panowie zgłosić zaginięcie dopiero po 48 godzinach.
-Ale ona miała kłopoty miesiąc temu została wrzucona pod autobus. Musi nam pan pomóc-Mój głos coraz bardziej się załamywał.
-Przykro mi, proszę opuścić posterunek.-Nie chcieliśmy się już sprzeczać z policjantem dlatego wyszliśmy z posterunku. Szliśmy w stronę domu gdy nagle przed nami pojawił się jakiś facet, podał nam kartkę i bez słowa odszedł. 

-Co to miało być.-Odezwał się Niall który też nie miał humoru na jakieś liściki
-Przeczytamy to w domu przy reszcie.-To było najlepsze rozwiązanie, atak naprawdę to bałem się co tam przeczytam. Droga do domu minęła nam w ciszy. Nikt nie chciał rozmawiać o tym co wszystkim siedziało w głowach. Mimo tego że znamy Torii tylko kilka dni zżyliśmy się z nią wszyscy. 
-I co wiecie coś ??-W domu panował bałagan, Matt i Ash siedzieli na kanapie tylko Jer biegał po całym domu. Nie dziwie się w końcu to jego dziewczyna zaginęła.
-Uspokój się Jer , nic jeszcze nie wiemy , policja może przyjąć zaginięcie po 48godzina bo Torii jest pełnoletnia. Ale po drodze do domu dostaliśmy list-Pokazałem mu kartkę która od razu wyrwał mi z ręki. Chyba tylko ja próbowałem zachować zimną krew i myśleć logicznie ale w środku wszystko we mnie panikowało. 
-Słuchajcie-Jer zaczął czytać treść listu.-Jak pewnie już wiecie Torii teraz znajduje się ze mną. Albo wycofacie pozew albo moja Victoria zapłaci za to , a to nie będzie miłe. DLA NIEJ 
Justin.-Z jego oczu poleciały pojedyncze łzy. Ash szybko do niego podbiegła i próbowała jakoś uspokoić. 
-Teraz kiedy mamy ten list z po-gruszkami to chyba możemy iść na policje.-Tym razem odezwał się Matt jego głos był pusty nie wyrażał żadnych uczuć.  
***Dwa tygodnie później***
Od dwóch tygodni nie mamy kontaktu ani z Torii ani z Justinem. Policja cały czas szuka Torii ale nigdzie jej nie ma. W domu atmosfera jest napięta nikt z nikim nie rozmawia. Nawet ja z Hazzą co jest dla mnie straszne.
-Harry porozmawiaj ze mną w końcu-W końcu odważyłem się coś powiedzieć a mój głos był przepełniony bólem.Hazza popatrzył  na mnie z takim wyrazem twarzy że chciałbym się w niego wtulić i nigdy nie wypuścić z objęć. Harry jakby czytał w moich myślach podszedł do mnie i przytulił. Brakowało mi tego. 


Rozdział do najdłuższych nie należy ale musiałam skończyć w tym momencie a nie chciałam się bardziej rozpisywać a raczej nie potrafiłam się bardziej rozpisać.  Mam problem co zrobić z Torii chciałybyście żeby stało się coś złego czy nie?? Ma wrócić do swojego normalnego życia z nienormalnymi facetami?? 
A i jeszcze jedno chciałabym żeby ,,anonimowi" się podpisywali. 
3Komentarze=17Rozdział 

3 komentarze:

  1. FOCH!! FOCH FOREVER!! Jak ty mogłaś jej coś takiego zrobić!! Jak oni ją zgwałcą to u mnie w opowiadaniu też nie będzie wesoło! Obiecuję ci to. FOCH.

    OdpowiedzUsuń
  2. i kolejny świetny blog oraz kolejny świetny rozdział, nie mogę się doczekać następnych &. pozdrawiam.

    zapraszam na:
    http://there-was-no-parade-no-waves-crashing.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje za miłe słowa, które zostały zamieszczone w komentarzu oraz zapraszam na :
    http://there-was-no-parade-no-waves-crashing.blogspot.com/
    gdzie pojawił się 1 rozdział

    OdpowiedzUsuń