piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział 26

-Ahh kochanie wyglądałeś za to bardzo seksownie.
Za te słowa dostałem po głowie. Chłopak zaciągnął mnie do łazienki. Zanim się obejrzałem byłem już cały mokry. Hazza wykorzystał moje wiadro które tu zostawiłem.
-Teraz ty też wyglądasz seksownie.-Powiedział chłopak i wrzucił mnie do wanny pełnej wody. 
-To dlatego tak długo tu siedziałeś-Powiedziałem o chłopaka a on z dumą pokiwał głową-No to teraz tego pożałujesz-Pociągnąłem chłopaka za koszule w rezultacie Hazza leżał ze mną w wannie.
-Co wy do cholery robicie??-Naszą zabawę przerwał głos Ash która wtargnęła nam do łazienki-I czemu tu jest tyle wody-Dopiero teraz zauważyłem że cała łazienka jest zalana.
***Oczami Hazzy***
Wyszedłem z wanny a po mnie wyszedł Lou. Nie mogliśmy powstrzymać śmiechu kiedy zobaczyliśmy jak wyglądamy. 
-Ash spoko posprzątamy to -Usłyszałem głos mojego ukochanego i myślałem że się przesłyszałem. On proponuje sprzątanie??
-No ja innego wyjścia nie widzę. Za 15 minut ma być sucho -Pokiwaliśmy głowami a dziewczyna opuściła łazienkę.
-No i co teraz??-Zapytałem Louisa chociaż bardzo dobrze znałem odpowiedź
-Sprzątamy-Powiedz a ja tylko cicho wzdychnąłem.Chłopak powyciągał mi papier , chusteczki, ścierki i wszystko czym można wytrzeć. Ja zacząłem wycierać a chłopak szukał dalej-Harry wytłumacz mi co to jest ?? -Louis pokazał mi żyletkę którą wyciągnął z mojej szuflady.
-Louis ja...-Nie pozwolił mi skończyć
-GDZIE??-Krzyknął na mnie a w moich oczach pojawiły się łzy.Pokazałem mu przedramię na którym znajdowały się 3 nowe blizny. -Dlaczego to robisz??-Chłopak był nadal zły
-Nie wiem, brakowało mi tego-Powiedziałem a w oczach chłopaka widziałem furie. Nigdy się tak nie zachowywał. Nigdy na mnie nie krzyczał.
-Nie wierze-Powiedział i wyszedł z łazienki.Zauważyłem leżącą na podłodze żyletkę którą wyrzucił chłopak. Chwyciłem ją do ręki ale drzwi do łazienki ponownie się otworzyły
-Nie tym razem-Louis wyrwał mi żyletkę z ręki i ponownie zniknął z łazienki. Zacząłem płakać nie chciałem żeby tak było ale nie potrafiłem się powstrzymać to było ode mnie silniejsze. Wiedziałem, że nie powinienem się ciąć szczególnie z powodu Louisa ale nie potrafiłem się powstrzymać brakowało mi tego ciepła które przy tym mi towarzyszyło.
***Oczami Louisa***
Nie mogę w to uwierzyć jak on to mógł sobie robić, jak on mógł robić to nam. Kiedy znalazłem tą nieszczęsną żyletkę, nogi się pode mną ugięły. Musze coś z tym zrobić tylko co ?? Wiem. Wziąłem do ręki telefon Hazyy i znalazłem numer lekarza. Mężczyzna odebrał po trzech sygnałach
-Dzień Dobry, z tej strony Louis. Louis Tomlinson. Chłopak Harrego.
-Dzień Dobry co się stało że do mnie dzwonisz.
-Prosze Pana w szafce Hazzy znalazłem żyletkę a on pokazał mi 3 blizny których wcześniej nie miał. Co ja mam zrobić nie chce żeby robił sobie krzywdę.-Na moich policzkach pojawiły się łzy.
-Spokojnie Louis. Co teraz robi Harry ??Nie można go zostawiać samego-Zapytał lekarz z paniką w głosie. Nie dziwie mu się on zna Harrego z Holmes Chapel jak Hazza był małym chłopcem.
-Harry siedzi w łazience i pewnie płacze-Powiedziałem a moje serce pękło na pół.
-Zostawiłeś go tam z żyletką!?-Mężczyzna uniósł na mnie głos.
-Nie spokojnie żyletkę trzymam w ręku.-Ścisnąłem mocniej rękę robiąc przy tym małą rankę na dłoni. Szybko schowałem żyletkę do kieszeni spodni i wróciłem do rozmowy z lekarzem.
-Dobrze w takim razie przyjdźcie z Harrym jak najszybciej do mnie dzisiaj miałem tylko jednego pacjenta.-Powiedział lekarz i zakończył połączenie a ja poszedłem do łazienki.
-Harry wstawaj -Powiedziałem do chłopaka ale on nie zareagował-Harry albo wstaniesz albo wyniosę Cię siłą-Nadal nic-Kurwa Harry wstawaj nie pozwolę Ci się kaleczyć JUŻ-Ostatnie słowo wykrzyczałem mu w twarz. Chłopak podniósł na mnie wzrok. Jego oczy były przepełnione bólem ale jednak wstał. Wziąłem go za rękę , weszliśmy do naszego pokoju.
-Harry przebieraj się- Hazza nie protestując zaczął się rozbierać.Gdyby nie zaistniała sytuacja rzuciłbym się na chłopaka ale nie teraz teraz muszę zachować spokój. Ja również się przebrałem bo byłem nadal w mokrych ubraniach.Żyletkę wyciągnąłem z kieszeni mokrych spodni tak żeby Hazza jej nie zauważył i włożyłem do suchych , coś mi podpowiadało że ona mi się później przyda.
-Już-Pod wpływem głosu Hazzy po plecach przeszły mnie ciarki. Jego głos był przepełniony bólem i tylko bólem.
-Chodź, muszę Cię gdzieś zabrać-Podałem chłopakowi dłoń którą ujął i poszedł za mną.
-Wychodzimy nie będzie nas na obiedzie-Powiedziałem kiedy byliśmy już w salonie. Mój wzrok padł na chudą sylwetkę. Na Torii. Musze z nią jeszcze porozmawiać.-Małpy przypilnujcie go żeby nigdzie nie poszedł.Torii musimy porozmawiać.-Powiedziałem, już chciałem odchodzić kiedy Harry mocniej ścisnął moją dłoń
-Louis nie-Chłopak był przestraszony ale nie mogłem się ugiąć
-Ty masz teraz najmniej do gadania.-Powiedziałem i oswobodziłem moją dłoń z uścisku. Ostatni raz popatrzyłem na Harrego płakał ale nie mogłem być dla niego milszy musi wiedzieć że zrobił źle.
-Louis o co chodzi??-Zapytała przestraszona Torii
-Mała to nie jest dla mnie łatwe-Nabrałem powietrza do ust-Harry znowu się tnie-Po tych słowach z moich oczu popłynęły łzy, z oczu dziewczyny również -Boje się o niego a on to wszystko olewa. Wiem ,że on wie że zrobił źle ale skoro wie mógł tego nie robić.
-Louis spokojnie wszystko będzie dobrze. Jedziecie do lekarza prawda??-Pokiwałem głową.-To dobrze on mu pomoże
-Torii czy to dobrze że ja jestem dla niego taki ostry. Bo jak mówiłem do niego miłym tonem olewał mnie-Powiedziałem to z bólem
-Tak to dobrze na mnie też nie działają miłe słówka musisz się wydrzeć żebym zareagowała. Dobra Boo Bear nie możesz pokazywać słabości-Po tych słowach przetarłem łzy i wróciłem do salonu.
-Harry idziemy-Powiedziałem a chłopak posłusznie wstał. Wszyscy patrzyli na mnie jak na kompletnego idiotę. Nigdy się tak nie zachowywałem i to jeszcze w stosunku do  Harrego ale teraz gówno mnie to obchodzi. Musze mu pomóc.Wsiedliśmy do samochodu, Harry zamknął oczy ale i tak widziałem że płacze. Policzki miał mokre od łez. Chciałem się do niego przytulić ale nie mogłem. Kiedy byliśmy już pod kliniką Harry otworzył oczy.
-Louis ja nigdzie nie idę -Powiedział Harry już pewniejszym głosem
-Mam się powtórzyć-Zapytałem ale nie oczekiwałem na jego odpowiedź-Twoje zdanie teraz liczy się najmniej.-Wyciągnąłem chłopaka z samochodu bo nie chciał się ruszyć.
-Harry , cholera chcesz żeby paparazzi się dowiedzieli??-Te słowa podziałały na chłopaka jak kubeł zimnej wody. Bez sprzeciwów weszliśmy do kliniki kierując się od razu do gabinetu lekarza.
-Dzień Dobry już jesteśmy-Przywitałem się z lekarzem.- Harry nawet nie podniósł wzroku.
-Dziękuje Louis że go przywiozłeś.-Mężczyzna spojrzał na Harrego -Chcesz zostać ??-Zapytał patrząc tym razem w moim kierunku. Bez zastanowienia się zgodziłem-Ale Louis to nie będzie przyjemna rozmowa. -I tak się zgodziłem -W takim razie zapraszam pokazał na fotele na których wczoraj siedzieliśmy. Poszedłem w kierunku jednego z nich. Obróciłem się w stronę mojego chłopaka nawet nie drgnął
-Harry Już-Podniosłem głos. Chłopak dołączył do mnie.Kiedy siedzieliśmy już na fotelach mężczyzna przysunął swój do Harrego.
-Harry co ty wyprawiasz-Zaczął łagodnie ale wiedział że to nic nie da-Harry spójrz na mnie -Hazza nie reagował.  Lekarz chwycił go za podbródek i uniósł jego głowę.-Odpowiedz-Krzyknął. Z oczu Harrego poleciały kolejne łzy ale nie odezwał się-Harry nie rujnuj sobie życia. Teraz masz Louisa masz dla kogo żyć. Pamiętasz z jaką radością opowiadałeś co do niego czujesz??-Chłopak pokiwał twierdząco głową.-No to dlaczego się niszczysz.Dlaczego wracasz do punktu wyjścia.-Mężczyzna mówił do Harrego ale on nie reagował-Harry nie każ mi krzyczeć na ciebie. -Mężczyzna zaczął tracić cierpliwość do loczka.-Harry pamiętasz co ci mówiłem. Jeśli nie zaczniesz gadać wyśle cię do czupków a tam już nie będzie tak miło. A po za tym wszyscy dowiedzą się o twojej chorobie.-Lekarz krzyknął , stracił już cierpliwość do mojego ukochanego a Harry tylko  spojrzał na lekarza  wzrokiem wypełnionym wszystkim co najgorsze.
-Nie chce żeby ktoś się dowiedziała. Kurwa nie chce do czupków- Chłopak się rozpłakał. Już chciałem do niego podejść ale lekarz mnie zatrzymał
-Nie-Powiedział i kontynuował rozmowę z Harry-Harry to dlaczego to zrobiłeś . Dlaczego się ciąłeś-Mężczyzna mówił już spokojnym głosem.
-Dlaczego wy się mnie czepiacie. To jest moje życie to ja je sobie spieprzyłem nie wy. -Mężczyzna popatrzył na mnie dając mi znak że mam zacząć mówić.Wstałem i podszedłem do Harrego
-Kocie to nie jest tylko twoje życie- Hazza popatrzył na mnie z dezorientacją.-To jest nasze życie. Ty jesteś moim życiem-Przerwałem i spojrzałem chłopakowi w oczy-Niszcząc siebie niszczysz także mnie. Każde jedno cięcie sprawia mi taki sam ból jak tobie.-Chłopak chciał coś powiedzieć ale mu przerwałem-Wiesz że ja cierpię tak  samo jak ty. Więc proszę Cię nie rób tego więcej. Zrób to dla mnie , dla nas-Ostatnie słowa wypowiedziałem przez łzy. Hazza chciał mnie pocieszyć ale szybko wróciłem na swoje miejsce.
-Słyszałeś co powiedział Louis. Chcesz zniszczyć wam obojgu życie??-Mężczyzna spojrzał na Harrego , z jego oczu płynęło coraz więcej łez
-Nie chce ale to nie jest takie proste. To jest silniejsze ode mnie-Albert podszedł do mnie.
-Louis masz tą żyletkę Harrego- Pokiwałem twierdząco głową-Daj
***Oczami Torii***
Po godzinie Zayn wrócił jak się potem okazało z zakupów. W rękach miał siatki z TESCO
-Torii umiesz gotować prawda??-Chłopak podszedł do mnie i podał mi siatki. Ja tylko pokiwałam głową-To dobrze ugotujesz nam zupę na obiad. Ashley pomóż jej jestem strasznie głodny -Zayn zaśmiał się i poszedł oglądać TV.
-O co chodzi??-Ash wyglądała na zdezorientowaną
-Liam przegrał zakład i musi zjeść zupę łyżką -Powiedziałam w skrócie i cicho się zaśmiałam.
-No dobra to jaką zupe robimy-Zapytała Ash powstrzymując śmiech.
-Najpierw sprawdźmy co kupił nasz modniś. -W pierwszej torbie były same lakiery do włosów. -To pewnie dla niego-Zaśmiałyśmy się cicho.W drugiej torbie były marchewki ziemniaki buraki. W trzeciej jakieś przyprawy.-No to wychodzi na to że robimy barszcz.-Ash pokiwała głową i zaczęła obierać warzywa. Po godzinie obiad był już gotowy.
-Zuuuupaa gotowa-Wydarła się Ash wszyscy przebiegli oprócz Liama.
-No gdzie nasz kochany Liam-Odezwał się Zayn z zacieszem na twarzy. W tej chwili do kuchni wszedł Liam, cały blady. W oczach miał przerażenie. -Proszę siadaj , dziewczęta zrobimy dla ciebie zupę.- Liam tylko skarcił go wzrokiem i usiadł do stołu. Wziął łyżkę do ręki i próbował zjeść. Kiedy w jego oczach pojawiły się łzy musiałam coś zrobić bo reszta załogi tylko się śmiała.
-Mam tego dość-Wyciągnęłam z szuflady widelec i podałam go Liamowi- Jedz.
-Dziękuje Torii-Chłopakowi najwyraźniej ulżyło
-Pożałujesz tego KOBIETO-Powiedział Zayn z żalem i rozbawieniem w głosie
***Oczami Louisa***
Podałem lekarzowi żyletkę ale bałem się co on może zrobić. Tłumaczyłem sobie że to dla dobra mojego ukochanego ale i tak się bałem.
-Harry spójrz-Mężczyzna uniósł żyletkę na tyle aby Harry mógł ją dobrze zobaczyć.-To nie jest dobre rozwiązanie, to tylko pogłębia twoją chorobę która prawie zniknęła. Harry rozumiesz to gdybyś nie zaczął się ciąć depresja by zniknęła ustępując miejsca miłości do niego-Pokazał ręką na mnie.-A teraz patrz-Mężczyzna chwycił rękę Harrego, dobrze wiedziałem co chce zrobić dlatego odwróciłem wzrok-Pokarze Ci jak to naprawdę boli. Pokarze ci co przeszła twoja przyjaciółka. -Ciekawość zwyciężyła ponownie spojrzałem na rękę Hazzy. Lekarz właśnie robił małe nacięcie na wewnętrznej stronie jego dłoni. Harry tylko syknął z bólu. -Trzymaj -Lekarz podał mu chusteczkę. -I teraz mnie uważnie posłuchaj. Musisz z tym walczyć bo w końcu się zabijesz Harry. Twoje ciało nie jest już tak wytrzymałe jak przy pierwszym cięciu. A teraz wracajcie do domu. A i właśnie zapomnij o trasie koncertowej -Spojrzałem na mężczyznę skąd on to wgl wie-Moja córka jest waszą fanką.-Wyszliśmy z gabinetu. Harry od razu rzucił się w moje objęcia
-Boo Bear tak bardzo Cię przepraszam nie powinienem tego robić. Przepraszam-Harry powtarzał to słowo w nieskończoność.
-Już dobrze Harry ,już dobrze.-Przytuliłem chłopaka. Nagle oderwaliśmy się od siebie bo przypomniałem sobie że Hazza krwawi.-Pokaż rękę-Bez protestów pokazał krwawiącą dłoń
-To jest tylko małe cięcie nie wykrwawię się-Powiedział a w jego głosie była jeszcze namiastka bólu.
-Kocie wiesz że musiałem Cię tu przywieźć.-Mój ukochany pokiwał głową. Złapałem go za rękę i wyszliśmy z kliniki.
W domu czekała nas niemiła niespodzianka . Jutro mamy wywiad dotyczący naszej nowej trasy koncertowej. Musimy tak ogłosić że ja z Harrym nie jedziemy.
-Louis ja Ci nie pozwolę zawalić trasy przeze mnie-Kiedy byliśmy już w pokoju Harry zaczął się  ze mną kłócić
-Kocie ale mnie nie obchodzi że ty nie chcesz ja i tak zostanę. A teraz wskakuj do łóżka musimy odpocząć.-Położyłem się na łóżku zostawiając miejsce dla Harrego.
Chłopak od razu zasnął ja jeszcze myślałem nad tym co się dzisiaj wydarzyło ale po chwili też zasnąłem.


Mam nadzieje że nie zabijecie mnie za obrót wydarzeń. Tak musiało być a bynajmniej taki był wytwór mojej wyobraźni na ten rozdział. Najbardziej obawiam się reakcji Britt-Jeśli będziesz chciała mnie zabić pamiętaj ja też mam marzenia i chce przeżyć do 18-stki.
A teraz rzecz mnie zabawna przynajmniej dla mnie. Zbliża się rozpoczęcie roku szkolnego. Dla mnie to będzie rozpoczęcie drugiej klasy gimnazjum, jak to powiedział mój wychowawca ,,Nie będzie już tak miło". Mam sporo planów co do tego roku jednym i najważniejszym jest pasek na koniec roku. Dlatego mam dla was pytanie: Co zrobić z rozdziałami. Kiedy je dodawać i w jakiej długości. Przez głowę przeszły mi trzy propozycje. 1,Zawiesić bloga na czas nieokreślony(Ale nie będzie to dla mnie fajne bo blog to dla mnie takie jakby oderwanie sie od rzeczywistości)
2,Rozdziały pojawiały by się raz w tygodniu najprawdopodobniej w weekendy i były by długie.
3,Rozdziały pojawiały by się tak jak zawsze chociaż były by baaardzo krótkie.
Jeśli macie jakieś inne propozycje piszcie w komentarzach. Dobra nie zanudzam was już tą moją paplaniną .

środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 25

-Dzień Dobry Albercie możemy porozmawiać??
Pociągnąłem Louisa za rękę który był przerażony całą sytuacją.
-Usiądźcie.-Powiedz lekarz pokazując nam dwa fotele. Miałem nadzieje że Lou usiądzie na moich kolanach jak to miał w zwyczaju ale niestety zawiodłem się na swoich marzeniach.
-Albercie to jest Louis-Pokazałem ręką na chłopaka który miał już łzy w oczach i jeśli dobrze widzę cały się trząsł.
-Ahh w końcu mogę Cię poznać Louisie. Dużo o tobie słyszałem od tego tutaj lokatego.Ja jestem lekarzem Harrego a raczej byłem-Louis spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach.
-Doktorze-Mężczyzna skarcił mnie wzrokiem-Albercie Louis nie wie co działo się ze mną zanim go poznałem. Zabrałem go tutaj żeby mu o tym wszystkim opowiedzieć.-Mężczyzna był zdziwiony moimi słowami ale pokiwał głową i spojrzał ponownie na Lou.
-Harry to może ty mu to wszystko opowiesz, ja nie będę się wtrącać bo chłopak jest już dostatecznie przerażony. 
-Louis ja byłem chory tak jak Torii, miałem depresje. Pamiętasz mówiłem ci kiedyś o Alanie powiedziałem ci wtedy że nasz przyjaźń się skończyła. Ale nie chciałem ci powiedzieć dlaczego. On nie chciał się ze mną dalej przyjaźnić bo całowaliśmy się na imprezie następnego dnia ja mu powiedziałem że jestem gejem.Alan zaczął mnie wyzywać i powiedział że nie chce przyjaźnić się z ,,pedałem". Potem zacząłem się ciąć-Przerwałem pokazując chłopakowi mój nadgarstek.Z oczu Louisa popłynęły łzy.-Chciałem się zabić Lou ale uratowała mnie przed tym moja siostra.Po wyjściu ze szpitala trafiłem pod opiekę Alberta. Uratował mnie przed tą chorobą. Potem poznałem ciebie powiedziałem ci że jestem inny a ty powiedziałeś że mam dać ci czas. Te słowa były dla mnie ciosem. Chciałem wrócić do dawnych przyzwyczajeń, do żyletki ale nie chciałem tego robić ze względu na ciebie. Opowiedziałem wszystko Liamowi i to było lepsze rozwiązanie od ponownego kontaktu z żyletką.-Louis wstał ze swojego dotychczasowego miejsca i usiadł na moich kolanach.
-Harry dlaczego mi o tym nie powiedziałeś. Gdybym wiedział nie kazałbym Ci tak długo na siebie czeka..-Nie pozwoliłem mu dokończyć całując go w usta.Lekarz odkaszlnął dając nam znać że on tu jest
-Przepraszamy to nie powinno się wydarzyć. 
-Nic nie szkodzi. Jesteście wspaniałą parą. Mam nadzieje że przetrwacie wszystkie trudności losu.-Pożegnaliśmy się z lekarzem i trzymając się za ręce wyszliśmy z gabinetu. 
-Louis przepraszam że Ci o tym nie powiedziałem ale bałem się ze mnie wyśmiejesz. PRZEPRASZAM-powiedziałem a on się tylko zaśmiał i pocałował w policzek.
-Kocie ja rozumiem że się bałeś ale mimo wszystko kocham Cię i musisz o tym pamiętać.
-Ej zakochańce my tu jesteśmy-Spojrzałem wrogim wzrokiem na Jera który oczywiście musiał nam przerwać.
-Louis czy ty masz czerwone oczy od płaczu??-Zapytał Jer ze zdezorientowaniem w głosie.
-Nie ważne wracajmy już do domu.-Tym razem to ja zostałem zaciągnięty siłą przed klinikę a następnie do samochodu.
-Kocie Kocham Cię -Powiedział Lou kiedy wchodził do samochodu
-Ja ciebie też-Odpowiedziałem. To były nasze ostatnie słowa w całej drodze powrotnej do domu.Droga nam się dłużyła staliśmy w korku , po pewnym czasie oczy same mi się zamknęły.
-Harry wstawaj-Usłyszałem czyjś głos w swojej głowie -Hazzuś jesteśmy w domu-Mozolnie otworzyłem oczy. Na dworze było ciemno a my z Louisem siedzieliśmy jeszcze w samochodzie.
-Co my tu robimy??-Zapytałem jeszcze zaspanym głosem.
-Zasnąłeś . -Odparł Lou z uśmiechem na twarzy.
-A czemu mnie po prostu nie obudziłeś??
-Bo tak słodko wyglądasz jak śpisz.-Louis cicho zachichotał
-Dobra dobra , nie podlizuj się już. To co idziemy do domu??
-Nie podlizuje się tylko chce ci wszystko zrekompensować.
-Louis skarbie ja nie po to ci to mówiłem żebyś się teraz nade mną użalał. Chciałem żebyś po prostu wiedział.-Chłopak przytulił mnie.
-Dobra chodźmy już do domu bo wszyscy się już o nas martwią. Dwa razy był tu Liam.
-Ahh ten Daddy- Powiedziałem i wyciągnąłem Lou z samochodu.Wchodząc do domu zostaliśmy zgromieni wzrokiem przez Liama.
-Czy wy jesteście normalni ile tam siedzieliście. Mogliście zmarznąć i zachorować.
-Uspokój się Li , mi było ciepło wręcz gorąco.-Liam popatrzył na nas jakbyśmy w tym samochodzie coś robili -Hahaha Liam proszę Cię Louis włączył ogrzewanie.
-Jakoś Wam nie wierze...-Przytuliliśmy chłopaka a Lou wyciągnął z kieszeni łyżkę i pokazał ją Liamowi.
-Skąąąd ty too masz-Zaczął piszczeć i uciekł z salony.Zaczęliśmy się śmiać. Lou schował łyżkę i razem poszliśmy do swojego pokoju.
-Kocie pokaż mi rękę.-Byłem zdezorientowany jego prośbą- Proszę, chce coś zobaczyć.-Podałem mu rękę. On splótł nasze palce i zaprowadził na łóżko. Posłusznie usiadłem i oglądałem poczynania Marchewki. Chłopak najpierw wodził wzrokiem bo bliznach a następnie palcem.Pod wpływem jego dotyku moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. -Harry kocham Cię-Powiedział i zaczął składać na każdej bliźnie pocałunki. Czułem się dziwnie w tej sytuacji, ale ciepło jego ust zaczęło mnie uspokajać.
-Ja ciebie też Lou-Odpowiedziałem i położyłem się wtulając w zagłębienie szyi Louisa-Idźmy już spać jestem zmęczony
-Hazza przecież dopiero wstałeś-Powiedział Lou z rozbawieniem w głosie
-No właśnie-Opowiedziałem przytulając się do Louisa który odwzajemnił miśka.Leżeliśmy jeszcze chwile wtuleni w siebie. Po chwili usłyszałem ciche chrapanie mojego ukochanego.
-I kto tu jest zmęczony-Odparłem cicho i sam zasnąłem.
***Oczami Torii***
-Kochanie możemy porozmawiać??-Z dotychczasowych rozmyślań wyrwał mnie głos Jera.
-A o czym chcesz porozmawiać-Zapytałam udając , że nie wiem o co chodzi.
-Wiesz o czym , o próbie samobójstwa. -Powiedział i przytulił mnie do siebie. Czułam ciepło bijące z jego ciała od razu poczułam się bezpiecznie. -Powinnaś mi o tym powiedzieć. Jestem twoim chłopakiem chciałbym wiedzieć takie rzeczy.-Powiedział a w moich oczach zakręciły się łzy.
-Wiem przepraszam ale bałam się powiedzieć. Dlatego poprosiłam też Hazze żeby nikomu nic nie mówił.Przepraszam-Wraz z ostatnim słowem z moich oczu popłynęły łzy.
-Kochanie nie płacz. Nie lubię kiedy płaczesz.-Jeremy przykrył nas kołdrą i wtuleni w siebie zasnęliśmy.
***Oczami Zayna***
-Liam chodź tu. Przecież mówię że nie ma tu łyżek. Sprawdziłem-Powiedziałem próbując powstrzymać śmiech.
-Nie wierze ci-Odpowiedział mi z przerażeniem w głosie.
-Chodź tu bo naśle na ciebie stado złych łyżek-Nie mogłem się powstrzymać i wybuchnąłem śmiechem. Niall który siedział koło mnie próbował zachować powagę ale po kilku minutach nie wytrzymał i razem ze mną pokładał się ze śmiechu. Liam przyszedł w końcu do salony , patrzył na nas jak na debili.
-Co Was tak śmieszy-W głosie Liama nie było nic prócz przerażenia.
-Nic , już nic-Próbowaliśmy się opanować-Siadaj pooglądamy jakiś film
-Ja się na to nie pisze.-Powiedział Niall wstając z kanapy-Idę do swojej kobiety-Pobiegł na górę wchodząc do pokoju Ash. Blondyn od kiedy się zakochał stał się bardziej romantyczny i troskliwy. Ashley jest teraz ważniejsza od jedzenia ale ciesze się szczęściem przyjaciela.
-No Li co oglądamy??-Zapytałem chłopaka który nadal mierzył mnie wzrokiem
-Coś z Disneya -Powiedział już uradowany Liam
-No to ty coś znajdź a ja idę po popcorn.-Poszedłem do kuchni. Wracając na ekranie zauważyłem początek Toy Story. ZNOWU.Liam uwielbia ten film ja nic do niego nie mam ale ile można to oglądać. -No kurde Liam znowu chcesz płakać??-Zapytałem lekko zdenerwowany doborem filmu. Ale mogłem się tego spodziewać.
-Tym razem nie będę płakał-Powiedział a potem w jego oczach pojawiły się dziwne iskierki -Zakład-Wyciągnął rękę w moją stronę.
-Zgoda ale jeśli przegrasz to zjesz zupę łyżką-Chłopak zrobił zamyśloną minę a po chwili pokiwał twierdząco głową
-A jeśli ty przegrasz to zabieram ci na tydzień wszystkie lakiery i inne zabawki do włosów-Powiedział z zacieszem na twarzy.
-Stoi -Oglądaliśmy film. Ja nie mogłem się doczekać sceny w której Liam zawsze się rozkleja.
-Liam przygotuj sobie chusteczki-Powiedziałem kiedy w końcu zobaczyłem tą wybraną scenę.Po chwili zauważyłem na policzkach chłopaka łzy. Nie mogłem się powstrzymać dlatego zacząłem skakać po całym salonie.
-WYYYYYYYGRAŁEM- Wydarłem się na cały dom a Liam zrobił przerażoną minę. -Jutro jemy zupę na obiad. -Powiedziałem rzucając się na chłopka w efekcie leżeliśmy na sobie na kanapie. Po chwili znużył nas sen i w takiej pozycji zasnęliśmy. Mi było wygodnie nie wiem jak Liamowi.
***Oczami Louisa***
Usłyszałem czyjś dobrze mi znany głos w salonie. Szybko otworzyłem oczy i uświadomiłem sobie że dzisiaj kończy się nasz ,,urlop"
-Paul -Powiedziałem z przekąsem w głosie-Harry wstawaj , Paul czeka na dole-Powiedziałem do ukochanego który tylko przewrócił się na drugi bok-Nie każ mi robić czegoś co Ci się nie spodoba-Chłopak tylko mruknął coś pod nosem a ja postanowiłem wcielić mój plan w życie.Wyszedłem z pokoju po drodze biorąc jakieś wiadro. Wszedłem do łazienki i nalałem do niego zimną wodę. Z uśmiechem na twarzy wróciłem do pokoju.-Kocie masz ostatnią szanse wstajesz czy nie-W odpowiedzi dostałem tylko stłumione przez poduszkę NIE-No to nie-Cała zawartość wiadra wylałem na Harrego który zaczął się na mnie wydzierać. -Powiedziałem że możesz wstać dobrowolnie ale nie chciałeś.-Chłopak zgromił mnie wzrokiem i poszedł do łazienki piorąc po drodze jakieś ubrania.
-Pożałujesz tego Tomlinson -Powiedział i wyszedł z pokoju.Ja cicho się zaśmiałem a przed oczami nadal miałem jego mokre ciało.
-Musze to robić częściej-Powiedziałem sam do siebie i wyszedłem z pokoju kierując się do salony. W salonie byli wszyscy oprócz Hazzy pewnie nie wyszedł jeszcze z łazienki. Zaśmiałem się cicho i przywitałem się z Paulem.
-Gdzie jest loczek??-Zapytał mężczyzna.
-Suszy się-Odpowiedziałem z rozbawieniem w oczach. Wszyscy spojrzeli na mnie nie wiedząc o co chodzi.-Nie chciał wstać-Nikt nie chciał znać szczegółów a po za ty a ostatnim schodku pojawił się Harry z mokrymi włosami. Spojrzał na mnie ze złością w oczach. Słodko wygląda jak się złości.
-Jak jesteśmy już wszyscy to chce was powiadomić że za dwa dni zaczynacie trasę koncertową po Europie.-Wszystkim opadły szczęki. Nie chcieliśmy opuszczać tego miejsca czuliśmy się tu jak w domu.
-Ile będzie trwać trasa??-Zapytał Liam
-Pół roku
-NIEEEEEEEEEE- Odezwaliśmy się jednocześnie z Harrym.Chłopak tylko uśmiechnął się do mnie i usiadł na kanapie koło Nialla. Tak to pewnie była ta kara zero bliskości.
-Nie ma NIEEE-Paul zademonstrował nasz sprzeciw z czego wszyscy wybuchliśmy śmiechem. On nie potrafi tego robić tak dobrze jak my.-Wyjeżdżamy w sobotę macie być gotowi.-Powiedział Paul i spojrzał na każdego z nas.
-Paul a możemy wziąć osoby towarzyszące??-Hazza zawsze ma super pomysły
-No może możecie ale ile ma być tych osób.-Zapytał mężczyzna.
-Cztery-Odparł Niall. Paul przez chwile się zastanawiał a potem pokiwał twierdząco głową.
-To do zobaczenia w sobotę. Tourbus przyjedzie po was o 10 macie być gotowi. -Pokiwaliśmy zgodnie głowami po czym Paul opuścił nasz dom.Przez chwile siedzieliśmy w ciszy. Pierwszy odezwał się Zayn.
-Trzeba powiadomić reszcie że wyjeżdżamy.-Powiedział po czym dodał-A tak wgl to dzisiaj jemu na obiad zupę- Powiedział po czym spojrzał na Liama który chował twarz w dłoniach.-Nasz ,,boje się łyżek" przegrał zakład-Powiedział i wyszedł z domu.Cała nasza zgraja oprócz Liama zaczęła się śmiać.
-Ludzie ja idę do pokoju-Spojrzałem na Hazze- Harry idziesz??-Chłopak przez chwile się zastanawiał a potem w jego oczach zabłysły iskierki i ochoczo pokiwał głową.
-Louis to było nie fair-Hazza udawał obrażonego-Było mi zimno
-Ale kochanie za to wyglądałeś bardzo seksownie.


Mam nadzieje , że spodoba Wam się ten rozdział. Strasznie się starałam żeby wyszedł jak najlepiej. 
4KOMENTARZE=26ROZDZIAŁ

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 24

Ashley siedziała na ziemi , w ręku miała ....
W ręku miała telefon. 
-Ash co się dzieje -Dziewczyna pokazała mi telefon a ja zacząłem czytać.
,,Czy dziewczyna Nialla jest z nim dla kasy??"
Dzisiaj fotoreporterzy przyłapali naszą gwiazdkę z niejaką Ashley Malik. Gwiazdor w towarzystwie dziewczyny unikał fanek które były zawiedzione swoim idolem. Czy to przez nową dziewczynę nasz Nialler tak się zmienił. Jesteśmy oburzeni zachowaniem blondyna. Postanowiliśmy porozmawiać z fankami które zostały przez niego odrzucone. 
,,Chciałam zrobić sobie zdjęcie z samym Niallem ale on mnie ominął bez słowa. Ta jego dziewczyna strasznie go zmieniła"
,,Niall nie zwracał na mnie uwagi a to tylko dlatego ze nie chciałam mieć zdjęcia z jego dziewczyną tylko z nim."
Fanki które spotkaliśmy były też pozytywnie nastawione do zachowania gwizdy.
,,Rozumiem Nialla ja tez nie chciałabym robić sobie zdjęć z ,,fankami" które obrażają moją drugą połówkę"
Czekamy na wasze wypowiedzi na ten temat . My osobiście jesteśmy oburzeni zachowaniem Nialla.

Fotoreporterzy przyłapali ich kiedy wracali z zakupów. Chłopak szedł obładowany torbami a jego dziewczyna szła kolo niego dumna z siebie. Niall najwyraźniej nie był zachwycony zachowaniem swojej dziewczyny bo na jego twarzy ani na chwile nie pojawił sie uśmiech"

Skończyłem czytać a na policzkach poczułem łzy. 
-Kochanie nie przejmuj się to nie jest prawda. Może nie byłem uśmiechnięty ale to przez to że byłem głodny.
-Ale przeze mnie ludzie myślą że ignorujesz swoje fanki. Nie chce żeby tak o tobie myśleli. -Przytuliłem do siebie dziewczynę która wytliła się w moją klatkę piersiową.
-Chodź idziemy spać-Dziewczyna wstała z ziemi i razem ze mną poszła do mojej sypialni. Położyliśmy się na łóżku. Ash od razu zasnęła ja jeszcze wszedłem na twittera.Dostawałem tysiące wiadomości od fanów którzy byli oburzeni moim zachowaniem. Nie miałem ochoty odpisywać wszystkim osobno więc dodałam szybko twitta który brzmiał:
,,Rozumiem że nie podoba wam się że chodzę z Ashley ale miałem nadzieje że jako prawdziwi Directioners będziecie cieszyć sie moim szczęściem a nie obrażać moją dziewczynę. Jest mi smutno z tego powodu , mam nadzieje ze to się kiedyś zmieni."
Wyłączyłem laptopa i sam zasnąłem wtulony w swoją dziewczynę
***Oczami Hazzy***
Obudziłem się w swoim łóżku przytulony do Louisa. Nie chciałem  przerywać tak pięknej chwili ale dzisiaj jedziemy z Torii do psychologa a chciałbym zabrać ze sobą Louisa żeby przedstawić go Albertowi.Bałem się reakcji chłopaka on nie wiedział nic. No może jedynie to że z Alanem zerwaliśmy wszelkie kontakty
-Louis wstawaj proszę- Powiedziałem ale w odpowiedzi dostałem tylko cichy pomruk mojego chłopaka. -Louis nie każ mi używać radykalnych środków.-Chłopak powiedział coś niezrozumiałego dlatego ja postanowiłem że trochę go nastraszę-Jeśli nie wstaniesz będziesz miał szlaban na jakikolwiek kontakt fizyczny ze mną przez tydzień-Chłopak jak oparzony otworzył oczy i usiadł na łóżku.
-To było poniżej pasa , powinienem się na ciebie obrazić.-Chłopak na powitanie dał mi całusa w policzek i poszedł do łazienki. Tak mi się bynajmniej wydawało.  Poszedłem w jego ślady tylko moje kroki prowadziły do pokoju Torii
-Mała wstawaj idziemy do Alberta -Powiedziałem lekko szturchając ją w ramie
-Nigdzie nie idę, zostaw mnie w spokoju-Tego się bałem ona była za radosna i za bardzo uległa
-Torii musisz iść albo zaniosę cię tam siłą
-Trudno-Dziewczyna nie reagowała na żadne moje prośby dlatego postanowiłem że pogadam z Jerem.
Wyszedłem z pokoju. Zszedłem po schodach do salonu gdzie spały 4 małpy
-Jeremy wstawaj -Krzyknąłem ale on tylko przeklął pod nosem-Wstawaj, wiesz że jako twój kuzyn mogę użyć przemocy i nic mi za to nie zrobią a tak po za tym jestem gwiazdą uwierzą mi a nie tobie -Powiedziałem z udawaną dumą
-Dobra wstanę ale potem tego pożałujesz -powiedział ze zdenerwowaniem w głosie.
-Idź do Torii ubierz ją i przynieś ją tu musimy jechać do psychologa a ona nie chce wyjść z łóżka. Kuzyn pokiwał tylko głową i zniknął na schodach. Z góry można było usłyszeć ich kłótnie a potem płacz Torii który po chwili ustał.
-Już możemy jechać-Jer trzymał za rękę Torii która miał jeszcze podkrążone oczy od płaczu.
-Ale naprawdę musimy-Zapytała dziewczyna która była najwidoczniej przerażona.
-Mała pamiętasz co mi obiecałaś. Nie możesz się poddać. Albert ci pomoże tak jak pomógł mi -Przyciągnąłem do siebie dziewczynę następnie ją przytulając.
-Boje się Harry, strasznie się boje
-Wiem że się boisz ale pamiętaj ja będę cały czas za drzwiami-Ostatni raz przytuliłem dziewczynę. Ze schodów można było usłyszeć podśpiewywanie mojego ukochanego który jak zwykle był ubrany w czerwone rurki , bluzkę w paski i szelki. Wyglądał prześlicznie.
-To co jedziemy-Louis podszedł do mnie a Torii popatrzyła na mnie z jeszcze większym przerażeniem.
-Torii chce go przedstawić Albertowi -Dziewczyna odetchnęła z ulgą
-Komu do cholery??-Louis był zdezorientowany.
-Dowiesz się wszystkiego na miejscu-Torii chyba zrozumiała o co chodzi , tak moje oczy wyrażają wszystko. Dlatego pociągnęłam mnie do kuchni.
-Harry czy ty mu powiedziałeś o ...-Pokazała na mój nadgarstek. Do moich oczu napłynęły łzy a ja tylko pokiwałam przecząco głową-O Boże -Dziewczyna przytuliła mnie , otarła łzy z moich oczu i pociągnęła mnie z powrotem do salonu po drodze szepcząc jeszcze-Wszystko będzie dobrze obiecuje.-Torii potrafiła dodać mi otuchy. Już opanowany wróciłem do swojego chłopaka który mocno mnie przytulił. Droga do kliniki minęła przynajmniej mnie w ciszy. Weszliśmy do środka gdzie przywitała nas miła pielęgniarka
-Witamy ponownie panie Styles. -Ja tylko uśmiechnąłem się do niej i popatrzyłem na Louisa który miał zdezorientowanie wypisane na twarzy.
-Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie-Szepnąłem do chłopaka który tylko nieśmiało się do mnie uśmiechnął. 
-Zapraszam za mną-Powiedziała kobieta a my posłusznie poszliśmy za nią
-Pani Victoria Donovan zapraszam-Za drzwi gabinetu wyłonił się lekarz. Torii złapała Jera za rękę i razem weszli do gabinetu. 
-Kocie czy wytłumaczysz mi o co tu do cholery chodzi-Chłopak był już trochę zdenerwowany. W moich oczach pojawiły się łzy które Louis szybko zauważył -Hazzuś o czym ty mi nie powiedziałeś??-Jego ton głosu szybko złagodniał.
-Louis poczekaj chwile zaraz się wszystkiego dowiesz.-Przytuliłem chłopaka który odwzajemnił miśka.
***Oczami Torii***
-Witam ponownie Torii- Mężczyzna podał mi rękę 
-Dzień Dobry-Uścisnęłam mu rękę-To jest Jeremy mój chłopak. 
-Dziękuję że przeszedłeś ze swoją dziewczyną  bardzo mi na tym zależało -Mężczyźni również uścisnęli sobie dłonie. Lekarz pokazał nam gestem że mamy usiąść. Chociaż były przygotowane dla nas dwa fotele ja usiadłam na kolanach Jera który objął mnie swoim ramieniem. Lekarz uśmiechnął się na nasz widok. 
-To może zaczniemy od kilku pytań które zadam twojemu chłopakowi -Uśmiechałam się do mężczyzny przelotnie patrząc na Jera który był delikatnie mówiąc przerażony. -Jeremy jakie było twoje pierwsze wrażenie kiedy dowiedziałeś się że Victoria ma depresje- Po ostatnim słowie lekko zadrżałam. Jer na pocieszenie dał mi buziaka w policzek.
-Na początku byłem przerażony. Ale patrząc na Torii wiedziałem że sobie poradzi z naszą pomocą bo ona jest silną dziewczyną i poradzi sobie ze wszystkimi trudnościami.-Jeremy mówiąc to cały czas patrzył mi w oczy. W moich natomiast gromadziło się coraz więcej łez.
-A jak się czułeś kiedy Victoria chciała podciąć sobie żyły ??-Zapytał mężczyzna. Tym razem to Jera przeszedł dreszcz. 
-Ale przecież ona...-Chłopak nie dokończył bo ja mu przerwałam
-Panie doktorze ja nie mówiłam o tym Jerowi. Wiedział tylko Harry bo to on mnie wtedy znalazł.
-Torii skarbie dlaczego mi nie powiedziałaś-Chłopak nie był na mnie zły a raczej przerażony tym co się przed chwilą dowiedział. 
-Bałam sie jak zareagujesz. Gdyby nie Harry nie wiem co by się stało-Chłopak przytulił się do mnie. Po chwili spojrzeliśmy na lekarza który patrzył na mnie z zaciekawieniem  
-Tak się zastanawiam czy ja jestem Wam potrzebny. Wy sobie wspaniale razem radzicie.-Mężczyzna uśmiechnął się do nas szczerze. -No ale dobrze jak już tu jesteśmy to kontynuujmy. Torii czy byłaś tak jak cię prosiłem w studio??-Tym razem mężczyzna zwrócił się do mnie
-Tak byliśmy razem z Jerem i moja przyjaciółką Ash. -Mężczyzna chwile się nad czymś zastanawiał
-Jeremy powiedz nam a w szczególność swojej dziewczynie co do niej czujesz i kim dla ciebie jest-Chłopak popatrzył na mnie potem na doktora i  z powrotem na mnie.
-Torii jest dla mnie całym światem. Jej piękne oczy , mógłbym w nie patrzeć całymi dniami a i tak nie miałbym dość. Kiedy się uśmiecha albo śmieje cały świat przestaje istnieć liczy się tylko ona. Nie potrafiłbym przeżyć nawet jednego dnia bez niej. Ten dzień byłby stracony nic nie warty. Po próbie którą musieliśmy przejść wróciliśmy do siebie bo nie straciliśmy tego uczucia ono nadal w nas było i jest do teraz. -Chłopak przerwał i otarł z moich policzków łzy które zmoczyły mu już całą koszule. -Torii kiedy zabrałaś mnie na nagranie i zaczęłaś śpiewać czułem się jakbym zakochiwał się w tobie jeszcze raz. To było wspaniałe. -Zakończył swoją wypowiedź słodkim całusem. Szybko oderwałam się od chłopaka uświadamiając sobie że nie jesteśmy sami. Odwróciłam się do lekarza i lekko się uśmiechnęłam
-No to chyba na tyle. Świetnie sobie poradziliście. Torii zapraszam za tydzień ,częstsze wizyty w twoim wypadku nie są konieczne. Dziękuje bardzo za spotkanie-Pożegnaliśmy się z mężczyzną i wyszliśmy z gabinetu.Nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam chłopaka który się lekko uśmiechnął i odwzajemnił pocałunek.
-Kocham Cię-Szepnęłam kiedy zabrakło mi powietrza i musiałam przerwać ten piękny moment
-Ja ciebie też bardzo kocham.
-Torii , Jer pozwolicie że wejdziemy jeszcze do Alberta -Chłopak spojrzał na mnie-Musimy o czymś porozmawiać.-Pokiwałam głową na znak że się zgadzam i uśmiechnęłam się do niego zachęcająco. Hazza pociągnął za sobą Louisa i zniknęli za drzwiami.
***Oczami Hazzy***
-Dzień Dobry Albercie czy możemy zająć ci chwile??


Mam nadzieje że spodoba wam się ten rozdział. Ja jestem z niego zadowolona. Kiedy pisałam ten rozdział próbowałam powstrzymać łzy. Ciekawe czy na was też to tak podziałało. 
Chciałabym żeby jakiś chłopak powiedział mi coś takiego jak Jer Torii, no ale niestety jak na razie zostałam nazwana tylko,,dwulicową" no ale nie ważne nie będę was zanudzać.
4KOMENTARZE=25ROZDZIAŁ

sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 23

***Oczami Torii***
-Wspaniale wam wyszło. Gratuluje-Mężczyzna spojrzał na mnie-Vitorio chciałbym żebyś dzisiaj nagrała solówkę, chciałbym ją przy okazji wrzucić na yt. 
-Ale ja nie mam przyszykowanej żadnej solówki.-Byłam przerażona propozycją mężczyzny nie byłam przygotowana a przede wszystkim bałam się zaśpiewać solówkę.
-Nie martw się ja przygotowałem dla ciebie solówkę - Pokazał mi kartkę z tekstem. Ta piosenkę widzę pierwszy raz na oczy.
-Nie znam tej piosenki-Powiedziałam do mężczyzny, przy okazji szukając wsparcia u chłopaków którzy tylko rozłożyli ręce w rezygnacji.
-Dlatego daje Ci ten tekst. Chłopcy włączcie dziewczynie podkład niech się oswoi z tekstem za 10 minut śpiewasz.-Tego gościa chyba pojebało.
-Torii wszystko będzie dobrze, poradzisz sobie -Liam jak starszy braciszek starał się mnie pocieszyć.
-Ale...-Nie dokończyłam bo przerwał mi Zayn
-Mała jak chcesz to możesz najpierw dla nas zaśpiewać-Tak on zawsze ma dobre pomysł. Pokiwałam głową i zaczęłam śpiewać kiedy jakiś facet włączył podkład.
-Dziewczyno! Od twojego głosu zapomniałem o tym jak bardzo jestem głodny-Chyba nie muszę mówić kto to powiedział.
-To dobrze??-Zapytałam bo nie wiedziałam jak to odebrać
-Tak, więc nawet się nie zastanawiaj tylko idź i to zaśpiewaj.
-To co gotowa-Adam jakby podsłuchiwał naszą rozmowę.
-Gotowa-Poszłam za mężczyzną, założyłam słuchawki i zaczęłam śpiewać.
<music>
 -Wspaniale to było przepiękne-To był dziwne zachowanie dorosłego faceta.
-Dziękuje-Jak najszybciej poszłam do Jera
-Jak ci się podobało kochanie??-Chłopka miał łzy w oczach.-Czemu płaczesz??
-Torii to było piękne.-Mój ukochany złożył na moich ustach słodki pocałunek.
***Oczami Harrego***
Wszedłem na taras. Tafla wody w basenie była szczelnie pokryta milionami  zapachowych świeczek.
Koło basenu stał mały stolik na którym był jeden talerz ze spaghetti. Ale nigdzie nie było mojego Louisa.
-Tu jestem kocie-Czyjeś cieple dłonie oplotły mnie w talii.
-Tęskniłem- Obróciłem się przodem do Lou i odwzajemniłem uścisk
-Ja też ale jestem też głodny więc chodź-Pociągnął mnie za sobą do stolika. Jedliśmy makaron z jednego talerza, czasami trafiając na jeden makaron co prowadziło do pocałunku.Po skończonej kolacji Louis pociągnął mnie do salony.
-Co oglądamy -Zapytał uradowany Louis
-Może Toy Story ??-Chłopak pokiwał głową i po chwili siedzieliśmy na kanapie oglądając film.
-Oooooo oglądacie film-Nagle w domu pojawiła się cała banda małp która zepsuła nam romantyczny wieczór.
-No kurde miało was ty nie być-Louis był wyraźnie wkurzony
-No przepraszamy nie chcieliśmy wam psuć randki ale wyrzucili nas z galerii handlowej.
-Oddajecie mi kasę JUŻ-Louis kiedy jest wkurzony przeraża mnie dlatego instynktownie się od niego odsunąłem -No i co zrobiliście teraz mój Hazza się mnie boi.
-Nie boje się tylko przerażasz mnie , nie lubię jak jesteś zły. -Louis uśmiechnął się do mnie pokazując swoje białe zęby.
-Ale Kocie nie jestem zły na ciebie tylko na tych debili.
-Louis nie wkurzaj sie tak próbowałyśmy ich powstrzymać ale dwie na czterech facetów to nie wykonalne
-Przynajmniej wy jesteście po naszej stronie-Mój ukochany przytulił dziewczyny a potem wstał patrząc na mnie-Kocie idziemy do siebie oni już nam dostatecznie zepsuli wieczór-Popatrzył jeszcze przelotnie na chłopaków którzy byli źli na siebie. W pokoju włączyliśmy laptopa i zaczęliśmy oglądać filmiki na yt.
-Louis kocham Cię wiesz-Chłopak odłożył laptopa na ziemie i przytulił się do mnie
-Wiem skarbie ja ciebie też.-Nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku. Leżeliśmy wtuleni w siebie. Po chwili usłyszałem ciche pochrapywanie mojej Marchewki. Chciałem go zostawić żeby mógł się wyspać ale zatrzymał mnie jego pół przytomny głos.
-Nie zostawiaj mnie-Posłuchałem chłopaka i wróciłem na wcześniejsze miejsce. Louis przytulił się do mojego ramienia , po chwili ja  też odpłynąłem
***Oczami Torii***
Byłam zła na chłopaków że nie pozwolili naszemu Larremu nacieszyć się sobą ale stało się, trudno.
-Ja ide spać nie mam ochoty oglądać tej ,,bajki"-powiedziałam bo nie lubiłam tego filmu. W połowie schodów zatrzymał mnie głos Jera
-Torii ale pamiętaj prosto do łóżka
-Kurwa nie jestem dzieckiem-Od czasu mojej wizyty u psychologa Jeremy zachowuje się jakbym miała w każdej chwili pociąć sobie żyły. Wkurzona poszłam do swojego pokoju i tak jak każdego wieczoru zasnęłam ze łzami które płynęły z moich oczu.
***Oczami Nialla***
-Małpy głodny jestem.-Powiedziałem do przyjaciół którzy tylko wybuchnęli śmiechem
-A co w lodówce już nic nie ma -Zapytał Liam przez łzy. Nikt nie wiedział czy to przez śmiech czy przez Toy Story.
-Nie ma -odpowiedziałem oburzony. Czy to moja wina że lubię jeść. NIE
-Oh kochanie chodź pójdę z tobą do sklepu kupimy coś do jedzenia.-Dziewczyna poprawiła mi humor. Wychodząc z domu powiedzieliśmy tym debila że wrócimy za godzinę. Po drodze napotkaliśmy kilka fanek
Jedne były miłe mówiły coś w stylu,,Ciesze się że jesteście szczęśliwi. Mogę zrobić sobie z wami zdjęcie. "
Inne niestety nie przejawiały zachwytu że jesteśmy razem ,,Niall mogę sobie zrobić zdjęcie. Ale bez tego czegoś." Po takich słowach w oczach mojej dziewczyny widziałem łzy dlatego bez słowa wymijałem fanki i kierowałem się w stronę supermarketu.
-Kochanie nie przejmuj się nimi proszę -Powiedziałem kiedy oddaliliśmy się od jednej z ,,pseudo fanek"
-Ale jak ja mam się nie przejmować kiedy one mówią takie rzeczy. -Nie odpowiedziałem dziewczynie tylko mocno ją przytuliłem.
-To co kupujemy- Ash odezwała się kiedy wchodziliśmy do supermarketu
-Żeeeeeeelki -Krzyknąłem na co dziewczyna cicho się zaśmiała.Po godzinnych zakupach wracaliśmy do domu. Nie obyło się bez fotoreporterów którzy nie chcieli dać nam spokoju.
W domu Ash poszła do łazienki a jak do jej pokoju.
-Kochanie co tak długo -Krzyczałem kiedy po pól godzinie Ash nie wychodziła z łazienki. Kiedy nie usłyszałem odpowiedzi postanowiłem że pójdę zobaczyć co się dzieje.Bez pukania wszedłem do łazienki. Ashley siedziała na ziemi , w ręku miała ....


Szczerze nie podoba mi się ten rozdział ani trochę. Ale innego pomysłu nie miałam. Wiem że zepsułam randkę Larrego mam nadzieje że mi to wybaczycie.W następnym rozdziale coś zacznie się dziać obiecuje.
4KOMENTARZE=24ROZDZIAŁ

piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 22

***Oczami Ash***
Obudziłam się w czyiś ramionach. Odwróciłam się w stronę mojego towarzysza i ujrzałam blond czuprynę. Niall pewnie wczoraj zasnął.Nie miałam sumienia go tu zostawiać samego dlatego poczekam aż chłopak się obudzi. Niall leżał do mnie plecami ale i tak wyglądał pięknie
-Co tak na mnie patrzysz??-Nawet nie zauważyłam jak on się obudził
-A patrze na najpiękniejszego faceta jakiego znam -Chłopak zaczerwienił się i odwrócił wzrok w innym kierunku
-No nie przesadzaj Louis też jest całkiem niezły-Ten farbowany blondyn chyba lubi mnie przedrzeźniać. 
-Niall- Krzyknęłam a raczej pisnęłam i uciekłam do łazienki.Po chwili usłyszałam śmiech i pukanie do łazienki.
-Ash otwórz te drzwi
-Nie słucham brzydkich mężczyzn-Chłopak prychnął i nadal pukał do drzwi
-No dobra dobra zostawiam Cię , przed drzwiami masz prezent.-Byłam bardzo ciekawa co on tam zostawiło dlatego szybko otworzyłam drzwi.Przed drzwiami stał Niall , ustał miał tak wykrzywione jakby liczył na całusa.
-No i gdzie ten prezent-Chłopak wyciągnął zza pleców bukiet czerwonych róż. Podziękowałam mu całusem na co uśmiechnął się.
***Oczami Hazzy***
Lubiłem budzić się kiedy koło mnie leżał Lou ale jeszcze bardziej lubiłem być budzony słodkimi pocałunkami od niego. I tak właśnie zostałem dzisiaj obudzony.
-Kocie jak się spało-Lou uśmiechnął się do mnie ukazując swoje białe zęby
-Bardzo dobrze , miałem wspaniały sen-Tak to była prawda. Pierwszy raz coś takiego mi się śniło.
-A co ci się śniło -Lou dopytywał się , a ja nie mogłem mu odmówić.
-Ty mi się śniłeś Lou-Chłopak przytulił mnie tak mocno że myślałem że mnie udusi.
-Awwww Harryyy- Lubie kiedy tak ,,przeciąga" moje imię.-Dobra a teraz wstawaj idziemy na śniadanie-Wstałem mozolnie z łóżka ale nagle poczułem że czegoś mi brakuje
-Louisie gdzie są moje bokserki-Zapytałem starając się uzyskać poważny ton głosu.
-Spadły ci w nocy-Zapytał z miną niewiniątka
-Nie wierze-Wybuchliśmy śmiechem. Chłopak rzucił we mnie bokserkami które dziwnym trafem leżały koło szafki nocnej LOU.-Skąd one się tam wzięły-Zapytałem nadal się śmiejąc
-Co ty taki ciekawski. Głodny jestem zjadłbym marchewkę. Chodź już do tej kuchni.-Nie ma to jak szybka zmiana tematu. To może dlatego śnił mi się Lou. HARRY nie myśl o tym. To nie przyzwoite. W kuchni byli prawie wszyscy a mianowicie brakowało Jera i Torii, pewnie jeszcze śpią.
-Ludzie dzisiaj idziemy nagrywać nowe piosenki na płytę.-Wszyscy momentalnie zaczęli mnie słuchać kiedy usłyszeli słowo,,nagrywać"
-A Torii się zgodziła -Zayn chyba jeszcze nie widział się w lustrze bo jego włosy bleee.
-Po pierwsze tak zgodziła się a po drugie Zayn zobacz jak ty wyglądasz-Pokazałem mu lusterko które podała mi Ash. Chłopak kiedy zobaczył swoje odbicie zrobił się momentalnie biały
-Jezuuuu jak ja wyglądam-Po chwili można było usłyszeć trzask drzwi od łazienki
-No to wracając do tematu kiedy Torii wstanie od razu pojedziemy do studio bo ja o 16 muszę być w domu-Popatrzyłem znacząco na Lou który puścił mi oczko. -Liam zadzwoń do Adama czy jak mu tam że chcemy dzisiaj nagrywać.-Chłopak pokiwał głową i zniknął w salonie z komórką w reku.
-No to ja ide się przebrać mam brudne bokserki-Popatrzyłem znacząco na Lou który się zaśmiał i poszedł ze mną.
-No ale kocie nie bądź na mnie zły, nie potrafiłem się powstrzymać. -Lou miał taki słodki głos że awwww.
-Ale ja nie jestem zły, mogłeś mnie przynajmniej obudzić. -Zrobiłem smutną minkę na co Louis mnie przytulił. W taki sposób weszliśmy do naszego pokoju.
-Dobra następnym razem cię obudzę
-Następnym ?!-Zapytałem zdezorientowany a w moich oczach tańczyły iskierki szczęścia.-Usiedliśmy na łóżku , przytuleni do siebie rozmawialiśmy o wszystkim.
***Oczami Torii***
Otworzyłam oczy. Leżałam wtulona w Jera który wcale nie spał
-Jer ile ty już nie śpisz-Zapytałam bo wyglądał jakby nie spal juz długo
-Z godzinę- Na powitanie dostałam buziaka.
-Wstajemy bo już jest późno??
-Jasne chodź do kuchni. -Powiedział chłopak ale ja po drodze musiałam wejść jeszcze do Hazzy. Otworzyłam drzwi do ich pokoju w którym Lou całował Harrego
-Kurwa zamykajcie drzwi na klucz-Powiedziałam i odwróciłam wzrok.
-Przepraszam Torii znowu-Odezwał się Harry trochę speszony.Pośpiesznie zamknęłam drzwi ale usłyszałam jeszcze co powiedział Lou
-Poprawia jej się bo już przeklina-Louis cicho zachichotał
-Słyszałam do Marchewko-Powiedziałam a po chwili miałam już świetny pomysł-Za kare zjem ci wszystkie marchewki.-Lou otworzył drzwi z miną hmm złego Louisa
-Nie odważysz się
-Przekonamy sie??-Zapytałam ale od razu tego pożałowałam bo zostałam wrzucona do ich pokoju i zamknięta w nim razem z Hazzą.-Louis wypuść nas-Tak drzwi zamknął na klucz
-NIE-Odpowiedział stanowczo-Ty współpracujesz z Wielką Marchewką. Sama wyglądasz jak marchewka-Jak na złość dzisiaj miałam na sobie pomarańczową piżamkę.
-Z kim do cholery ??-O czym on gada?? Marchewek się nażarł czy co
-Z Wielką Marchewką która zabiera mi wszystkie marchewki.
-Louis to Hazza Ci je zabiera i się nimi bawi-Zostałam skarcona wzrokiem przez Harrego
-Przepraszam ale chcesz stąd wyjść czy nie -Powiedziałam a raczej wyszeptałam. Chłopak pokiwał głową.
-No dobra wypuszczę Was. A z tobą Hazzuś to ja sobie wieczorem porozmawiam.-Cicho się zaśmiałam żeby nie wkurzyć Louisa.
-Dobra to ja idę się ubrać i jedziemy nagrywać. Jer jedziesz z nami ??-Zapytałam chłopaka który uśmiechnął się do mnie i pokiwał głową.

W studio byliśmy o 14.
-Dzień dobry. Widze że dzisiaj zabraliście ze sobą przyjaciół. To tak osoby które śpiewają zapraszam tam gdzie wcześniej a widzów zapraszam ze mną.-Pożegnałam się z chłopakiem krótkim całusem, tak samo zrobił Niall.
-Witam ponownie-Po 15 minutach pojawił się Adam.-Wiecie co chcecie dzisiaj śpiewać??-Pokiwaliśmy głowami.Mężczyzna najwyraźniej czekał na ciąg dalszy.
-Zaśpiewamy New Age od Marlon'a Roudett. 
-Jesteście podzieleni na solówki.??-Zapytał głosem bez wyrazu 
-Tak oczywiście.
-No to zaczynamy.
<music>
If love was a word, I don't understand.
The simplest sound, With four letters.
Whatever it was, I'm over it now.
With every day, It gets better,It gets better.

Are you loving the pain, loving the pain?

And with everyday, everyday (abstract)
I try to move on.
Whatever it was,
Whatever it was,
There's nothing now.
You changed.
New Age.

I'm walking away, From everything I had.

I need a room with new colours.
There was a time,
When I didn't mind living the life of others.

Are you loving the pain, loving the pain?

And with everyday, everyday (abstract)
I try to move on.
Whatever it was,
Whatever it was,
There's nothing now.
You changed.
New Age.

So much fire that it burned my wings.

Her heat was amazing.
Now I'm dreaming of the simple things.
Old ways, erased.
If love was a word,
I don't understand.
The simplest sound,
With four letters.

Are you loving the pain, loving the pain?

And with everyday, everyday (abstract)
I try to move on.
Whatever it was,
Whatever it was,
There's nothing now.
You changed.
New Age #2
***Oczami Harrego***
O godzinie 16 zmyłem się ze studia. Jadąc do domu myślałem że przygotował dla nas Louis. Chłopak ze studia wyszedł szybciej ode mnie. W domu panowała kompletna cisza. Bez zastanowienia poszedłem do mojego pokoju gdzie miałem już przyszykowane ubrania i małą karteczkę. Najpierw się przebrałam a potem wziąłem do ręki kawałek papieru. To było od Louisa poznałem po jego starannym i delikatnie przechylonym pismem.
,,Kocie jak jesteś już gotowy wyjdź na taras Twój Louis"
Jak najszybciej zszedłem do kuchni gdzie były drzwi na taras. Moim oczom ukazał się ... 

Hejka ludzie. 22 rozdział jeeej baaaaaardzo mi sie podoba. Chyba przez tą scene z Larrym :D
Rozdział dedykuje Britt. Przez ciebie reszte wakacji przesiedze czytając wikipedie. 
4KOMENTARZE=23ROZDZIAŁ

czwartek, 23 sierpnia 2012

AKCJA!!

Jest sprawa. A mianowicie:
Chyba wszystkie z Nas wiedzą dlaczego Zayn usunął TT... :(, dlaczego chłopcy nie mogą się spotykać z Lux  i dlaczego relacje Louis'a i Harry'ego się zepsuły.
Proszę przeczytać tekst poniżej, żeby dowiedzieć się co należy zrobić, aby spróbować to naprawić...

 

TŁ :    Dobre, Directioners. Wszyscy wiemy, dlaczego Zayn usunął twittera, chłopcy nie mogą się spotykać z Baby Lux, Harry i Louis się nie dogadują, więc.
Musimy to zmienić.
30 sierpnia będziemy tweetować wszystkim chłopcom i głównemu kontu 1D na twitterze ,, I'm Sorry''
Tylko raz i nie inne słowa, tylko to.

Musimy dać im do zrozumienia, że nam naprawdę zależy.
Więc rozpowszechniajcie to wszędzie. Wymaga to powiedzieć i zrobić.
Nasz fandom wymyka się spod kontroli i trzeba to zatrzymać.

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 21

-Torii idź , ja będę tu na ciebie czekać-Ostatni raz przytuliłam się do przyjaciele i weszłam do gabinetu.
-Dzień Dobry nazywam się Albert Carter -Lekarz wyciągnął rękę w moim kierunku.
-Dzień Dobry Victoria Donovan.-Mężczyzna pokazał na fotel karząc mi usiąść.
-Harry mówił ,że zostałaś porwana i że próbowałaś się ciąć to prawda-Pokiwałam twierdząco głową.-Opowiesz mi o tym??-Opowiedziałam lekarzowi całą historie, drugi raz musiałam dzisiaj do tego wracać ale nie chciałam się sprzeciwiać bo z tego co mówił Hazza zrobiłoby się nieprzyjemnie.
-Panie doktorze ale dlaczego skoro bałam się że ktoś znowu zrobi mi krzywdę , chciałam się pociąć??
-To jest reakcja na lęk. Bałaś się że ktoś ci coś zrobi dlatego sama chciałaś się zabić.-Lekarz zauważył ze za dużo nie zrozumiałam dlatego cicho się zaśmiał co w pewnym sensie rozluźniło atmosferę.-Tak wiem że nie wszystko zrozumiałaś ale taka jest psychologia ciężko to wszystko zrozumieć. Torii mam dla ciebie zadanie. Wiem że to będzie trudne ale musisz to zrobić. To jest pierwszy krok w terapii-Mężczyzna podał mi lusterko. Już wiedziałam o co mu chodziło. Zabrałam od niego lusterko.-Torii musisz patrzeć na siebie w lustrze i powiedzieć kim jesteś i jak się czujesz.-Spojrzałam na siebie i próbowałam się nie rozpłakać. Mimo moich starań z oczu popłynęła mi pojedyncza łza-Torii wszystko będzie dobrze tylko zrób to o co cie proszę.
-Widzę dziewczynę która ma kochającego chłopaka. Przyjaciół którzy ją wspierają. Dziewczynę która chce wrócić do normalności po spotkanych ją nieszczęśnicach- W tym momencie nie wytrzymałam z moich oczu popłynęło tysiące łez. Mężczyzna podał mi paczkę chusteczek i zabrał lusterko.  
-Torii bardzo się ciesze że do mnie przyszłaś. Z moim zadaniem poradziłaś sobie naprawdę dobrze. Powiem Ci w sekrecie ze Harry przez pierwsze dwa spotkania wgl się do mnie nie odzywał. Na dzisiaj to wszystko , chciałabyś się umówić ze mną na kolejne spotkanie. Dzisiaj świetnie sobie poradziłaś ale to nie jest nawet połowa drogi do szczęścia-Mężczyzna wstał i poszedł po kalendarz-To jak??
-Tak bardzo chętnie przyjdę. Tylko kiedy??
-Zapraszam za dwa dni na 18,30. A i zabierz ze sobą swojego chłopaka. Będzie nam potrzebny w terapii. A teraz pozwól że zawołam Harrego chce z nim porozmawiać , bo to on jest tu z tobą nie rodzice??
-Tak Harry przyszedł ze mną. Moi rodzice nie żyją.-Mężczyzna poklepał mnie po ramieniu i wyszedł na korytarz. Po chwili wrócił z Harrym który wepchał się koło mnie na fotel i mocno przytulił. 
-Harry twoja przyjaciółka jest lepsza od ciebie.Przynajmniej się odezwała-Było widać że chłopka ma dobre stosunki z lekarzem . Na pewno bardzo długo się znają.
-Proszę Pana niech mi pan tego nie wypomina.-Mężczyzna skarcił wzrokiem Harrego a potem obaj zaczęli się śmiać
-Harry prosiłem Cię żebyś mówił mi po imieniu. Chyba aż taki stary nie jestem. A jak tam z tobą i Louisem.-Na początku po usłyszeniu imienia przyjaciela byłam zdezorientowana ale potem sobie przypomniałam ze Hazza z nim o tym rozmawiał. 
-A jesteśmy ze sobą od kilku miesięcy. -Chłopak był najwyraźniej dumny z siebie.
-To bardzo się ciesze że wszystko się ułożyło-Podszedł do chłopaka i przytulił go . Taki męski misiek. 
-Ale ja nie zawołałem Cię tu żeby rozmawiać o Louisie. O tym porozmawiamy kiedy indziej. Torii potrzebuje twojego wsparcia tak jak i jej chłopaka. Torii co jest twoim hobby??-Tym razem zwrócił się do mnie.
-Taniec i śpiew-Lekarz najwyraźniej był zdumiony tylko nie do końca wiem czemu. 
-Harry chciałbym żebyś zabrał Victorie na nagranie jakiejś piosenki. Niech zajmie się tym co kocha.
-Panie doktorze, my jesteśmy w trakcie nagrywania płyty. 
-A to bardzo dobrze się składa. To zadanie dla was . Jutro idziecie do studio nagrać piosenki. Dziewczyna musi się czymś zająć.
-Dobrze dopilnuje żeby Torii z nami pojechała.-Mężczyzna pożegnał się.
-Harry powodzenia w związku.
-Dziękuje-Po tych,,czułościach wyszliśmy z kliniki. 
-Jak się czujesz??-Zapytam Hazza zatroskanym głosem
-Dobrze, nie sadziłam że taka wizyta mi pomoże. Za dwa dni mam przyjechać z Jerem do niego na kolejną wizyta-Chłopak pokiwał głową i skupił się na drodze.W domu byliśmy po godzinie. Podziękowałam Harremu i poszłam do swojego pokoju. Na moim łóżku leżał Jer , spał.Przebrałam się w piżamę i położyłam się koło chłopaka.
-Torii ja czekałem.-Jeremy zaspany przytulił się do mnie 
-Ciesze się -Pocałowałam mojego ukochanego. -Kocham Cię Jeremy.
-Ja Ciebie też. Jak było u psychologa. -Chłopak przebudził się., Chyba dopiero teraz uświadomił sobie gdzie ja  byłam
-Bardzo dobrze. Lekarz trochę mi pomógł. W środę będziesz musiał pójść ze mną lekarz chce z tobą chyba porozmawiać.
-Dobrze pojadę z tobą.. Kochanie czy możemy iść już spać-Przytulił się do mnie, prawie mnie zgniatając i zasnął. Pocałowałam go w czoło i sama odpłynęłam
***Oczami Harrego***
-Cześć kocie-Od progu przywitał mnie głos Lou-Wiesz jak bardzo za tobą tęskniłem-Nie dał mi nic powiedzieć bo złożył na moich ustach namiętny pocałunek. 
-Ja za tobą też nawet nie wiesz jak baardzo- Położyłem się koło chłopaka na łóżku wtulając w jego tors-Louis bardzo ładnie pachniesz-Popatrzyłem w oczy chłopaka który lekko się zaczerwienił.Złożyłem na tych dwóch miejscach delikatny pocałunek.Co spowodowało że chłopak jeszcze bardziej się zarumienił
-Dlaczego ty tak na mnie działasz-Zapytał lekko urażony-Specjalnie dla ciebie się wyperfumowałem
-Ślicznie wyglądasz w tych rumieńcach i dziękuje za perfumy. Mógłbym tak leżeć całą wieczność.
-Musi Ci wystarczyć cała noc. A propos jutro zabieram Cię na randkę.-Kiedy to usłyszałem zapiszczałem ze szczęścia na co Lou tylko cicho się zaśmiał-Jutro o 18 będę na ciebie  czekać. 
-Marchewko ty moja. Lekarz powiedział że jutro mamy iść do studio coś nagrać dlatego lepiej śpijmy już bo jutro będziesz niewyspany.-Przytulony do swojego chłopaka zasnąłem
***Oczami Ash***
Leże w swoim pokoju ze łzami w oczach. Przeglądam właśnie plotki o One Direction najczęściej żeby się pośmiać co o nich ludzie wymyślają ale teraz byłam załamana.Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Kochanie mogę wejść-To był Niall nie chciałam go teraz widzieć ale nie potrafiłam odmówić jego pięknym tlenionym włosom 
-Wejdź-Starałam się żeby mój głos nie brzmiał jakbym płakała, nie wyszło 
-Ash skarbie czy ty płaczesz-Chłopak miał w ręku małą czerwoną różyczkę -Proszę to dla ciebie. A teraz powiedz mi o co chodzi. -Pokazałam chłopakowi laptopa. Artykuł miał taki nagłówek
,,Niall Horan znalazł sobie nową zabawkę, ale czy na długo?"
Tak to bolało najbardziej.
-Kochanie nie martw się ty nie jesteś każda ty jesteś moja , nic ci się przy mnie nie stanie. -Przewinęłam na dół strony i pokazałam mu komentarze jego ,,fanek". Pokazałam dwa  komentarze które najbardziej mnie zabolały.
,,Nie wiem co on w tobie widzi dziwko. Dobrze ci radzę: zostaw go w spokoju bo jak nie to cię znajdę i oszpecę ci tą mordę."
 ,,Ty szmato!!Odczep się od mojego Niallerka bo jak nie to pożałujesz!!"
Chłopak bez słów przytulił się do mnie. Na swoich włosach poczułam jego łzy. 
-Kochanie nic Ci się przy mnie nie stanie obiecuje. Nie pozwolę Cię skrzywdzić. A na przyszłość nie czytaj takich plotek. Ash ja zaraz wracam pójdę się wykąpać.Kiedy nie był Nialla weszłam na tt. Pojawił się nowy tweet od Nialla. Czyli tak poszedł się kąpać. 
,,Nie mogę uwierzyć że moje prawdziwe fanki nie cieszą się z mojego szczęścia tylko hejtują moją dziewczyna <zły>" . Nie chciałam czytać co wypisują jego fanki dlatego szybko wyłączyłam laptopa i wygodnie położyłam się na łóżko czekając na swojego ukochanego. 
-Kochanie wróciłem do ciebie.  -Chłopak był w samych bokserkach , jego ciało było piękne. 
-Nialler nie wiem od kiedy kąpanie to jest siedzenie na tt ale ciesze sie jak przeczytałam co napisałeś-W między czasie chłopak położył się koło mnie. 
-Nie mogę pozwolić żeby ktoś obrażał moja dziewczynę -Na dobranoc dostałam słodkiego całusa.
-To ja się zbieram  , widzę że jesteś śpiąca-Chłopak chciał już odejść ale złapałm go za rękę
-Zostań ze mną proszę-Chłopak wrócił na swoje wcześniejsze miejsce. Położyłam się na jego klatce piersiowej i zasnęłam .

No hej ludzie!! Jak Wam się podoba nowy rozdział?? Bo mi osobiście baaardzo. Dziękuje za wszystkie komentarze pod ostatnim rozdziałem jesteście super. Ten rozdział dedykuje tobie Michał. Chociaż wiem ze jeszcze nie doszedłeś do tego rozdziału ale chce żebyś wiedział  że strasznie ciesze się że moje wypociny ci się podobają. No i oczywiście tobie Britt ale to już rutyna. Dziękuje za pomoc w pisaniu :*
4KOMENTARZE=22ROZDZIŁ
 

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 20

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Powoli wstałam z łóżka nie był to najlepszy pomysł bo nogi się pode mną ugięły upadłam na podłogę opierając się o łóżko.
-Coś jest nie tak-Powiedziałam sama do siebie. Wstałam z podłogi tylko wolniej i ostrożniej tym razem miałam lekkie zawroty głowy ale nie upadałam po raz kolejny. Zeszłam na dół do salony.
-Torii jak ty wyglądasz , kiedy ty ostatni raz coś jadłaś??-W głosie Louisa słychać było przerażenie
-Nie wiem chyba tylko żelki wczoraj. Ale nie jestem głodna-Odparłam ale to było kłamstwo.
-Victoria nie możesz się głodzić to się nie opłaca-Zatroskanym głosem odezwał się Harry-Pamiętasz co Ci wczoraj mówiłem. Nie poddawaj się. -Pokiwałam tylko głową i poszłam z powrotem na górę nie chciałam ich już słuchać. Weszłam do łazienki wyciągnęłam żyletkę.
-Torii do cholery co ty odpierdalasz??-Wydarł się na mnie Harry. Zabrał mi żyletkę i wrzucił ją do umywalki. A ja osunęłam się na ziemie i rozpłakałam się. Hazza usiadł koło mnie i przytulił-Chcesz usłyszeć dalszą część mojej opowieści??-Zapytał a ja pokiwałam głową.
-Kiedy pozbierałem się po tym wszystkim po Alanie po depresji postanowiłem że wyjadę odizoluje się od przeszłości, po prostu zapomnę.Wtedy wyjechałem do Londynu, przez pewien czas było dobrze potem poznałem chłopaków, zakochałem się w Louisie ale bałem się mu o tym powiedzieć bo wracał lęk przed odrzuceniem. Louis był i będzie moim przyjacielem, po pół roku przełamałem się i porozmawiałem z nim wszystko mu powiedziałem on był na początku w szoku widziałem to w jego oczach. Powiedział żebym dał mu czas. Dla mnie oznaczało to koniec chciałem wrócić do starych przyzwyczajeń. Znowu chciałem się ciąć ale przypomniałem sobie jak długo z tym walczyłem , żeby wrócić do normalnego życia. Dlatego postanowiłem porozmawiać  z którymś z chłopaków o tym że jestem gejem i że kocham Louisa. Ten zaszczyt spadł na Liama. I to rozmowa była lepszym rozwiązaniem niż ponowne zaprzyjaźnienie się z żyletką. Gdybym wtedy znowu zaczął się ciąć może teraz nie byłbym z Lou albo wgl by mnie tu nie było.-Zakończył swój monolog przy czym z jego oczu popłynęły pojedyncze łzy. Przytuliłam go chociaż nie wiem czy to pomogło. Chłopak podniósł się z ziemi i pomógł wstać mi.
-Dziękuje że tyle dla mnie robisz
-Wiesz Torii nie chce żeby przytrafiło ci się to samo co mnie. Chcesz się wygadać może Ci to pomoże a ja chętnie posłucham.
-Dobrze ale chodźmy do mnie dobrze??-Zapytałam bo nie chciałam rozmawiać w łazience
-Dobrze-Pociągnął mnie za rękę do mojego pokoju.Usiedliśmy na łóżku a ja zaczęłam opowiadać o wszystkim od początku kiedy poznałam Justina.
- Jego menadżer zaproponował Mattowi udział w trasie zgodził się . Justin chciał żebym jechała z nimi nie widziałam w tym nic dziwnego i pojechałam. On był na początku miły , zaprosił mnie na randkę było super , romantycznie. Wróciliśmy do hotelu i wtedy zaczął się do mnie dobierać , nie zgodziłam się a on wtedy mnie ostrzegł że tego pożałuje.Wtedy się nad tym tak nie przejmowałam ale kiedy nakłamał Mattowi że to ja go chciałam wykorzystać trochę mnie to przeraziło potem było to porwanie. Na początku się nie bała bo wiedziałam że on nie może mi nic zrobi. Ale kiedy ,,przedstawił " mi swoich kolegów byłam przerażona. Zaczęli mnie straszyć ,że jeśli nie wycofam pozwu to źle się dla mnie skończy-Popatrzyłam na chłopaka, w oczach miał przerażenie-Wiesz o co im chodziło prawda?-Harry pokiwał twierdząco głową-Przez pierwsze dni w tym magazynie nie było tak źle , oczywiście bałam się ale oni mnie tylko straszyli. Potem jeden  z jego ochroniarzy zaczął się do mnie dobierać. Nie mówiłam tego nikomu bo nie chciałam robić większego zamieszania wokół mnie. Tak naprawdę gdyby nie Justin to teraz może byłabym w ciąży. Ale najgorszy był ostatni dzień. Przyszedł do mnie jeden facet ten najsilniejszy i ten którego się najbardziej bałam. Myślałam ze chce mnie zgwałcić ale to było coś o wiele gorszego , jeśli tak teraz o tym myślę -Przerwałam bo głos mi się załamał. - On wyciągnął nóż z kieszeni i zaczął mnie ciąć. Zaczął od brzucha, potem udo, biodro , żebro. Ale najbardziej bolało to-Pokazałam na policzek-Dlatego teraz wgl nie przeglądam się w lustrze , po prostu boje się zobaczyć tego-Pokazałam na bliznę- Ale najgorszym ciosem był mój nadgarstek , gdyby nie Lou to nie wiem jak by się to dla mnie skończyła. Harry on mi uratował życie.-Popatrzyłam na chłopaka , z jego oczu płynęły łzy. -Hazza nie płacz proszę. Już jest ze mną wszystko okey- Przerwałam na chwile-No może prawie.-Ta rozmowa dużo mi dała ale nadal nie potrafię spojrzeć w lustro.
-Torii ja nie wiedziałem że to było takie bolesne dla ciebie-Przerwał-Gdybym wiedział nie kazał bym ci tego wszystkiego opowiadać.
-Harry po pierwsze gdybym nie chciała to bym ci tego nie opowiedziała a po drugie to mi naprawdę dużo dało. Nie muszę już tego wszystkiego w sobie dusić. 
-Wiesz co mam dla ciebie kilka propozycji i jedną prośbę. -Podał mi lusterko
-Nie Harry nie zrobię tego-Byłam przerażona jego pomysłem.
-Dla mnie Torii, tylko raz-Spojrzałam w jego piękne zielone oczy i nie mogłam mu odmówić. Spojrzałam na siebie , moim oczom ukazała się blizna tak gdzieś około 7 cm na policzku. To było straszne jak najszybciej odwróciłam wzrok.
-Dziękuje że to zrobiłaś -Harremu najprawdopodobniej bardzo na tym zależało. Przytulił mnie.
-A co z tymi propozycjami??-Chciałam jak najszybciej zmienić temat
-Pierwsza jeśli chcesz mogę zadzwonić do mojego lekarza i umówię cie na jedną wizytę-W pierwszej chwili chciałam na niego nawrzeszczeć jak on może mi coś takiego proponować ale po chwili się opamiętałam i pokiwałam głową. -A druga to jeśli lekarz wyrazi zgodę oczywiście nie od razu. Zabiorę Cię na operacje plastyczną żeby usunęli Ci tą bliznę z policzka-W tym momencie z moich oczu popłynęły łzy.Przytuliłam się do Harrego jak najmocniej potrafiłam. Nie wiedziałam jak mam mu dziękować.
-Harry dziękuje dziękuje dziękuje-Przerwałam na chwile bo coś mnie zaciekawiło -Hazza a dlaczego ty to wszystko dla mnie robisz??
-Mówiłem ci już . Nie chce żebyś przechodziła przez to co ja.-Jeszcze raz go przytuliłam-To co ja dzwonie do lekarza-Pokiwałam twierdząco głową
-Hallo. Dzień Dobry , panie doktorze... Ja się nazywam Harry Styles, pamięta mnie pan??... Bardzo dobrze się czuje dziękuje... Czy mógłbym umówić na wizytę moją przyjaciółkę?... Tak zgadza się... Dzisiaj ... 18 ...-Harry popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. Pokiwałam głową że się zgadzam.-Tak przyjedziemy... Do widzenia.-Chłopak podszedł do mnie i patrzyła na mnie przeszywającym wzrokiem.-Wiesz, że jest 16 czyli musimy się zbierać
-Tak wiem . Hazza mam do ciebie prośbę. Czy mógłbyś nie mówić reszcie o tym że chciałam się zabić, proszę?!-Zapytałam niepewnym głosem
-Nie powiem ale musisz mi obiecać że nigdy więcej tego nie zrobisz!!-To brzmiało poważnie więc nie chciałam się sprzeczać i tylko przytaknęłam kiwając głową. -A co powiemy reszcie, że gdzie jedziemy.
-Powiemy im prawdę nie wstydzę się tego że zabierasz mnie do psychologa-Chłopakowi najwyraźniej ulżyło.-Harry mógłbyś wyjść chciałabym się przebrać.
-Jasne już znikam.-Kiedy chłopak wyszedł poczułam że zaraz się rozpłacze. Nie wiem czemu tak jest że kiedy jestem z Harrym albo z każdą inną osobą to jest okey śmieje się rozmawiam ale kiedy zostaje sama zaczynam się bać. Nie myśląc już o tym wybrałam ubrania i najszybciej jak potrafiłam przebrałam się , bo nie chciałam patrzeć na moje ciało. Po 15 minutach ktoś zapukał do drzwi
-Proszę-W drzwiach pojawił się Harry , on też się przebrał
-Torii czy ja dobrze widzę, pomalowałaś się ??-Hazza najwyraźniej nie mógł uwierzyć że spojrzałam w lustro ja też w to nie wierzyłam.
-Tak chyba tak -Harry podszedł do mnie i przytulił mnie
-Jestem z ciebie dumny-Nie odzywając się już zeszliśmy na dół gdzie wszyscy siedzieli i patrzyli się na nas
-A wy gdzie się wybieracie-Harry popatrzył na mnie jakby nie wiedział co ma powiedzieć.
-Harry zabiera mnie do psychologa-Wszyscy patrzeli na mnie jakby nie wiedzieli czy dobrze usłyszeli
-Torii dlaczego mi nie powiedziałaś że chcesz iść do lekarza. Dziwnie się czuje gdy to nie ja z tobą jadę-Jer był z siebie chyba trochę zawiedziony .
-Kotek...-Przerwał mi Lou
-To ja tak mówię do Hazzy nie zrzynaj ode mnie-On zawsze musi coś powiedzieć. Ale i tak się zaśmiałam
-Lou ty mówisz do Harrego ,,kocie" a nie ,,kotek" więc nie marudź-Chłopak pokazał mi język i dalej kontynuował kłótnie z Niallem ze marchewki są lepsze od Taco.
-Kochanie-Lou jak to usłyszał mimowolnie się uśmiechnął-Ja nie wiedziałam ,że tak wyjdzie rozmawiałam z Harry i on to zaproponował. Ale wiesz że to ciebie baaardzo kocham a Harry to mój przyjaciel który wie co przechodzę. -Jeremy nadal miał smutną minę.
-A mogę przynajmniej jechać z Wami-Nie chciałam żeby on jechał, to by była dla mnie za duża presja
-Jeremy proszę Cię , ja nie chce żeby to źle zabrzmiało ale to będzie dla mnie za duża presja jak miałbyś jechać -Jer bił się z uczuciami bo chyba nie zrozumiał tego tak jak miał zrozumieć.
-Dobrze ale jak wrócisz to spędzisz trochę czasu ze mną -Spojrzał przepraszającym wzrokiem na Hazze który tylko się uśmiechnął. -No to co my jedziemy.
Droga jak się potem okazało prowadziła do prywatnej kliniki. W rejestracji siedziała miła starsza pani. Jedyne co mnie zdziwiło to chłopak powiedział że to on jest umówiony a nie ja . No ale nie ważne. Pielęgniarka zaprowadziła nas pod gabinet.
-Pan doktor Was zawoła- pokiwaliśmy głowami a pielęgniarka wróciła do rejestracji.
-Harry denerwuje się-Przytuliłam się do chłopaka
-Nie ma czego. Lekarz jest naprawdę sympatyczny. Tylko radze mu się nie sprzeciwiać wtedy robi się nieprzyjemny. -To po części było pocieszające ale z drugiej strony Hazza trochę mnie przeraził
-Pani Victoria Donovan -Odezwał się męski głos za drzwi gabinetu.
-Torii idź , ja będę tu na ciebie czekać-Ostatni raz przytuliłam się do przyjaciele i weszłam do gabinetu.


20 rozdział jestem zadowolona z tego rozdziału. Tak szczerze jak pisałam ,,retrospekcje" Harrego i Torii to płakałam. Ale to pewnie przez ,,pewne" zamieszanie w moim życiu. Chce Wam się pochwalić że moje opowiadanie czyta jeden chłopak weee(On mnie za to zabije;() Postanowiłam że zmienię zasadę ale jakby co to wrócę do 3 komentarzy.
4KOMENTARZE=21ROZDZIAŁ

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Rozdział 19

-Pamiętasz mnie??-W tej samej chwili wyciągnął z kieszeni scyzoryk.
-A ty czasem nie powinieneś być za kratkami??-Zapytałam. Ku mojemu zdziwieniu wgl się go nie bałam
-Tak powinienem -Dotknął mojego policzka na którym widniała blizna po jego ,,zabawie". Którą za wszelką cenę chciałam ukryć pod pudrem. -Mówiłem że zostanie blizna. -Mężczyzna zjechał ręką przez moją szuje zatrzymując się na nadgarstku. -Został mi jeszcze jeden dzień.-Teraz zaczęłam się go bać. 
-Co zabijesz mnie na środku ulicy??-Zapytałam a w moim głosie nie było ani krzty strachu.
-Tak -I w tej chwili na nadgarstku poczułam dobrze mi znany ból. Poczułam ciepłą u
 ciecz która spływała po mojej ręce.  Usłyszałam krzyk który dobiegał zza moich pleców. Obróciłam się a w naszą stronę biegł Louis. Nie zważając na nic kompletnie. Popchnął mnie na chodnik a sam zaczął okładać mojego napastnika. Kiedy facet miał całą twarz we krwi Lou obrócił się w moją stronę. Na jego twarzy malowało się jednocześnie przerażenie a z drugiej radość z tego że mnie obronił. Chłopak wyciągnął
telefon i zadzwonił co się później okazało że na policje 
-Dziękuje. -Wstałam ,żeby podejść do chłopaka ale pożałowałam tego bo zakręciło mi się w głowie i z powrotem upadałam.
-Ja się tylko odwdzięczyłem za...-Jego brwi podniosły się znacząco a językiem przejechał po wargach(SWOICH)-sama wiesz za co. Wszystko okey??-Wskazał na mój nadgarstek który był cały we krwi.
-Tak jest okey, to nie jest głębokie nacięcie.-Po chwili przyjechała policja zabrali tego mężczyznę a ja musiałam złożyć zeznania. Poszło naprawdę szybko 
-Czy mamy wezwać karetkę??-Zapytał mężczyzna pokazując mój nadgarstek.
-Nie , nie trzeba kolega mi pomoże-Odpowiedziałam i pokazałam na Lou który lekko się zaczerwienił.
-To w takim razie to będzie na tyle. Życzę powrotu do zdrowia i Do widzenia. -Pożegnaliśmy się z policjantem a Lou wziął mnie na ręce i chciał zanieść do domu.  
-Lou , wariacie ja potrafię chodzić nie musisz mnie nosić.-On tylko pokręcił przecząco głową i szedł w stronę domu. Ja żeby czuć się bardziej stabilnie objęłam chłopaka za szyje. -A powiesz mi przynajmniej skąd ty się tu wziąłeś 
-Byłem w sklepie-Pokazał na torbę którą trzymał w ręce, wcześniej jakoś jej nie zauważyłam.  -Kupiłem marchewki-Nie wytrzymałam musiałam wybuchnąć śmiechem-Z czego się śmiejesz??-Zapytał lekko urażony
-Poszedłeś do sklepu tylko po marchewki??-Zapytał, szczerze nie wierzyłam w jego możliwości??
-Nie -Pokiwał głową -Niall chciał jakaś przekąskę.
-I co mu kopiłeś??-Naprawdę byłam tego ciekawa
-Dwie paczki chipsów, trzy tabliczki czekolady i chyba z pięć paczek Haribo.  -I to jest przekąska według Nialla?!
-Daj jedną paczkę Haribo proszeeeeeeeeeeeee- Zapytała , chłopak się zawahał. Ha już wygrałam. 
-Ale Niall będzie zły
-A ja przed chwilą prawie się wykrwawiłam-Jedną ręką nadal trzymał mnie żeby nie wyleciała z jego ramiona drugą wyciągnął żelki
-Ale to było nie fair, to był szantaż emocjonalny(przyt. aut. Sama to stosuje- prawda Britt?)-Chłopak udawał smutnego ale nie za bardzo mu to wychodziło.
-No przepraszam Lou- całus w policzek-Ale ja naprawdę mam ochotę na te żelki. Ale nie martw się podzielę się z tobą.
-Okey-Hmm szybko przeszedł mu ,,foszek". Do domu doszliśmy nawet szybko. A może tylko tak mi się wydawało bo zajęłam się wpychaniem do ust Lou jak najwięcej żelków. 
-Co się do cholery stało??-Jer szybko do nas podbiegł zabierając mnie z Louisa
-Dziękuje Louis-Zdążyłam jeszcze dać mu całusa w policzek na co lekko się zarumienił.
-Która godzina??-Zapytałam , chciałam jak najszybciej odciągnąć uwagę od mojego nadal trochę krwawiącego nadgarstka. 
 -Chyba 13-O tej porze mieliśmy już być u ,,wujka,, w studio
-Czy my nie powinniśmy się już zbierać?? 
-Ty się nigdzie nie wybierasz, zostajesz
-Jer ja chce iść i pójdę.-Nie chciałam się z nim kłócić ale on nie może mi zabronić pójścia do studio.
-Dobra tylko żebyś to przeżyła-Tym niemiłym akcentem zakończyliśmy rozmowę.
-Dobra to ja idę opatrzyć sobie rękę i wychodzimy. -Poszłam do łazienki ściągnęłam z nadgarstka prowizoryczny opatrunek i  myślałam że zemdleje. Osunęłam się na kafelki i cały czas patrzyłam na nadgarstek. Rękę miałam całą we krwi która wydobywała się z głębokiej rany , to było straszne. Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić. Usłyszałam że drzwi do łazienki się otwierają nie miałam siły otworzyć oczu. Na moim ramieniu poczułam czyjąś ciepłą dłoń.
-Torii, skarbie wszystko będzie dobrze. -Starł z moich policzków łzy, nawet nie wiedziałam , że płaczę.
-Jer, boje się . Tak strasznie się boje-Z oczu popłynęło mi jeszcze więcej łez.
-Jestem przy tobie nie masz się czego bać . Już ci się nic nie stanie. -Przytulił mnie delikatnie ale z uczuciem.
Jer wziął mnie na ręce i zaniósł jak się potem okazało do naszego pokoju. Położył mnie na łóżku , pocałował w czoło i wyszedł.Nie wiem co się ze mną dzieje boje się wszystkiego , nie chce zostawać sama. A to się wszystko stało tak nagle. Przed chwilą jeszcze cieszyłam się życiem.
***Oczami Jera***
-Sorry ludzie ale Torii dzisiaj nie pójdzie nagrywać. Z nią jest źle. Bardzo źle-Na samą myśl o tym w oku zakręciły mi się łzy
-Jer o czym ty do cholery mówisz??-Do Matta chyba nie dochodziło co się dzieje
-Wszedłem do łazienki kiedy ona ,,miała założyć sobie opatrunek". A zastałem ją roztrzęsioną na podłodze. Powiedziała że się boi-Nie mogłem się opanować z moich oczu poleciała samotna łza.
-To nie jest normalne prawda??-Zapytał Niall z pełna buzią... jedzenia.
-Nie wiem, nigdy nie spotkałem się z czymś takim ale chyba w jej stanie , przez to że została pocięta i wgl to chyba normalne ale to wygląda na depresje.
-NIE JESTEM CHORA!!-Usłyszałem krzyk mojej dziewczyny
***Oczami Torii***
-NIE JESTEM CHORA!!-Jak oni mogli mnie obgadywać. Nie chcąc dłużej na nich patrzeć pobiegłam do swojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami, nie zamknęłam ich na klucz bo w głębi siebie chciałam żeby ktoś do mnie przyszedł.
-Torii możemy pogadać??-Harry zapytał nieśmiałym głosem. Czyli to jego wysłali.Pokiwałam tylko głową i wgramoliłam się do łóżka robiąc miejsce Loczkowi.
-Wiesz ja też kiedyś się wszystkiego bałem. Nie chciałem wychodzić z domu. A wiesz dlaczego -Zapytał ale nie oczekiwał ode mnie odpowiedzi.-Dwa lata temu kiedy byłem na imprezie u kolegi. Upiłem się i stała się rzecz która nie powinna się wydarzyć. Pocałowałem Alana* najgorsze było to że podobało mi się to.  Wtedy zrozumiałem że podobają mi się chłopacy. Postanowiłem że porozmawiam z Alanem o moich uczuciach. Ale niestety on mnie wyśmiał od pedałów i tak skończyła się nasza przyjaźń. W domu nie myśląc o niczym wbiegłem do łazienki i wyciągnąłem żyletkę.-Popatrzyłam na chłopaka pytającym wzrokiem. -Tak Torii ciąłem się -Pokazał mi nadgarstek na którym widniała blizna. -Ale wracając do tematu. Usiadłem na kafelkach łazienki i zrobiłem malutkie nacięcie na nadgarstku. Na początku bolało ale potem poczułem ulgę i wolność. W takim stanie znalazła mnie siostra. Powiedziała żebym nigdy tego nie robił na początku tego nie robiłem ale przyszedł wrzesień musiałem iść do szkoły gdzie spotkałem Alana który rozgadał całej klasie o mojej odmienności. Wtedy powróciłem do żyletki. Tylko niestety zrobiłem za głębokie nacięcie i prawie się wykrwawiłem. Rodzice od razu po moim wyjściu ze szpitala zaprowadzili mnie do psychologa na leczenie.Na początku bałem się cokolwiek powiedzieć. Wgl nie chciałem wychodzić z domu ,ale kiedy w końcu zrozumiałem że tak będzie lepiej i zacząłem rozmawiać z lekarzem było coraz lepiej. W końcu razem z lekarzem postanowiliśmy że na miejscu blizny mogę zrobić sobie tatuaż żeby starać się zapomnieć o tym co było. I w taki sposób pojawiło się to -Pokazał na tatuaż na nadgarstku.  Po jego historii troszkę mi ulżyło-To ja już pójdę, zostawię cię odpocznij sobie.
-Zostań ze mną nie chce być sama-Chłopak na początku wahał się ale w końcu położył się koło mnie.-Jak tam z Lou??
-Wspaniale, on jest dla mnie wszystkim  -Hazza zaczerwienił się co tylko dodało mu uroku-Torii ja go kocham.
-Ohhhh Harry ja Ciebie też-Dopiero teraz zauważyłam ,że w drzwiach mojego pokoju stoi Louis ze łzami w oczach. Chłopak podbiegł do mojego łóżka i przytulił się do Hazzy- Torii pozwól że zabiorę Ci Hazze -Spojrzał na chłopaka wzrokiem jakby chciał go zjeść- Musimy sobie porozmawiać. -Wyciągnął go z mojego pokoju. Na moje nieszczęście nasze pokoje były koło siebie i słyszałam ich wszystkie czułe słówka i nie tylko. Po chwili do mojego pokoju przyszła Ash
-I jak się czujesz??-Bez żadnego pytania wskoczyła do mnie do łóżka.
-Nie wiem , Hazza mi pomógł ale nie wiem czy to wystarczy.-Przyjaciółka przytuliła mnie -A jak tam u ciebie i Nialla??
-Ahhh dziewczyno , chyba się zakochałam.-Słysze to już drugi raz dzisiaj-Randka była przeurocza. Ale nie byliśmy na drugiej chyba żadne z nasz na razie nie ma na to humoru. A jak tam twoja ręka-Nawet zapomniałam o ręce.
-Chyba dobrze-Tak było dobrze-Jer zrobił mi opatrunek.
-Zejdziesz ze mną na dół.Nie mam ochoty słuchać okazywania sobie miłości przez naszego Larrego- Zaśmiałam się i kiwnęłam głową na zgodę.Na dole czekali na nas chłopacy. 
-Może na poprawienie humoru pośpiewamy sobie -Zayn popatrzył na mnie-Torii??
-Czemu nie-Zapytałam ale nie za bardzo byłam przekonana.
-To chodźcie na strych mamy dla was niespodziankę. -Poszliśmy za Zaynem. Na strychu moim oczom ukazało się małe studio.
-Dziękuje chłopaki jesteście wspaniali. -Przytuliłam się do każdego z osobna. Przez kilka godzin śpiewaliśmy było wspaniale
-Dobra ja idę do siebie jestem zmęczona. Wy sobie jeszcze pośpiewajcie.
Weszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko , nie wiem co się ze mną dzieje. Przed chwilą było wszystko okey a teraz znowu wszystko sie pieprzy. Nie potrafiłam zasnąć a z moich oczu leciało coraz więcej łez. Zamknęłam oczy i widziałam tego mężczyznę który mnie okaleczył. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do lusterka. Mój policzek był straszny. Z moich oczu popłynęło jeszcze więcej łez.

No hej . Strasznie sie ciesze z tych 4 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Mam nadzieje ze pod tym też będą 4. 
3KOMENTARZE=20ROZDZIAŁ