niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 45

Nadal nie mogę uwierzyć ze dzisiaj opuszczam mury szpitala. Moja walizka od godziny leży spakowana na łóżku. Przed wyjściem do świata żywych czeka mnie jeszcze ostatnia wizyta u lekarza. Z niecierpliwością czekam na Lottie która ma mnie do niego zaprowadzić. Nie pamiętam dnia kiedy tak bardzo cieszyłbym się z wizyty w tym gabinecie. Zawsze kojarzył on mi się z płaczem i oschłym głosem lekarza ale nie dzisiaj. Teraz myśle o tym że po przekroczeniu drzwi tego pokoju będę mógł odetchnąć z ulgą. To już koniec moich problemów. W końcu jestem wolny, stare życie nigdy już nie wróci.
- Hazza ? - Moje rozmyślenia przerwał delikatny głos blondynki. - Gotowy na ostatnią sesje ? - Zapytała a ja ochoczo pokiwałem głową. Byłem gotowy jak nigdy. Chwyciłem dłoń dziewczyny, z uśmiechem na twarzy kroczyliśmy przez szpitalny korytarz. Przed drzwiami obitymi skórą, przytuliłem blondynkę która wyszeptała do mojego ucha ciche ,,Będzie dobrze" . Zapukałem i nie czekając na zaproszenie wszedłem do pomieszczenia. Tym razem usiadłem na krześle przy biurku a nie tak jak zawsze w koncie gabinetu. Uśmiechnąłem sie do lekarza co ten odwzajemnił.
- Harry - Wypowiedział moje imię spuszczając wzrok - Jesteś jedynym pacjentem który sprawiał tyle problemów, wiesz ? - Po tych słowach mężczyzna zaśmiał się a moje policzki oblałby się czerwienią. Pokiwałem twierdząco głową - Ale jesteś także jedynym pacjentem który miał taką determinacje żeby wyjść z tego nałogu. Chciałbym żebyś odpowiedział mi na jedno pytanie, dobrze ? - Kolejne skinienie głową - Jak czułeś się tutaj w szpitalu psychiatrycznym ?
- Każdego wieczoru, męczyły mnie myśli co by było gdybym nigdy nie zaczął się okaleczać. Czy wtedy poznałbym Louisa. To najbardziej mnie bolało. Z perspektywy czasu to co się ze mną działo miało swoje plusy. Jednym z nich jest właśnie Louis, bez niego nie miałbym po co żyć. Moje życie byłoby puste. Ja i Louis dopełniamy się. To jak w kolorowance, ja jestem tylko konturem istnieje ale w środku jestem pusty, Louis natomiast jest kolorem, który jest dopełnieniem całego rysunku *. Rozumie Pan co mam na myśli ? - Zapytałem z obawą że moje słowa są niezrozumiałe dla lekarza. Mężczyzna pokiwał tylko głową że rozumie. - Często myślałem też jak on się czuje, jak czuł się w chwilach kiedy ja wpadałem w szał i musiałem się okaleczać. Ta obawa że mogę nie zapanować nad sobą i zrobić zbyt głęboką ranę. Strach przed utrata ukochanej osoby. Teraz to rozumiem. Wtedy było to dla mnie absurdalne i głupie. - Zakończyłem swój monolog podnosząc wzrok ze swoich dłoni. Lekarz miał łzy w oczach, było to dla mnie satysfakcją,że moje życie jednak kogoś obchodzi.
- Ostatnie pytanie i jesteś wolny - Odpowiedział mężczyzna, nadmiernie mrugając w celu powstrzymania łez. - Co teraz czujesz ?
- Jestem szczęśliwy - Odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy - Jestem szczęśliwy bo wiem że za godzinę albo nawet mniej będe mógł przytulić swojego ukochanego. Będę mógł przytulić swoich przyjaciół. Powiedzieć jak bardzo za nimi tęskniłem i ile im zawdzięczam. - Moje oczy zaszkliły się - Chce zobaczyć jak wygląda moja przyjaciółka. - Mężczyzna popatrzył na mnie pytającym wzrokiem - Torii miała operacje, żeby blizna  na jej policzku stała się mniej widoczna. Tym samym jej twarz wygląda troche inaczej. Chce ją zobaczyć, przytulić i powiedzieć że wygląda pięknie.
- Dziękuje Harry - Powiedział lekarz, notując coś w mojej karcie - Przyszedł czas żeby się pożegnać. Wiem że czasami byłem nieznośni za co chciałbym Cię przeprosić bo wiem że było Ci ciężko. Dzięki Tobie i Louisowi stałem się bardziej tolerancyjny. Powodzenia - Wstałem z krzesła, przytulając do siebie mężczyznę a następnie wychodząc z gabinetu. Przed zamknięciem drzwi powiedziałem ciche ,,dziękuje" i już mnie tam nie było. Na korytarzu czekała na mnie Lottie zaczytana w książkę, której tytułu nie znałem. Podszedłem do dziewczyny która najwyraźniej nie zauważyła mojej obecności. Zmierzwiłem jej włosy na co ona tylko pisnęła podnosząc na mnie złowrogie spojrzenie .
 - Zabije Cię Styles ! - Krzyknęła i zaczęła mnie gonić. Od pewnego czasu lubiłem się z nią droczyć i bieganie po szpitalu było dla nas niczym dziwnym. Wbiegliśmy do mojej sali gdzie nie miałem szansy ucieczki. Zrezygnowany usiadłem na łóżku a już po chwili blondynka zaczęła bawić się moimi włosami. Mógł to robić tylko Louis ale teraz nie miałem wyboru. W końcu popchałem dziewczynę na łóżko i zacząłem ją łaskotać. Blondynka zaczęła miotać się i piszczeć. W chwili kiedy zrobiła się już cała czerwona odpuściłem i pomogłem jej wstać.
- I co teraz ?! - Zapytałem ze smutkiem w głosie. Dziewczyna najwyraźniej zrozumiała o co mi chodzi bo obdarzyła mnie przyjemnym uściskiem.
- Spokojnie Hazzuś, będę Was odwiedzać - Powiedziała spoglądając w moje zielone tęczówki - Obiecuje.
Po tych słowach oboje wstaliśmy, ja chwyciłem swoją walizkę ściągając ją z łóżka. Lottie przytuliła mnie do siebie kolejny raz. Kierowaliśmy się do wyjścia ze szpitala. Przed drzwiami zatrzymałem się spoglądając na dziewczynę, która miała łzy w oczach. Położyłem na ziemie walizkę mocno przytulając do siebie dziewczynę. Pocałowałem ja w czoło na co dziewczyna cicho załkała.
- Nie zapomnij o mnie, dobrze ? - Na moje słowa dziewczyna pokiwała głową a ja ponownie wtuliłem ją w siebie. Po chwili wypuściłem ja z objęć chwytając rączkę walizki. Popchałem drzwi, po raz ostatni spoglądając na dziewczynę. Uśmiechnęła się do mnie smutno machając mi na pożegnanie. Odmachałem jej i zacząłem iść w stronę naszego domu. Po drodze postanowiłem wstąpić do sklepu po żelki. Brakowało mi takiego chemicznego jedzenia. Wszedłem do TESCO gdzie od razu skierowałem się do działu ze słodyczami. Po drodze spotkałem kilka fanek, które pytały jak się czuje. Odpowiadałem z uśmiechem że wszystko już w porządku i właśnie wracam do domu. Po wyjściu ze sklepu miałem ze sobą dwie siatki słodyczy. Zadowolony z zakupu skierowałem się prosto do domu. Droga nie zajęła mi więcej niż 15 minut. Klucze wyciągnąłem z kieszeni spodni, wszedłem do domu. Wszędzie panowała kompletna cisza. Pomyślałem że nikogo nie ma w domu więc walizkę zostawiłem w korytarzu a sam wszedłem do kuchni gdzie zostawiłem zakupy. Wyciągnąłem z siatki batona którego od razu pochłonąłem. Papierek po batonie wyrzuciłem do kosza. Wszedłem po schodach na piętro, odszukałem wzrokiem drzwi sypialni mojej i Louisa, drzwi były uchylone. Otworzyłem je czemu towarzyszyło charakterystyczne skrzypienie. W pokoju zastałem Lousia siedzącego na łóżku w garniturze i z białą różyczką w ręku.

*Ostatni czytałam jedno opowiadanie i było tam coś podobnego i bardzo mi się to spodobało. 
Witajcie po 2-tygodniowej przerwie. Ten rozdział naprawdę trudno mi się pisało  bo było on dla mnie jednym z najważniejszych w całym opowiadaniu. Chciałabym go zadedykować Mrs.Tomlinson która jest dla mnie wszystkim *_* Chce Was uprzedzić że zbliżamy się do końca tej historii. Jeśli chcielibyście czytać inne moje ,,prace" zapraszam tutaj -> http://bromance-niam-love.blogspot.com/ Liczę na Wasze opinie w komentarzach 
 

czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 44

***Ashley***
Zdecydowałam się na coś prostego a mianowicie czarne rurki, pomarańczową bluzkę i koturny. Po piętnastu minutach zeszłam uśmiechnięta do salonu gdzie czekał na mnie Niall. Podchodząc do blondyna nogi miałam jak z waty. Chłopak chwycił mnie za rękę lekko ściskając, prowadząc mnie w stronę wyjścia. Nialler prowadził mnie w nieznane obszary Londynu. Cała droga minęła nam w ciszy, jedynie co parę chwil obdarowywaliśmy się subtelnymi pocałunkami. Po kilkunastu minutach spaceru staliśmy przed elegancką restauracją na obrzeżach Londynu. Popatrzyłam na Nialla ze zdziwieniem, on tylko pokiwał nieznacznie głową wpuszczając mnie jako pierwszą do lokalu. W środku panował półmrok. Światło dawały małe lampioniki znajdujące się na stołach. Jeden z kelnerów zaprowadził nas do stolika przy oknie. Niall tak jak przystało na dżentelmena odsunął mi krzesło na co moje policzki oblały się czerwienią. Po chwili nieustannego wpatrywania się w swoje twarze kelner przyniósł nam pesto. Z uśmiechem na twarzach zabraliśmy się za jedzenie naszej kolacji. Jak na Nialla przystało chłopak skończył szybciej i dziwnie się we mnie wpatrywał a dokładnie to w mój talerz.
- Chcesz to ?! - Zapytałam wskazując na talerz z pozostałością po pesto. Oczy blondyna rozświetliły się a on gwałtownie pokiwał twierdząco głową. Zaśmiałam się na jego reakcje podając mu swój talerz, który od razu pochwycił. Patrzyłam na mojego chłopaka z uśmiechem na twarzy. Wyglądał naprawdę słodko, taki zadowolony że dostał to czego akurat pragnął. Po kilku minutach skończył moje pesto i z radością spojrzał w moje oczy.
- Chce Cię gdzieś zabrać - Po tych słowach wstał ze swojego miejsca podając mi dłoń, która z przyjemnością złapałam. Pod wpływem jego dotyku moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Uśmiechnięci wyszliśmy z restauracji. Miałam zamiar zapytać blondyna gdzie nas prowadzi ale on zamknął nasze usta w namiętnym pocałunku. Ten słodki gest trwał do czasu kiedy nie zabrakło nam tlenu. Wpatrywaliśmy się w siebie do czasu kiedy Niall nie pociągnął mnie za sobą w stronę plaży znajdującej się kilka minut drogi stąd. Na plaży ściągnęliśmy buty, mogliśmy poczuć się jak na wakacjach. Wtedy się poznaliśmy to był najlepszy okres w moim życiu. Teraz wróciła szkoła a dla chłopców trasy i wywiady.Z rozmyślań wyrwały mnie zimne dłonie kombinujące coś przy moim zamku na bluzce. Spojrzałam za siebie i o mało nie wybuchłam śmiechem. Niall w całkowitym skupieniu próbował rozpiąć moją bluzkę co mu całkowicie nie wychodziło.
- Niall co Ty odwalasz? - Zapytałam rozbawiona a chłopak z przerażeniem zabrał swoje dłonie z moich pleców. - Możesz kontynuować ale nie tu okey ? - Zapytałam a chłopak pokiwał twierdząco głową.Tym razem ja pociągnęłam chłopaka w stronę małej jaskini. W momencie kiedy przekroczyliśmy wejście do jaskini Niall wpił się w moje usta a następnie wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Niall delikatnie położył mnie na piasku dokładnie lustrując moje ciało wzrokiem. Pozbył się moich ubran obcałowywując każdy kawałek mojego ciała.
***Hazza***
Dzisiaj czekała mnie kolejna terapia. Nie czułem już do tego wstrętu w końcu zrozumiałem że mi to pomaga i muszę się otworzyć przed lekarzem. Wczoraj po terapii za ,,dobre sprawowanie" dostałem książkę. Tak jak powiedziała Lottie była to ulubiona książka Louisa. Od wczorajszego wieczora nie zmieniłem pozycji na łóżku całkowicie pochłonięty lekturą. Z zaczytania wyrwała mnie blondynka oznajmiając że czas na kolejną sesje. Z niemiłym rozczarowaniem odłożyłem ,,J'ai oublié que Je t'aime"* wstając z łóżka i razem z Lottie wychodząc z sali. Przed drzwiami gabinetu tak jak mieliśmy w zwyczaju przytuliłem dziewczynę a następnie nieśmiało zapukałem do drzwi gabinetu. Ostatni raz odwróciłem się do dziewczyny która posłała mi pocieszający uśmiech wszedłem do środka. Zająłem swoje stałe miejsce czekając na lekarza. Mężczyzna przyszedł po kilku minutach od razy zaczynając rozmowę. 
- Harry jestem naprawdę dumny z naszej wczorajszej terapii - Powiedział a moją twarz oblał rumieniec. - Postanowiliśmy przyspieszyć twój powrót do domu o kilka tygodni. - Po słowach lekarza pisnąłem z zadowolenie. To oznaczało ze szybciej będę mógł zobaczyć Louisa - Za dwa tygodnie będziesz mógł wrócić do swoich bliskich ale zanim to nastąpi chce żebyś opowiedział mi o tym jak ponownie zacząłeś się ciąć, wiem że to nie sa miłe wspomnienia ale musimy w końcu poruszyć ten temat. - Pokiwałem głową ze zrozumieniem zastanawiając się nad sensowną wypowiedzią.
- Wszystko zaczęło się po porwaniu Torii, starałem się jej pomóc. Opowiedziałem o swoich ranach. O tym dlaczego to robiłem, kilka razy przyłapałem ją jak chciała to robić. Wtedy wszystko wróciło , chęć do ponownego okaleczania się teraz wiem, że to było złe ale kiedy ona to robiła było tyle krwi. Chciałem znowu to poczuć. Myślałem że jestem sam w domu wyciągnąłem żyletkę którą zawsze trzymałem w mojej i Louisa szafce. Nachyliłem się nad wanną i zrobiłem pierwsze cięcie. Niestety zapomniałem jak mam to robić, zrobiłem je za głęboko. Krew była wszędzie, chciałem to jakoś zatamować więc wstałem z kolan i podszedłem do apteczki. Niestety akurat wtedy do łazienki weszła Torii. Była przerażona tym co zobaczyła. Wcale nie miała tego zobaczyć. Obiecałem dziewczynie że już tego nie zrobię a ona za to obiecała że nikomu o tym nie powie i tak było. Do czasu kiedy nie zrobiłem tego znowu tym razem na ramieniu. Nikt tego nie zauważył, do czasu kiedy Louis znalazł żyletkę w szafce. To był koniec, wtedy znalazłem się tutaj. - Do momentu kiedy nie skończyłem mówić nie zauważyłem że z moich oczy płyną łzy. Przetarłem poliki rękawem koszulki a następnie spojrzałem na lekarza który tak jak poprzedniego dnia był zszokowany moją wypowiedzią. 
 - Harry zadziwiasz mnie swoimi historiami. Żaden z moich dotychczasowych pacjentów nie potrafił tak otwarcie mówić o swoich problemach i tak szczegółowo opisywać okaleczania się. Jestem pod wrażeniem - Uśmiechnąłem się do lekarza bo nie za bardzo wiedziałem co powiedzieć - Na dzisiaj to koniec. Do zobaczenia jutro . 
***Torii*** 
Wychodząc z domu nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Pierwszy raz od kilku miesięcy wracam do studia żeby nagrać kolejną piosenkę. Tak jak mówił wujek muszę się pojawiać tam częściej żeby szybciej skończyć płytę. Chłopcy strasznie chcieli iść ze mną a najbardziej Liam, który twierdził ze potrzebna mi ochrona bo wszystko może się stać na niebezpiecznych ulicach Londynu. Tłumacząc mi różne rodzaje zagrożenia o mało nie wybuchłam śmiechem. To było naprawdę komiczne ale biedak naprawdę się tym przejmował. Jedynym sposobem było obiecanie że cały czas będę miała włączony telefon co raczej będzie niemożliwe w studio no ale cóż. Po kilkunastu minutach znajdowałam się już pod studiem gdzie jak zawsze czekała już na mnie asystentka Johna. Bez słowa zaprowadziła mnie do studia gdzie miałam nagrywać wybraną przeze mnie piosenkę. Przedstawiłam repertuar na dzisiaj facetowi od dźwięku i mogliśmy zaczynać. 
 Po tygodniu który był dla mnie naprawde trudny powróciłam do Was z nowym rozdziałem. Mam nadzieje że się Wam spodoba. Swoją opinie poszcie w komentarzach. 
5komentarzy=45rozdział

Blog Roku 2012

Postanowiłam zgłosić swojego bloga to konkursu...mam nadzieje że coś z tego będzie. Będziecie informowani na bierząco bo Wasza pomoc będzie mi potrzebna. Tak jak sie pewnie domyślacie, postanowiłam wrócić do Was. Bo naprawdę brakuje mi pisania. Nie było mnie tu tylko tydzień ale dla mnie to cała wieczność. Jeszcze dzisiaj postaram sie coś nowego napisać.  


czwartek, 3 stycznia 2013

Kochani....

Pisząc ten post nie sądziłam, że wszystko się tak potoczy. Przez pewne okoliczności które zaszły w moim zyciu nie czuje się na siłach żeby w najbliższym czasie napisać coś nowego. Jest to spowodowane ...hmm...jakby to Wam napisać kiepskim stanem mojej psychiki to jest chyba najlepsze stwierdzenie. Nie wiem czy nowy rozdział pojawi się za tydzień...dwa....czy wgl kiedyś się pojawi. Mam nadzieje że będziecie czekać, postaram się napisać to jak najszybciej się da. 
Wasza Robcia xx