poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 8

                                                      ***Oczami Jera***
Dzisiaj ,,wypuszczają" mnie ze szpitala , ale i tak stąd wychodzić. Dzisiaj właśnie jest ten dzień Torri jednak będzie mieć operacje. Miałem nadzieje, ze jednak jej stan się poprawi no ale cóż moje prośby nie zostały wysłuchane. Postanowiłem , że nie zostawie Victorii do czasu kiedy nie zabiorą jej na sale operacyjną.
-Prosze Pana , za 15 minut zabieramy pacjentke na operacje i musze prosić pana o wyjście , musze ją przygotować do zabiegu.
-Dobrze już wychodze.
Nie no ja już tego nie wytrzymam czemu oni cały czas mnie wypraszają , a ja nie potrafie żyć bez Torii nawet 5 minut. Teraz siedze na krześle przy sali Torii czekając na jej brata. Matt poszedł do domu sie przespać i wykąpać.
-Jeremmy czy ty mnie słuchasz??-Zapytał mnie Matt nawet nie wiedziałem że stoi przede mną.
-Przepraszam zamyśliłem sie , co mówiłeś??
-Pytałem , czemu ty tu siedzisz.
-Aaa bo szykują Torii na operacje za 15 minut ma się zacząć.
-Okey to posuń się posiedze tu z tobą.-Posunąłem mu sie a on usiadł koło mnie- I jak sie trzymasz??
-Strasznie , nie potrafie tego znieść że ona tam leży nieprzytomna a ja nic nie moge zrobić.
-No a co byś chciał zrobić , nic nie możesz , to wszytsko zależy od lekarzu - Już miałem mu odpowiedziec , ale przerwał nam lekarz.
-Panie Donovan, pańska siostra teraz zostanie przewieziona na sale operacyjną , ale zanim to nastąpni musi pan podpisać pewne dokumenty.
-Dobrze już podpisuje
                                                            ***Oczami Matta***
Dostałem do podpisania jakieś dokumenty , szybko przeleciałem oczami po tekscie. Pisało tam o jakimś zagrożeniu życia , no ale musiałem podpisać żeby moja siostra pogła żyć.
-To wszytsko??-Zapytałem lekarza bo chciałem już odpocząć
-Tak oczywiście , spotkamy sie za kilka godzin
-Dobrze do zobaczenia-Pożegnałem się z lekarzem i wróciłem do Jera
Kiedy miałem już siadać zobaczyłem kto idzie w naszą strone, nie mogłem w to uwierzyć
-I jak tam siostrzyczka-Jak on tak mógł po tym wszystkim co zrobił jeszcze tu przychodzić, i kto go tu wgl wpuścił.
-Co ty tu robisz do cholery-Zapytałem,
-Po pierwsze nie takim tonem , bo jak na razie to ja mam przewage. A po drugie przyszedłem odwiedzić moją kochaną Torri.
Zobzaczyłęm że jak Jer to usłyszał to sie w nim zagotowało, wstał i uderzył go w twarz.
Jastin wylądował na ziemi. Przybiegła do nas pielęgnairka i kazała nam wyjśc ze szpitala. I tak właśnie zrobiliśmy .
                                                            ***Oczami Jera***
Wyszedłem razem z Mattem i tym gnojem na dwór , miałem mu ochote tak wlać że facet zejdzie od razu.
-Albo teraz stąd pójdziesz albo jeszcze raz .
-Prosze bardzo uderz mnie a ja i tak stąd nie pójde.
Teraz to facet pożałuje tych słów. Biłem go , nie miałem kontroli nad sobą , nie wiedziałem co robie gdzie go bije i z jaką siłą. Po jakimś czasie Matt mnie o niego odsunął. Kiedy zobaczyłem swoje dziewło byłęm z siebie zadowolony. Justin lezał cały w krwi i coś mamrotał pod nosem , że to jeszcze nie koniec czy cos  takiego. Razem z Mattem wróciliśmy do szpitala ja od razu poszełem zmyć z siebie krew.
                                                      ***Oczami Matta***
Jeremmy poszedł sie umyć a ja postanowiłem podejśc do pokoju pielęgniarek
-Przepraszam , ze panią przeszkadzama le przed szpitalem lezy jakiś zakrwawiony mężczyzna.
-Dziękujemy za informacje zaraz sie tym zajmiemy.
Kiedy wychodziłem z pokoju w moją strone szedł Jer.
-Co zrobiłeś??-Zawiadomiłem pielęgniarki że jakiś facet lezy przed szpitalem
W tej chwili obaj zaczęliśmy sie śmiać
                                           ***4 godziny póżniej***
-Ile my tu już siedzimy- Zapytał mnie Jer
-Chyba z 5 godzin
I właśnie w tej chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz który operował moją siostre
-Panie doktorze co z moja siostrą??
-Pańska siostra....



Mam nadzieje że rozdział Wam się podoba.
Ten rozdział dedykuje Brittany Asia

Dziewczyny dla Was napisałam o takiej porze ten rozdział.

Z tego miejsca chciałabym Wam podziekoważ za komentarze , jestem naprawde szczęslia że były te 3 WASZE komentarze i mam nadzieje że w następnych rozdziałach będzie ich coraz wiecej.
Miałam plany żeby zawiesić pisanie bloga z powodu małej ilości komentarzy ale jak na razie odwołuje moja decyzje ale w każdej chwili to może sie zmienić.
3 KOMENTARZE=9 ROZDZIAŁ

czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 7

                                                            ***Oczami Jerra***
Torii jest nieprzytomna od tygodnia. Od czasu wypadku nie wychodzę ze szpitala, nie potrafię jej zostawić. Cały czas siedzę przy jej łóżku , nie wiem co mam ze sobą zrobić. Lekarze nic mi nie mówią a Matt nie rozumie co mówi do niego lekarz. Ashley musiała wrócić do domu wiec, nie mam z kim pogadać o tym co dzieje się w moim sercu.
-Proszę Pana??- Nawet nie zauważyłem kiedy do sali weszła pielęgniarka- Dobrze się Pan czuje??
Jak mogę się dobrze czuć kiedy dziewczyna którą kocham leży od tygodnia nie przytomna?! - Zapytałem się w myślach.
-Tak wszystko okey.
-Musze Pana prosić o opuszczenie sali, muszę zrobić badania pacjentce.
-Nie mogę zostać ??-Zapytałem bo nie chciałem opuszczać Torii.
-Tak musi Pan.
Nie chciałem kłócić się z tą pielęgniarka wiec wyszedłem z sali. Postanowiłam że pójdę do kawiarni na dole. Od wczoraj nic nie jadłem i teraz odczuwałem tego skutki. Schodząc ze schodów spotkałem Mata który szedł do Torii
-Nie masz po co iść jak na razie - Widziałem przerażenie w jego oczach- Wyprosili mnie z sali. Robią jej jakieś badania.
-Okey- Widać było że mu ulżyło- A ty gdzie idziesz??
-Na dół zjeść coś
-Dobra idę z tobą.
Razem z bratem Torii, poszliśmy do kawiarni, żeby coś zjeść. Ja zamówiłem sobie frytki a Matt kebab. Posiłek zjedliśmy w ciszy , ja nie chciałem poruszać tematu Victorii, Matt również nie chciał rozmawiać o wypadku. Po skończonym obiedzie , razem z Mattem poszliśmy na piętro gdzie znajdowała się sala gdzie leżała Torii. W drodze do sali zatrzymał nas lekarz prowadzący Victorii.
-Panie Donovan , czy możemy porozmawiać o pańskiej siostrze?
-Tak oczywiście, a czy kolega może również uczestniczyć w naszej rozmowie??
-A jest on bliski pacjentce.
-Tak jestem jej bliski- Odpowiedziałem bez zastanowienia. Kiedy zauważyłem wzrok Matta , pożałowałem tego co powiedziałem.
-Pańska siostra jest w bardzo ciężkim stanie.-Jak to usłyszałem , nogi się pode  mną ugięły- Jeśli jej stan nie polepszy się  do jutra , będziemy musieli przeprowadzić operacje. Ponieważ pacjentka ma połamane 4 żebra które przy oddychaniu pacjentki mogą wbić się w jej płuca.- Lekarz miał twarz nie wyrażającą żadnych uczuć. Matt był cały blady, a ja czułem się jakby jedna część mnie miała zaraz odejść.
-Ale czy ta operacja jest bezpieczna??-Zapytałem się, starając się żeby mój głos nie drżał.
-Pańska siostra...-Czemu on nie zwraca się do mnie tylko do Matta?- Jest w takim wieku , że operacja jest bezpieczna na tyle ile operacja może być bezpieczna.
-Dziękujemy , to jest przynajmniej trochę pocieszające. A czy teraz możemy odwiedzić moją siostre??
-Tak oczywiście, pielęgniarka powinna skończyć robić pacjentce badania
-Dziękujemy , do wiedzenia.
Wchodząc do sali Torii , zrobiło mi się czarno przed oczami i zemdlałem.
                                                          ***Oczami Matta***
Jeszcze tego brakowało  co mu się wgl stało?!
-Panie doktorze , czy z Jeremmym wszystko w porządku??
-Jego stan jest stabilnym to było zwykłe omdlenie, z powodu niedoboru witamin i braku snu , przez ponad 5 dni. Po takim czasie organizm sam włączą tzw. stan uśpienia. Pański kolega poleży u nas z dwa dni na obserwacji. Jemu nie zrobi to różnicy ponieważ on i tak cały czas przesiaduje w sali pani siostry.
-A czy kolega będzie mógł znajdować sie na tej samej sali co moja siostra. On nie potrafił by wyleżeć spokojnie nie wiedząc co dzieje się z Victorią.
-Jeśli Pan wyrazi na to zgode, to oczywiście możemy przenieść pacjenta do sali Victorii.
Tak jak postanowiłem , przenieśli Jera do sali mojej siostry. Chłopak wybudził sie po 30 minutach. I od razu pytał jak czuje się Victoria.
-Wszystko z nia w porządku??-To były pierwsze słowa jakie wypowiedział.
-Czemu ty tak bardzo się o nią martwisz?? Teraz powinieneś dbać o siebie. Nie spałeś 5 dni to już lekka przesada.
-No może troche ale nie potrafiłem zostawić tu Torii. Bo mi na niej strasznie zależy. Nigdy Ci tego nie mówiłem, ale ja nadal coś do niej czuje. I właśnie dlatego cały czas tu przy niej siedziałem.
-Okey rozumiem , ale mogłeś przynajmniej coś jeść.
-Przecież zjadłem dzisiaj frytki.
-Zjeść coś zdrowego - W tym momencie oboje zaczęliśmy się śmiać bez powodu.Zawsze lubiłem Jera , razem z Torii super wyglądali. A teraz oboje leżą w szpitalu.
-A tak właściwie , to dlaczego ja leże na tej samej sali co Torii-Zapytał , a ja nie wiedziałem jak mu to wyjaśnić.
-Ponieważ , poprosiłem o to lekarza , bo wiedziałem , że nie będziesz chciał leżeć nie wiedząc co dzieje się z Victorią.
-No i miałeś racje- I znowu wybuchliśmy śmiechem.
-A teraz bez dyskusji , zjesz to co ci przyniosę.
-Dobrze tato...-Ten to nawet w szpitalu ma poczucie humoru.
Chciałem żeby Jer zjadł coś zdrowego dlatego zadzwoniłem do Ash.
-Hey Ash , masz czas żeby gadać  ??
-Jasne , coś się stało Torii?
-Nie z Tori wszystko w porządku m jutro będzie miała operacje, bo żebra moga wbić jej się w pluca. Ale ja dzwonie do ciebie bo Jer przed godziną stracil przytomność z powodu niedoboru witamin i braku snu. I mam do ciebie pytanie, co kupić mu zdrowego do jedzenia , bo on od 5 dni je tylko frytki.
-Kurde , to nie dobrze. Zamów mu sałatkę z rukolą a do tego jakieś mięso żeby nabrał siły.
-Okey , dzięki za pomoc. A co u ciebie , jak szkoła??
- Nudno tu bez Was, wszyscy pytają o Torii a ja nie wiem co mam im odpowiedzieć.
-Powiedz że po prostu wyjechaliśmy na jakiś czas, nie mów na razie nic o wypadku, nie chce żeby cała szkoła się dowiedziała.
-Okey nie powiem. Dobra ja kończe musze iśc na lekcje. Ucałuj ode mnie Torii.
Zakończyłem rozmowe z Ash i zadzwonilem po jedzenie dla Jera.

Oto i jest nowy rozdział.Pod rozdziałem był tylko jeden komentarz od Britt ale postanowilam dodać ten rozdzial , bo mam wene i dużo napisałam. Wg mnie jest nudny nic się w nim nie dzieje , ale w następnym będzie się działo obiecuje. Ten rozdział dedykuje Brittany Green, coś mi sie wydaje że tylko ty czytasz już to opowiadanie :(.
Następny rozdział pojawi sie gdy pod tym rozdziałem pojawią się przynajmniej 3 komentarze. Dlaczego tak jest że z każdym rozdziałem musze zmniejszać ilość komentarzy??

poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział 6

-Co to miało być do cholery??- Zapytała mnie Ash. Zupełnie zapomniałam o jej istnieniu.
-Wytłumacze Ci to jutro nie psujmy sobie tego wieczoru.-Powiedziałam ale po chwili dodałam-Jeszcze bardziej.
-Okey trzymam Cie za słowo, a teraz dokończ co mówiłas o Jeremmy.
-No bo ...- Usłyszałam sygnał esa w moim telefonie- No kurde- Es był od Jera , od razu sie uśmiechnęłam,,Hej , mam nadzieje że Ci się dzisiaj podobało.? Dobranoc :*" . Od razu odpisałam ,,Oczywiście, że mi sie podobało z tobą wszystko będzie mi się podobać. Dobranoc :*"-Teraz mam nadzieje, ze nic nam już nie przeszkodzi. No bo ja nigdy nie przestałam go kochać.
-Ale jak to nigdy nie przestałas go kochać
-Ash gdybyś mi nie przeszkadzała już byś o tym wiedziała.
Dobra , przepraszam.
-Zerwaliśmy bo...-Opowiedziałam jej całą historie ze zdjęciami.
Kiedy skończyłam Ash sie odezwała
-Kurde to nie fajnie, dobra Torii ja jestem już strasznie zmęczona idziemy sie już położyć??
-Spoko ja już też po woli robie się zmęczona.
                                                            ^^^Rano^^^
Kiedy się obudziłam , Ash jeszcze spała a ja nie chciałam jej budzić , wieć poszłam wziąść szybki prysznic , po drodze wzięłam dresy i bluzke i weszłam do łazienki. Po skończonej kompieli wyszłam z łazienki ubrana. Łożko na którym wcześniej spała Ash było już puse a z kuchni było słychać dziwne odgłosy. Pewnie Ashley próbuje zrobić śniadanie. Wyszłam z pokoju kierując się w strone kuchni , gdzie Ash robiła nam jajecznice.
-Cześć Ash jak sie spało??
-A dobrze, co dzisiaj...-Naszą rozmowe przerwał dzwonek do drzwi-Ja otworze
Ash wyszła do salonu, słyszałam głos brata który coś mówił.
-Torii chodź na chwile- Tak jak poprosiła Ash tak zrobiłam, szłam w strone drzwi po drodze mijając przyjaciółke. W drzwiach stał mój brat z bukietem fioletowych róż w ręku
-Matt- Byłam pełna podziwu , nigdy nie widziałam brata z kwiatami w ręku-Co ty tu robisz??-Zapytałam nadal nie mogąc uwierzyć że moj brat jest taki przystojny.
-Siostra, bo wiesz ja chciałbym Cię przeprosić , za to co wczoraj zrobiłem. -Odpowiedział z miną skrzywdzonego pieska- Nie powinienem oceniac Cię po tym co dowiedziałem sie od Justina. Już mu nie uwierze , ale musisz mi opowiedzieć co się tam tak na prawde wydarzył.
-Okey Mati, wiesz że nie potrafie sie na ciebie złościć.- Przytuliłam brataa on wręczył mi kwiaty-Wejdź, jak zjemy śniadanie wszytsko Ci opowiem.
Razem z bratem poszliśmy do kuchni gdzie czekało na nas pyszne śniadanie zrobione przez Ash. Usiedliśmy do stołu i ze smakiem zjedliśmy co było na talrzach. Ashley zaproponowała że to ona pozmywa a ja z Matem będziemy mogli na spokojnie pogadać.Usiedliśmy na kanapie, mój brat nie odezwał sie ani jednym słowem więc postanowiłam zacząć.
-Justin zaprosił mnie na kolacje. Myślałam , że to będzie przyjacielska kolacja ale on liczył na coś więcej. Na kolacji rozmawialiśmy , żartowalismy. Po kolacji odprowadził mnie pod pokój. Pocałował mnie, nie zaprzecze podobało mi się to, otworzyłam drzwi do pokoju i kiedrowaliśmy się do sypialni, wiedziałam że coś jest nie tak ale było mi tak dobrze , nie potrafiłam przestać go całować. Ale kiedy zaczął ściągać ze mnie bluzke, musiałam jakoś zareagować. Dobrze wiesz, że nie jestem łatwa musiałam przerwać to co sie między nami działo.Wtedy Justin sie wkurzył i wychodząc krzyknął coś w stylu ,,Pożałujesz tego". I wczoraj to był dopiero początek on na tym nie poprzestanie.- Kiedy skończyłam swój wywód, Matt przez jakieś 5 minut wgl się nie odzywał.
-Zabije drania , zabije, obiecuje- Wkurzył się. Nie lubiłam tego bo wtedy był nieobliczalny.
-Matt prosze Cię , nie rób mu nic . Tylko pogorszysz sprawę.
-Okey , okey siostra dla ciebie wszytsko- Znowu mnie przytulił.-To co dzisiaj robimy.
I w tej chwili dostałam sms, a że telefon lezał na stole od razu przeczytałam co tam było i od kogo to było. sms oczywiście był od Jerra:* a jego treść brzmiała tak,, Hey Torii, co masz dzisiaj w planach ??". Od razu mu odpisałam ,,Hey Jerr, a właśnie sie nad tym zastanawiamy ale może pójdziemy wszyscy razem do tej cukierni za rogiem , to jest bardzo blisko hotelu"
-Matt  może pójdziemy do tej cukierni o której ci mówiłam ??
-Spoko a kto będzie szedł z nami??
-No ja ,ty, Ashley i Jeremmy.
-Okey-Na jego twarzy było widać zaciekawienie-Przecież Jerr to jest twój były chłopak, myślałam że nie utrzymujesz z nim kontaktu.
-No bo tak było , ale od kilku dni się spotykami- Brat miał ten dobrze mi znany błysk w oku, więc szybko zprostowałam.-Jako przyjaciele oczywiście
-Dobra ,dobra powiedzmy ze Ci wierze.No to o której sie spotkamy ??
-To może o 12 w cukierni ??
-Okey mi pasuje.To ja spadam do siebie. Pa siostra
-Pa
Odprowadzilam brata i poszłam uświadomić Ash o naszych dzisiejszych planach. Przyjaciółka oczywiście sie zgodziła. Dzisiejszy dzień zapowiadał się rewelacyjnie.
                                                              ^^^11,48^^^
-Ash jesteś już gotowa??- Zapytałam pukając do drzwi łazienki
-Już wychodze.
Usłyszałam pukanie do drzwi, więc poszłam otworzyć bo myslałam że to Matt albo Jerr. Ale moim oczom ukazał się Justin
-Czego ty jeszcze chcesz??
-Słyszałem że wybieracie sie gdzieś , czemu ja z wami nie ide??-Zapytał jakby urażony
-Bo ty nie jesteś już mile widziany.
-Dobra dobra ale pożałujesz tego , jeszcze dzisiaj.
Zamknęłam mu drzwi przed nosem i poszłam spowrotem do pokoju gdzie na pewno czekała na mnie już Ash
- Kto to był -Zapytała przyjaciółka od razu jak zauważyła mnie w drzwiach
-Justin
-Czego chciał??
-Znowu mnie straszył- Odpowiedziałąm przyjaciółce- Ale nie ważne nie przejmujmy sie nim , nie zepsuje nam tego dnia.
-Okey , to co idziemy??
-Jasne.
Wyszłyśmy z pokoju i szłysmy w strone cukierni , kiedy podszedł do nas Justin. Zaczął do nas coś gadać i szedł za nami pod samą cukiernie. Kiedy miałyśmy wchodzić do cukierni Justin odciągnął mnie na bok i jakby chciał mi coś powiedzieć , wypchnął mnie na jezdnie pod rozpędzony autobus.
-Torii-Tylko to usłyszałam a był to głos Jerra


Haha, Hey wszystkim i jak wam się podoba rozdział ??(piszcie w komentarzach). Mi się osobiście podoba. Pewnie będziecie na mnie źli za końcówke , ale to co dzieje się w rozdziałach zależy od tego co akutalnie dzieje sie w moim zyciu wiec jak za pewne zauwazyliście za ciekawie nie jest. 
Rozdział dedykuje Catrinie która również pisze opowiadanie i moim skromnym zdaniem jest ono rewelacyjne.  Catrina mam nadzieje ze ten rozdział ci sie podoba :D

4 Komentarze=7rozdział




wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział 5

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi...
Szybko ,ale tak żeby nie upaść na obcasach, posżłam otworzyć drzwi. Moim oczom ukazał się On ,Jeremmy, chłopak którego znałam od podstawówki. Teraz jest moim przyjacielem , osobą której moge zaufać.
-Hej- powiedziałam nieśmiało. On się tylko uśmiechnął i odpowiedział:
-Hej, wyglądasz pięknie.- Jego uśmiech był powalający- Mam dla ciebie niespodzianke.
Za pleców chłopaka wyszła Ash. Byłam tak szczęsliwa , że mam ich tu oboje że nie potrafiłam tego ukryć.
Ash skoczyła mi w ramiona a ja odwzajemniłam uścisk.
-Ash skąd ty się tu wzięłaś??-Zapytałam nadal nie umiejąc pochamować radości
-Jer do mnie zadzwonił , mówił, że tęsknisz i o to jestem
Jeszcze raz przytuliłam przjaciółke a potem podeszłam do Jeremmy'iego
-dzięuj-Powiedziałam po czym dałam mu całusa w policzek.
-Nie ma za co -Odpowiedział z rogalem zamiast uśmiech-No to co dziewczyny idziemy do tego Wesołego Miasteczka??
No jesne że idziemu -Odpowiedziałyśmy chórem.
                                                      ^^^2 Godziny Później^^^
-Dziewczyny byliśmy już chyba na wszystkim- zgodnie kiwnęłyśmy głowami - No to teraz zapraszam Was na lody.
Po zjedzeniu lodów , postanowiliśmy że wrócimy do domu .Po 15 minutach dotarliśmy do hotelu strasznie zmeczeni.
-No to czas sie pożegnać-Powiedział Jer z miną skrzywdzinego pieska.
-No to do jutro - przytuliłam się do niego - Mam nadzieje ze się spotkamy.
-Pa - Pożegnała sie z Jerem Ash i weszłyśmy do pokoju.
Razem z Ahley postanowiłysmy, że dzisiaj zrobimy sobie babski wieczór. Przygotowałyśmy wszystkie potrzebne rzeczy m.in. maseczki odrzywiki lakiery perfumy i oczywiście ROMANSIIDŁA.
Kiedy wszytsko było gotowe włączyłyśmy sobie film. Plotkowałyśmy o wszytskim , jak za dawnych czasów.
Jakimś dziwnym trafem zeszłyśmy na temat Jera
-Moge sie ciebie o coś zapytać??
-No jasne pytaj
-Czy on ci się nadal podoba??
-Jaki On -Udawałm że nie wiem o kogo jej chodzi.
-Nie udawaj przecież wiesz że chodzi mi o Jeremmy'iego.No to mów podoba ci sie czy nie.
-Wiesz Ash to wcale nie jest takie proste jak się wydaje. Ja nigdy...
Naszą rozmowe przerwało nagłe wtargnięcie mojego brata do pokoju. Był wkurzony
-Co ty wczoraj odstwiłać??-Poprawka była cholernie wkurzony
-Po pierwsze:Nie wiem o co ci chodzi a po drugie : Mógłbyś na mnie nie krzyczeć??
-Bedę krzyczeć bo mam powód. Wczoraj rzuciłaś sie na Justina- Teraz dopiero zauważyła kto stoi w drzwiach
-Chyba masz złe informacje, to on zaczął mnie całować i chciał czegoś więcej, ale ja powiedziałam NIE
-Jakoś nie pootrafie w to uwierzyć. Justin powiedział inaczej.
-Jemu wierzysz??A mi nie ??-Zrobiłam wielkie oczy-Kogo znasz prawie 17 lat ?? Jego NIE , mnie to mi powinieneś wierzyć.
-Dobra nie wiem o co tu chodzi , ale jak na razie nie ufam zednemu z Was- Matt wyszedł a Justin o dziwno został
-Czy ty chcesz mi zniszczyć życue!! -Zapytałąm z niedowierzaniem
-To była dopiero rozgrzewak -I tak po prostu wyszedł.



No i jest 5 rozdział. Nie było 5 komentarzy ale dodałam ten rozdział bo ktoś nie mógł się go już doczekać- Brittany Green.
I to tobie dedykuje ten rozdział.

A i mam taką sprawe do was wszystkich. Jeśli czytacie rozdziały zostawcie potem komentarz. Bo ja to pisze dla Was więc chciałabym wiedzieć ze wgl komuś sie to podoba.
PS. Lilianna_Prince W tym rozdziale nie dałam chyba ani jednej minki mam nadzieje że hmmm docenisz to :D

Zmniejszam poprzeczke 4 komentarze=6rozdział 

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 4

Na mojej kaniepie mój brat siedział z moja przyjaciółą Emm i mojego byłego.Co oni tu do cholery robią?
Przecież nie widziałam ich od jakiś 2 miesięcy a teraz tak nagle sie zjawiają??Czego oni chcą
-Torii w końcu wstałaś czekamy tu na ciebie. -przywitała mnie przyjaciółka a Jerr nawet nie wstał, na pewno  nie chciał tu przyjechać.
-Właśnie widze a co wy tu robicie??
-A przyjechaliśmy cie odwiedzić:D
-Emma moge z tobą pgadac na osobności??- zapytałam.Prawda jest taka ze z Emm pokłóciłyśmy sie i to bardzo właśnie 2 miesiące temu.
-Spoko.
-To chodź pogadamy u mnie w pokoju.
Droga do pokoju była krótka a ja w tym czasie wymyślałam jak zacząć tą niezręczną rozmowe.
-Emma po co tu przyjechałas bo na pewno nie po to żeby mnie ,,odwiedzić"- nakresliłam w powietrzu cudzysłów- Powiedz w końcu prawde!!
-Przyjechalismy tu z Jeremy'm na wakacje, a że ty tu jesteś to postanowilismy cie odwiedzić.
-Wy czy tylko ty?? Bo jakoś nie widze żeby Jerr chciał tu być .
-On nie chciał, ale ja chciałam to on też przyszedł wiesz jak to jest w związku.
-A po co ty tak  właściewie do mnie przyszłaś po tym wszytskim co mi zrobiłas??
-Chciałam sie pogodzić , nie chce sie dłużej kłócić.
-Po tym jak zabrałaś mi Jeremmy'iego chcesz się dalej przyjaźnić??
-Zapomnijmy o tym , przecież dobrze wiesz , ze on cię nigdy nie kochał.
w tym momencie  póściły mi nerwy . Zaczęłam płakać. Wróciły wszytskie wspomnienia związane z Jeremm.
-Wyjdź stąd Emma nie chce cie tu więcej widzieć
-Pożałujesz tego - I z tym jakże wrednym akcentem wyszła z mojego pokoju.
Płakałam , nie mogłam powstrzymać łez. Po chwili do pokoju wszedł Jeremmy. Jak zobaczył, że płacze szybko usiadł na łóżku i zaczął mnie pocieszać.
-Torii co ona ci znowu nagadała??-Zapytał niepewnym głosem.
-Ona... ona- NIe potrafiłam nic z siebie wydusić.
-Nie musisz teraz nic mowić , później mi opowiesz
-Dziękuj- Tylko tyle potrafiłam powiedzieć.
Płakałam z 15 minut  a on cały czas przy mnie był. Było to bardzo słodkie z jego strony. W końcu się uspokoiłam i opowiedziałam mu co wydarzyło sie przed jego przyjściem.
                                                        ***Oczami Jerremy'iego***
                                                  ^^^Przed wejściem do pokoju Torii^^^
-Emma co ty znowu zrobiłaś. Nie mogłaś jej zostawić jej już w spokoju ?
-A co cie to kur*** obchodzi co ??- Zapytała z chytrym uśmieszkiem- Przecież ty jej nigdy nie kochałeś.
-Mylisz się Emma to ciebie nigdy nie kochałem , wiesz dlaczego byłem z tobą. Tylko dlatego że mnie szantażowałas tymi pieprz**** zdjęciami , które nie wiem skąd wzięłaś.
-Ohh Jerr prosze cie nie oszukuj mnie. Przecież ja wiem ze ty mnie kochasz. Mnie i tylko mnie.
-Emma ty jesteś chora. Koniec z nami-Mówiąc to zacząłem kierować sie do pokoju Torii
-Tak idź to tej dziw***. Ona nigdy nie była lepsza ode mnie lepsza. Jak się o tym przekonasz , przyjdziesz do mnie na kolanach...
Ona coś jeszcze mówiła ale dla mnie teraz najważniejsza była Torii. Nigdy nie przestałem jej kochać.
                                                             ^^^Now^^^
-Torii ja jej nie kocham- Powiedziałem kiedy ona skończyła tłumaczyć co sie tak naprawde stało- Chcesz wiedzieć czemu z nią byłem??
Ona tylko pokiwała głową na tak. Opowiedziałem jej całą ,,afere" ze zdjęciami na których byłem zupełnie nagi , a ona zagroziła , ze pokaże je całej szkole. Victoria rozumiała co czułem i że musiałem to zrobić. Wszytsko sobie wyjaśniliśmy i teraz jesteśmy przyajciółmi.
                                                                ***Oczami Torii***
Jeremmy poprawił mi humor zrozumiałam czemu to wszytsko zrobił. Rozmawialiśmy cały dzień , ale zrobiłam sie zmęczona wiec poprosiłam chłopaka żeby wyszedł bo chciałabym już sie położyć. On to wszytsko zrozumiał i pożegnał się ze mna i wyszedł. Poszłam wziąźć prysznic był to dlugi relaksujący prysznic. Kiedy wyszłam z łazienki przebrałam sie w piżame i zerknęłam na telefon ,,2 nieodebrane wiadomości".Jedna była od Jerra a druga od Emmy. Najpierw sprawdziłam esa od niej treść była następująca ,,No i jak tam w twoim piep**** związku z Jeremm, mam nadzieje ze coś sie tam spie**** i zeriwecie ze sobą". Nie przejełam się i nie zamierzałam odpisywać , nie będę dawać jej statusfakcji. Teraz czas na esa od Jerra ,,Hej Torii, jak sie trzymasz, mam nadzieje że prysznic ci pomógł :*. Dobranoc :*". Postanowiłam ze odpisze rano bo teraz byłam już naprawde zmęczona.
                                                                  ^^^Rano^^^
Obudziłam sie dosyć poxno bo o 11 jak na mnie to bardzo długo spałam. No ale cóż przeżycia z minionego dnia dały mi w kość. Zerknęłam na telefon 2 esy ZNOWU czyżby historia lubi sie powatarzać?!
Jeden es był od Jerra a drugi od Justina. Kurde czego jeszcze chce ten facet. Zaczęłam od wiadomości od Jerra ,, Wczoraj nie odpisałaś czyli pewnie spałaś no i dobrze. Mam nadzieje że się wyspałaś. Chciałbym Cię zaprosić do Wesołego Miasteczka. Wiem , że to oklepane ale pamiętam , że bardzo lubisz tm chodzić:*"
Od razu mu odpisałąm ,,Oczywiście , ze się wyspałam bo myślałam wtedy o tobie:D. Oczywiście , ze z tobą pójde , o której , przyjdziesz po mnie ??". Teraz kolej na Justina ,, Widziałem że wczoraj wieczorem wychodził od ciebie jakiś facet. Czyżby nowy kochanek, mnie nie chciałaś poleciałaś na niego ??"
Dobra ten gościu pasuje doskonale do Emmy, niech będą razem :D. Poszłam wykonac poranną toalete, kiedy wyszłam z łazienki, od razu sprawdziałam telefon. Jest , es od Jerra ,,Przyjde po ciebie o 14 . Już nie moge sie doczekać.:*". Kurde mam tylko 3 godziny na  przygotowanie się i jeszcze musze coś zjesc. No dobra to do roboty. Najpierw poszłam coś zjeść , standarowo przyszykowałam sobie płatki z mlekiem. Potem poszłam sie wykompac i umyć włosy. Potem przekopałam cała szafe i wybrłam odpowiedni zestaw (oprócz kurtki i opaski). Położyłam to wszytsko na łóżko i zaczęłam się malować. Wybrałam standardowy letni makijaż. Kiedy już go wykonałam , ubrała sie w strój który przyszykowalam , przelotnie zerknełam na zegarek 13,30,,no to super a jeszcze musze się uczesać". O 13,58 byłam gotowa teraz tylko musze czekać na Jeremmy'iego. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi....


Mam nadzieje , rozdział Wam sie podoba. Pisałam go jak miała wene więc wg mnie jest naprawde okey. Życze miłego czytania :D
V rozdział=5 komentarzy.




piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 3 ...

-Justin ja, ja nie moge tego zrobić. Ja po prostu nie chce- Powiedziałam przerywając to co sie między nami działo.
-Ale Torii dlaczego, przeciez widziałem że Ci się podoba
-Tak podobało mi się ale ja nie chce TEGO robić z tobą. Ja nic do ciebie nie czuje.
-No to po co szłaś ze mną do tej cholernej restauracji ??- Oo on się wkurzył ale ja mu powiedziałam tylko prawde.
Justin WYJDŹ- rozkazałam , bo tak na prawde bałam sie żeby mi czegoś nie zrobił.
Byłam zmęczona całym dzisiejszym wieczorem wiec wyszłam do łazienki zmyć z siebie te wszytkie koszmarne przeżycia.
                                                            ***Oczami Matta***
Nie wiem gdzie jestem , wiem jedynie to że troche zabalowałem. Troche sie działo , było dużo dziewczyn , dużo alkoholu i oczywiście ...(tu sobie dopowiedzcie:D). Nie jestem do końca pewny czy nie zrobiłem niczego głupiego , no ale trudno one też były piane, moze nie będą pamiętać. Musze wracać do hotelu pewnie Torii się o mnie matrwi.
                                                         ^^^ 20 min później - chyba^^^

- Torii otówrz te drzwi do cholery- Dobijałem się do pokoju siostry bo najprawdopodobniej zgubiłem klucz do swojego...
-Czego chcesz o 3 nad ranem co ??
- Bo wiesz....
Czekaj , czekaj ty jesteś schlany 0_0
- No może troszeczke
-I co ja mam teraz niby z tobą zrobić ??
-Zaopiekować sie schlanym braciszkiem *_*
- Kurde czy ty zawsze musisz sprawiać tyle kłopotów. Dobra wchodź ale nie próbuj żygać.
Dzieki Torii jesteś najlepszą siostrą na świecie- Torii nie chciała się do mnie przytulić dlatego mnie odepchnęła.
                                                          ***Oczami Torii***
Czy mój brat musi coś odstawić? Pewnie znowu z kimś sięprzespał i będzie ,,afera". NO ale oc ja mam zrobić jest moim młodszym braciszkiem musze się nim zajądź. Kiedyś przyszedł do domu tak schlany że nie wiedział gdzie jest i jak sie nazywa. Wtedy powinnam powiedzieć o tym rodzicą ale Matt prosił mnie żebym tego nie robiła , bo on nie będzie miał życia. Teraz nie mam już komu tego powiedzieć , teraz musze cięrpieć i sie nim zajmować.
-Matt idź sie wykompać , a potem spać na kanape- pokazał ręką kanape. Od razu mina mu zrzędła jak uświadomił sobie gdzie ma spać :D
-Pomożesz mi się wykompać??- No chyba go pogieło
-Rączki ci oderwało ??- zapytałam z sarkazmem
- Nie....
-No to potrafisz się sam umyć, a teraz już do łazienki bo chce iść spać.
-Dobra , dobra już ide.
Matt brał prysznic z 30 minut, a ja myślałam o dzisiejszym dniu. Popełniłam wielki błąd że poszłam z Justinem na tą kolacje, przez to mam teraz same problemy.
-Jużżżżżżżż- Matt powiedział to jak 5-letnie dziecko.
-No to już na kanape, spać.
 Dobrze mamo - udał się na kanape ze spuszczoną głową. Jak jest piany zachowuje się jak dziecko.
                                                            ***Rano***
Obudziłam sie wcześie bo o 7,30, ponieważ w salonie słyszałam jakieś dziwne odgłosy. Zaspana jeszcze wyszłam z pokoju a kiedy zobaczyłam kto siedziu u mnie  na kanapie od razu się ,,obudziłam".
W moim salonie siedziała...

Mam nadzieje że rozdział wam się spodobał, mi osobiście wgl sie nie podoba ale to tylko moje zdanie. Dziękuje wam za komentarze pod ostatnim rozdziałem , mam nadzieje ze będziecie czytać moje opowiadanie dalej i nadal będzie wam sie podobać. 
IV rozdział= 5 komentarzy


Brittany Green widzisz jednak szybko ,,zrobił" się ten 5 komentarz. Specjalnie dla ciebie dodaje rozdział dzisiaj :D

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 2 :P

Mój brat z Justinem kiedy to usłyszeli zaczeli się śmiac tak ,że kilkanaście przechodniów dziwnie się na nich patrzyło. Postanowiłam ich ignorowac.
-Justin może zaprowadzisz nas do hotelu ??- zapytałam z ironią
-Jasne , jasne - odpowiedział nadal powstrzymując śmiech
Kiedy odebraliśmy swoje karty do pokoi poszliśmy się rozpakować.
Kiedy znalazłam swój pokój od razu poszłam szukac supialni. W końcu  znalazłam była przepiękna.Postanowiłam ze troche odpoczne i zadzownie do Ashley- mojej najlepszej przyjaciółki, włączyłam komputer , potem skype'a i zadzwoniłam do niej. Od razu odebrała.
-Cześć Ash, mam dla ciebie wiadomość chcesz wiedzieć ??
-No hej skarbie , pewnie , ze chce wiedzieć. A tak własciwie to gdzie ty jesteś ??
- no własnie to jest część tej ,,niespodzianki. Jestem razem z Mattem w trasie koncertowej z Justinem Bieberem.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa- tak to była jej odpowiedź
-Wiem ,że się cieszysz ja też i to bardzo :D. Ale wiesz chciałabym z tobą normalnie pogadać więc ogarnij sie.
-Dobra już sie uspokoiłam. To jak tam Justin??
-Tak ja też się ciesze, że cię widze. Justin jest fajny ale dziwnie się przy mie zachowuje, nie wiem czemu ?!
-Może sie zakochał :D
-Przestań, akurat we mnie tak?? Przeciez ma tyle fanek i miałby wybrać akurat mnie :O-zrobiłam wielkie oczy z udawanym zdziwieniem.-Dobra Ash ja musze kończyć bo ktoś sie do mnie dobija
Zakończyłam rozmowe i szybko zbiegłam na dół. Otworzyłam drzwi a przede mną stał nie kto inny jak Justin. Był ubrany w czarny smoking i w ręcę trzymał bukiet fioletowych tulipanów. Stałam jak posąg nie potrafiłam się ruszyć ani nic powiedzieć. Czyżby Ashley miała racje?!@#Nie mohłam się dłużej nad tym zastanawiać bo Justin nagle zaczął coś mówić
-Victoria , poszłabys ze mną na kolacje??- to co powiedział było dla mnie szokiem. I co ja mam teraz odpowiedzieć :O
-Tak pójde z tobą - CO JA GADAM PRZECIEŻ WCALE NIE CHCIAŁAM Z NIM IŚĆ- Poczekaj tylko się przebiore- teraz musiałam już z nim pójśc nie miałam wyboru ;(
                                              ***15 minut później***
-Okey jestem gotowa
-Wyglądasz pięknie Torii
-Dziękuje
Reszta drogi do restauracji mineła nam w kompletnej ciszy. Restauracja która wybrał Justin była kameralna ale miała swój urok *_*
-Podoba Ci się tu??- jakby czytał w moich myślach !@
-Tak tu jest pięknie.
Nic więcej nie powiedziałam, Justin tez nie chciał już nic mówić. Na kolacje dostaliśmy spaghetti , tak na prawde nie lubiłam tego jeść w towarzystwie nikogo no ale jak mus to mus. Po kolacji poszliśmy do hotelu.
Ku mojemu zdziwieniu Justin mnie pocałował na początku byłam zaskoczona ale nie chciałam tego przerywać. Weszliśmy do mojego pokoju i kierowalismy sie w strone mojej sypialni. Wiedziałam czego chce Justin ale nie chciałam na razie tego pięknego wieczoru przerywać. Justin delikatnie położył mnie na łóżku i zaczął mi ściągać bluzke.
-Justin ja.....


Mam nadzieje że wam sie podoba, ja osobiście nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału , no ale nie mnie to oceniać. Dziękuje za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem. A i mam do was WSZYTSKICH prośbe jeśli chcecie żeby rozdziały były szybciej to pokazujcie to opowiadanie swoim znajomym niech konetują to jak powiedziałam wcześniej rozdziały będa pojawiać sie częściej. A i jeszcze jedno ten rozdział dedykuje Brittany Green. Mam nadzieje że rozdział ci się podoba :*
III  rozdział= 5 komentarzy 

środa, 4 lipca 2012

Rozdział 1 :D

Justinowi , Torii wpadła od razu w oko , dlatego zaproponował jej , żeby pojechała razem z nimi w trase. Dziewczyna bardzo się ucieszyła i od razu się zgodziła ...

                                                               ***Oczami Torii***
Od razy poszłam się pakować , miałam na to jedynie 15 min. Nadal nie wierzyłam , że to dzieje się naprawde. Kiedy się spakowałam od razy zbiegłam na doł o mało nie spadając ze schodów.

-Jestem już gotowa , możemy jechać- powiedziałam z entuzjazmem w głosie :D
-Okey to jedziemy - powiedział Justin nie mogąc oderwać ode mnie wzroku.
O co mu wgl chodzi on mnie przecież nie zna. Z moich rozmyślań wyrwał mnie brat który własnie zabierał ode mnie walizke. Już w ciszy wszyliśmy z domu. Przed nami ukazał sie wielki autobus z podobizną Justina.
                                                         ***Oczami Matta***
Kocham swoją siostre ale nie chce żeby z nami jechała. Nie mam pojęcia czemu , może myślałem że te 6 miesiecy spędze tylko z Justinem na męskich rozrywkach, imprezach itp. No ale przecież nie powiem Victori żęby z nami nie jechała bo ja jej tu nie chce. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos siostry.
-Matt, czy ty wiesz, że możesz mi wszytsko powiedzieć ?? Puki nie jest za późno- wiedziałem o co jej chodzi było to widać po jej oczach . Ale ja nie mogłem zranić uczuć mojej kochanej sioistrzyczki.
-Tak wiem , a czemu pytasz?? - nie znalazłem w głowie innej odpowiedzi na jje podstępne pytanie,
- A wiesz bo tak sobie wyśle że ty wcale nie chcesz żebym z wami jechała,
I co teraz , co mam jej odpowiedzieć. Matt uspokój się.
- Co to za bzdura oczywiście że chce żebyś z nami jechała- A moze jak ona z nami pojedzie będzie śmieszniej. I tak skończyła się nasza dyskusja na temat wyjazdu.
                                                  ***Oczami Torii***
Nie wierzyłam bratu , ale nie chciałam się z nim kłócić przy Justinie dlatego juz się nie odzywałm,
Po pewnym czasie wpadłam na pomysł. Poszłam siąść koło Justina i zapytałam
-Justin, tylko tak szczerze dlaczego zabrałeś mnie w trase??
-Wiesz Torii , to pytanie wcale nie jest takie proste- On coś kręci , widze to.
-Ej nie owijaj w bawełne tylko mów prawde.
Nie chciałem żebyś została sama przez te 6 miesięcy,
-Niech Ci będzie -walnęłam go w ramie, ale potem tego pożałaowałąm bo oboje sie na mnie rzucili i zaczeli mnie łaskotać. Po trzech godzinach szalonych wygłupów dojechaliśmy na miejsce. Kiedy wyszliśmy z autobusu , nie do końca wiedziałam gdzie jestem.
-Chłopaki mam taką sprawe , gdzie my właściwie jesteśmy??
 - Mała prosze Cię nie ośmieszaj się. -Odpowiedział mój brat , lubiłam jak tak mówi. To oznaczało ze nie ma mi za złe , że z nimi jade.
-Naprawde??- zapytałam z niedowierzanem-Na filmach jest ładniejszy...

No i jest I rozdział jak wam sie podoba ?? Bo mi szczerze BARDZO. 

Tu macie fajną piosenkę posłuchajcie sb:D
II rozdział= 5 komentarzy 
Jeśli będzie te 5 komentarzy jak widzicie powyżej postaram się dodać następny rozdział nawet w tym tygodniu.



wtorek, 3 lipca 2012

PROLOG

Victoria jest 17-letnią cichą i zamkniętą w sobie dziewczyną. Jest starsza od swojego brata Matta.Ich rodzice zmarli w tragicznym wypadku kilka lat temu , od tamtego czasu rodzeństwo jest nierozłączne.
 Aż do dnia kiedy Matt ma szanse wystąpienia razem z Justinem Bieberem w całej trasie koncertowej. Chłopak bez namysłu zgadza się na tą propozycje i zostawia Torii samą na 6 miesiecy. Dziewczyna zaiwedziona że brat nawet nie zaproponował jej żeby pojechałą razem z nim i słuchała jego występów. Naszedł dzień kiedy chłopak musi opuścić Londyn i wyjechać razem z Justinem. Dziewczyna wtsała wcześniej żeby pożegnać się z bratem. Victoria razem z bratem czekają na Justina. W ciszy panującej w ich wielkim domu pozostałym im po rodzicach , rozległ się dzwonek do drzwi , Torii nie ruszała się z miejsca wiec otworzyć poszedł Matt. Po chwili wrócił do salonu razem z Justinem, żeby przedstawić mu siostrę. Justinowi Torii od razu wpadła w oko dlatego zaproponował jej żeby pojechaął razem z nimi w trase. Dziewczyna bardzo sie ucieszyła i od razu się zgodziła.

I oto mój pierwszy prolog. Nigdy nie pisałam prologów wiec mam nadzieje że się Wam spodoba. Piszcie w komentarzach co byście poprawili co zmienili w moim stylu pisania. Za pare dni powinien pojawić sie PIERWSZY ROZDZIAŁ. 

Posłuchajcie sb tej piosenki , niech umili wam czytanie.

Notka organizacyjna :D

Na tym blogu będę zamieszczać opowiadanie o Torii 17-letniej dziewczynie która w swoim życiu przeżyje wiele porażek ale nadal będzie cieszyć się życiem :D
Jeszcze dzisiaj postaram się dodać PROLOG i sami ocenicie czy to opowiadanie bd wam się podobać.
A tak na miły początek posłuchajcie sobie piosenki która od pewnego czasu jest moją ulubioną piosenką :D
http://www.youtube.com/watch?v=gte3BoXKwP0