niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 18

Od czasu kiedy trafiłam do szpitala trochę się pozmieniało w moim życiu. Po dwóch tygodniach leżenia w szpitalnej sali w końcu mogłam opuścić to ponure miejsce. W chwili kiedy wychodziłam ze szpitala obiecałam sobie, że nie wrócę tam przynajmniej przez pół roku. W domu czekała na mnie miła niespodzianka. Chłopacy przygotowali małą imprezę tylko dla naszej dziewiątki. 
Dzisiaj jest 25 lipca. Dzień jak co dzień. Ale dzisiaj chce porozmawiać z tymi najmłodszymi żeby wrócili do szkoły bo nie mogą tak zaniedbywać nauki.
-Kochanie o czym tak myślisz??-Zapytał Jer przy okazji wyrywając mnie z rozmyślań. 
-A nic takiego. Chodźmy na dół musimy z nimi o czymś porozmawiać.-Chłopak bez protestów wyszedł za mną w pokoju. -Ludzie zebranie-Powiedziałam a raczej krzyknęłam żeby wszyscy mnie usłyszeli. Jak posłuszne dzieci wszyscy usiedli na kanapie. Mój wzrok padł na Louisa i Harrego którzy usiedli koło siebie co jakiś czas dotykając się w różne miejsca. Oni jeszcze nie przyznali się że są razem ale obiecali że w końcu to zrobią. 
-A więc tak mam sprawę do Matta i Jera którzy zamiast chodzić do szkoły olali połowę drugiego semestru.-Ta dwójka spojrzała na mnie z przerażeniem. Mój poważny ton głosu nie wróżył nic dobrego. -Czy nie uważacie że powinniście wrócić do szkoły??-Zapytała ale raczej nie oczekiwałam odpowiedzi.
-Ale skarbie ja cie tu samej nie zostawię- Haha fajny sobie pretekst znalazł. Jeremy nigdy nie był fanem szkoły i nauki.
-Ale wy wcale nie musicie wracać do Londynu  załatwię wam tu szkołę. -Miny chłopaków automatycznie zrobiły się smutne.
-Kochanie nie każ mi wracać do szkoły , zrobię co tylko zechcesz- W jego oczach pojawiły się iskierki szczęścia.
-Wszystko- Uniosłam znacząco brwi.Chłopak pokiwał twierdząco głową-Nie kuś , wracacie do szkoły bez żadnego ale. 
-No dobra ale chce za to jakieś hmm wynagrodzenie-Z kim ja się zadaje.
-Kotek czy mógłbyś nie mówić przy nich -Pokazałam na chłopaków z 1D , którzy udawali obrażonych-Takich rzeczy.
-Ale wynagrodzisz??-Czy ten facet nigdy nie odpuści.
-Nie rozmawiam teraz z tobą o takich czynnościach -Haha wszyscy łącznie ze mną wybuchli śmiechem.
-Ash mam dla ciebie propozycje która jest nie do odrzucenia. Idziemy na studia??-Dziewczyna przez chwile była przerażona ale po chwili na jej ustach pojawił się szczery uśmiech.
-Pewnie że idziemy -Podeszła do mnie , wepchała między mnie a Jera i moooocno przytuliła
-Ja was nie znam dziewczyny
-Zamknij się-Jednocześnie odezwałyśmy się do Matta i wybuchłyśmy śmiechem. 
-Dobra to dzisiaj idziemy się zapisać na studia. A was- pokazałam palcem na chłopaków - do liceum.
 -To teraz ja chciałbym coś powiedzieć-Ku mojemu zdziwieniu odezwał się Harry- Długo nad tym myślałem i nie mogę tego dalej trzymać w tajemnicy -Popatrzył znacząco na Louisa który w oczach miał przerażenie.-Ja i Louis jesteśmy razem-Po tych słowach pocałował Louisa który najpierw się opierał ale po chwili oddawał pocałunki.  Wszyscy oprócz mnie byli przerażeni ale i mieli uśmiechy na twarzach.  Wszyscy rzuciliśmy się na naszą zakochaną parę i zgnietliśmy na kanapie.

Godzinę później byliśmy już gotowi do wyjścia.
-Prosze tylko nie roznieście mi domu.-Powiedziałam do chłopaków którzy zostają w domu. A oni tylko pokiwali głowami.  Droga do liceum które wybrali sobie chłopacy była krótka. Bez problemu zapisali się do szkoły i od września będą uczęszczać do nowej klasy. Ja z Ash miałyśmy dylemat na jaki kierunek studiów iść.
-Wymyśliłaś coś w końcu na jaki kierunek chcesz iść??-Dziewczyna jakby czytała mi w myślach.
-Zastanawiam się nad czymś muzycznym. Tylko nie wiem czy jest coś takiego.-Powiedziałam bo na prawdę nie wiedziałam czy jest taki kierunek.
-Hmm nie wiem ale zaraz wszystkiego się dowiemy. Ale ja chce iść na zajęcia ze sztuki.

Po godzinie którą spędziłyśmy z sekretariacie na uniwersytecie wyszło na to że Ashley idzie na malarstwo artystyczne a ja wybrałam edukacje artystyczną w zakresie sztuki muzycznej. Tak wiem że dziwnie to brzmi ale bardzo miły pan w sekretariacie powiedział że to jest coś jak  muzyka w liceum
Po wyjściu z uniwersytetu miałyśmy już wszystkiego dość. A jutro czeka nas jeszcze spotkanie integracyjne.   -Dziewczyny i ty Matt może pójdziemy na pizze??-Zapytał Jer a potem oberwał po głowie od Matta
-Okey ale potem to ty się tłumaczysz przed tymi głodomorami że byliśmy bez nich.-Tak jak zaproponował Jer , poszliśmy na ta pizze. Zamiast jeść jak normalni ludzie wygłupialiśmy się , karmiliśmy nawzajem co raczej nie wychodziło nam najlepiej bo parę kawałków pizzy wylądowało albo na ziemi albo na czyiś spodniach.  W końcu wyszliśmy z pizzerie i w prawie normalny sposób dotarliśmy do domu. 
-Cześć małpy , my już jesteśmy. -W domu panowała kompletna cisza , to było dość dziwne. Pokłócili się czy co ?! Weszliśmy po schodach Ash i Matt od razu poszli do swoich pokoi. My chcieliśmy sprawdzić czy oni się czasem nie pozabijali. Pierwszy pokój który postanowiliśmy sprawdzić był pokój Louisa i Hazzy. Otworzyliśmy drzwi a naszym oczom ukazał się jednoznaczny widok. Harry w samych bokserkach leżał na gołym już Louisie i całował go... a nie ważne po czym. Chłopacy popatrzyli w naszą stronę i zaśmiali się jakby nigdy nic
-Przepraszam Torii, nie powinnaś tego zobaczyć.-Ja zawstydzona zamknęłam drzwi a za nich było słychać stłumione pewnie przez pocałunek śmiechy. Popatrzyłam na Jera który w oczach miał przerażenie a jednocześnie podniecenie.
-Przestań-Popchnęłam  go na ścianę w nadziei ze skończy swoje fantazje.
***Oczami Hazzy***
-Chyba nam przerwano kocie??-Nie wiem dlaczego ale kocham jak Louis mówi do mnie ,,kocie". Ze smutkiem zszedłem z jego bioder i wtuliłem się w jego tors. Pachniał tak słodko. -No nie smuć się dokończymy później.-Na pocieszenie dostałem od niego słodki pocałunek, w którym całkowicie się zatopiłem.
-Pooglądamy jakiś film -Zapytałem z nadzieja że zaproponuje coś innego.  
-Pewnie, może szkołę uczuć-Tak to było dziwne że lubimy ten film no ale cóż.Pokiwałem tylko głową że się zgadzam i już po chwili leżałem w objęciach mojego ukochanego oglądając film. Nagle poczułem się śpiący, wtuliłem się w ramie Lou i zasnąłem, przed tym słysząc najpiękniejsze słowa jakie mogłem usłyszeć.
-Śpij sobie jak się obudzisz ja tu będę.-Następnie zasnąłem.
***Oczami Torii***
Leże razem z Jerem na naszym łóżku. Tak po prostu leżymy nie odzywamy się ale ta cisza wgl mi nie przeszkadza. Z naszego transu wyrwał mnie odgłos pukania a następnie otwieranych drzwi
-Torii możemy pogadać??-Zapytał Lou , był zawstydzony ostatnim ,,zajściem"
-Jasne chodź do nas-Poklepałam miejsce kolo siebie dając mu znak że ma siąść koło nas.
-Ja chwiałbym Cię -Popatrzył na Jera-A raczej Was przeprosić za to co widzieliście w moim i Harrego pokoju. To nie powinno się wydarzyć.
-Stary spoko ja sie nie gniewam , tylko jestem urażony -Lou popatrzył na niego pytającym głosem-Jesteś ode mnie większy.-Popatrzyłam na mojego chłopaka wzrokiem jakbym chciała go zabić.
-Jer możesz nas zostawić samych-Zapytałam próbując opanować gniew. Kiedy chłopak był już przy drzwiach szybko dodałam-Potem sobie z tobą pogadam.
-Wiesz że nie moge być na ciebie zła za to że się kochacie-Zapytałam przytulając do siebie Lou który nadal był zawstydzony.
-Wiem ale nie powinniśmy tego robić w twoim domu albo przynajmniej zamknąć drzwi na klucz- Louis próbował się wytłumaczyć, a  po chwili na jego policzkach ukazały się rumieńce.
-Podobało Ci się -Lou tylko pokiwał twierdząco głową-No to nie mogę się na ciebie gniewać. I uśmiechnij się w końcu -Chłopakowi najwyraźniej ulżyło bo pokazał szereg pięknych białych zębów.
-Pozwól że udam się do swojego ukochanego który w każdej chwili może się obudzić a nie chce żeby mnie przy tym nie było. Nawet nie wiesz jak on pięknie wtedy wygląda.-Pocałował mnie w policzek i wybiegł z mojego pokoju. Wyglądał jakby leciał na skrzydłach do ukochanej osoby.

Do wieczora wszyscy siedzieliśmy w salonie oglądając głupie seriale. Harry z Lou co chwile całowali się a jak tylko ktoś na nich spojrzał odsuwali się od siebie.  Ash siedziała na kolanach Nialla który bawił się jej włosami. A ja z Jerem siedzieliśmy przytuleni do siebie próbując zrozumieć coś z tego co właśnie oglądamy.

Rano obudziłam się o 9 bo dzisiaj mieliśmy znaczy ja i Ash miałyśmy spotkanie integracyjne na uniwersytecie o 11 a jak chciałyśmy zdążyć to musiałyśmy wstac wcześniej. Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi , stała w nich Ashley
-To co szykujemy się ??-Ja tylko pokiwałam głową i poszłam się wykąpać. Po powrocie z łazienki ustaliłyśmy w co się ubieramy, -miałyśmy taki swój chytry plan.
-Ash może będziemy się szykować u ciebie bo u mnie jest śpiący mężczyzna który nie będzie zadowolony że go budzimy.
-Okey nie ma problemu. -Poszłyśmy do niej i tak się ubrałyśmy. Była godzina 10,15 więc jak najszybciej sprawdziłyśmy stan swoich włosów i ostatni raz przejrzałyśmy się w lusterkach. Ja włożyłam to  a Ash to.
Dumne ze swojej pracy zeszłyśmy do kuchni gdzie wszyscy już siedzieli. Gdyby Louis nas zobaczył z jego oczu zaczęły strzelać błyskawice.
-Kocie powiedz im coś one grzebały w mojej szafie. -Powiedział z żalem w oczach.
-Wyyyy niewdzięczne -Powiedział Harry z nutką rozbawienie. Szepnął coś do Lou a on aż pisnął. Podbiegli do nas przerzucili sobie nas przez ramie i wybiegli na dwór. My próbowałyśmy się nie śmiać a z naszych gardeł wydobył się tylko pisk. Chłopacy podbiegli do basenu , już chcieli nas wrzucić ale my w ostatniej chwili pociągnęłyśmy ich za sobą. W rezultacie cała nasza czwórka znajdowała się w basenie.
-To nie miało tak wyglądać-Lou starał się być poważny żeby nie wybuchnąć śmiechem -Kocie to były moje najlepsze ciuchy w czym ja teraz będę chodził-W oczach loczka było widać...(A domyślcie się )
-To chodź nago, tak podobasz mi się najbardziej.
-Dobra to wy się tu rozczulajcie a my idziemy się przebrać bo i tak jesteśmy już spóźnione. -Jak najszybciej wbiegłyśmy do naszych pokoi i wyciągnęłyśmy rezerwowe ubrania czyli: czerwone rurki i bluzkę w paski. Tak Lou nie będzie zadowolony. Schodząc na dół nie mogłyśmy wytrzymać ze śmiechu. Weszłyśmy do kuchni gdzie stał Harry i Lou , obaj mokrzy.
-Przeciągacie strunę moje drogie-Trochę mu się zrymowało ale nie chciałam o tym wspominać.
-No nie złość się Lou kupimy Ci marchewki??-Chłopka cały się rozpromienił kiedy usłyszał nazwę tego pięknego pomarańczowego cuda.
-Ile- Wzięło mu się na targowanie
-Kilogram na głowę- Źrenice chłopaka  maksymalnie się powiększyły.
-Wchodzę w to ale pod warunkiem , że nie będziecie się już tak ubierać.-Zgodnie pokiwałyśmy głowami .
-To teraz zróbcie nam coś na szybko na śniadanie bo  nie możemy się BARDZIEJ spóźnić-Przed ostatnie słowo mocniej zaakcentowałam. Na śniadanie dostałyśmy po toście, chłopacy nie wysilili się za bardzo no ale w końcu to są faceci.
-Dziękujemy za pyszne śniadanie. Ale teraz niestety musimy iść-Na pożegnanie ucałowałyśmy każdego w policzek i wybiegłyśmy z domu. Po drodze na uniwerek dobiegł mnie z kieszeni dźwięk mojego telefonu. Szybko odebrałam bo telefon było od Liama a on nigdy nie dzwoni z byle powodu.
-Hej Liam co się stało??Zapytałam ledwo łapiąc oddech
-A dlaczego od razu musiało się coś stać. No dobra dzwonił ten twój wujek i mówi że dzisiaj o 13 mamy się stawić w studio. A więc długo nie posiedzisz na tym spotkaniu
-Wow , ratujesz mi tym życie , przed śmiercią z nudów. No dobra to ja postaram się być w domu po 12.-Zakończyłam połączenie
-Ash niestety za godzinkę będę musiała cię zostawić na tym zlocie umarlaków. -Powiedziałam z zacieszem na twarzy
-A to z jakiego powodu-Dziewczynie najwyraźniej nie spodobało się to co właśnie do niej powiedziałam
-O 13 muszę być w studio. Będziemy nagrywać. -Dziewczyna natychmiast zrobiła smutną minę
-A nie mogę iść z tobą.
-Raczej Cię stamtąd nie wypuszczą a ja mam pretekst. -Nie kontynuowałyśmy dalej tego tematy tylko w ciszy poszłyśmy na uniwerek.

Tak jak powiedziałam tak zrobiłam równo o 12 zwinęłam się z tego całego spotkania zostawiając tam Ash. Nie chciałam ale musiałam. Po drodze do domu drogę zastąpił mi pewnie mężczyzna.
-Pamiętasz mnie??-W tej samej chwili wyciągnął z kieszeni scyzoryk.

Hmm no i jest 18 rozdział. Coś mi się wydaje że tylko dwie albo trzy osoby to czytają, a bynajmniej komentują. Bo jakby nikt nie czytał to nie byłoby tyle wejść. Dlatego mam prośbę , osoby ktore czytają niech odpowiedzą w ankiecie. Dziękuje wszystkim którzy te moje wypociny czytają  a wiem że to nie jest wcale takie rewelacyjne. Pisze to dla was dlatego byłabym wdzięczna gdybyście komentowali nawet zwykłym słowem,,fajne". Sprawia mi to wieeeeelką radość. Dobra już was nie zanudzam
3Komentarze=19Rozdział

3 komentarze:

  1. No dawno nie komentowałam, ale nie byłam w domu. Się trochę porobiło z tym Justinem..

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehe Larry <3
    Zajebisty rozdz :* Nic dodać nic ująć - perfekcyjny :))
    Zapraszam do mnie ; jessica-swan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. TY OSZUKISTO!! Mówiłaś że już wszystko będzie OK, a ty co?! Zawiodłam się na tobie. Lepiej szykuj sobie schron bo ja na serio cię znajdę.

    OdpowiedzUsuń