niedziela, 16 września 2012

Rozdział 31

Obudziłem się w bardzo dobrym humorze. Może to dla tego , że od tygodnia nie spałem w swoim łóżku i nie robiłem takich rzeczy z Louisem pod prysznicem. To było wspaniałe przeżycie. Tęskniłem za taką bliskością tak po prostu  za Louisem. W najbliższym czasie będę musiał żyć bez tej bliskości. Ale to wszystko dla dobra naszego związku , dla dobra Louisa.Gdyby nie ten chłopak na pewno nie miałbym tyle siły żeby walczyć o siebie. A może nawet nie istniała by już taka osoba jak Harry Styles. Ja tak bardzo nie chce rozstawać się z Louisem to będzie ciężka rozłąka dla nas dwóch.
-Kocie dlaczego płaczesz-CO? Przetarłem policzki i faktycznie znajdowały się tam łzy.
-Po prostu dużo myślałem-Odparłem wychodząc z łóżka -Kochanie dzisiaj idziemy na randkę nie zapomnij o tym-Dodałem opuszczając pokój. Postanowiłem, że pójdę wziąć szybko prysznic. Musiałem zmyć z siebie emocje z dnia wczorajszego. Moja ,,kąpiel" trwała pół godziny. Wyszedłem z kabiny i już miałem sięgać po ręcznik ale zamiast ręcznika natknąłem się na czyjąś dłoń. Podniosłem wzrok na tego osobnika i zobaczyłem uśmiechniętą twarz Louisa który patrzył na mnie zalotnym wzrokiem.
-Mówiłem  Ci już jak ładnie wyglądasz w tym stroju??- Powiedział Louis z iskierkami szczęścia w oczach.
-Ale ja nic na sobie nie mam-Odpowiedziałem chociaż dobrze wiedziałem o co mu tak naprawdę chodzi.
-Wiem o tym bardzo dobrze-Chłopak wziął mnie na ręce i posadził na umywalce. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi i schodził z nimi coraz niżej.-Powtórzmy sobie wczorajszy prysznic-Wymruczał w trakcie całowania mojego brzucha. Kiedy w końcu jego usta znajdowały się przy moim przyrodzeniu zeskoczyłem z blatu i poszedłem do drzwi.
-Nie za pomnij o dzisiejszej randce Lou-Powiedziałem i wróciłem do swojego pokoju po ubrania.
-Niegrzeczny jesteś wiesz-Powiedział Louis ponownie dobierając się do mojej szyi.
-Wiem-Odpowiedziałem mu i wyszedłem  z powrotem do łazienki tym razem zamykając drzwi na klucz.
-Jesteś podły-Usłyszałem głos  Louisa zza drzwi który zorientował się że drzwi są zamknięte. Zaśmiałem się pod nosem i kontynuowałem przebieranie się z mojej ,,,piżamki" w ubrania w których pójdę na randkę z Lou. Po skończonej porannej toalecie która trwała nadzwyczaj długo ,poszedłem do kuchni gdzie czekała na mnie miła niespodzianka. Louis krzątał się po kuchni w samym fartuszku. W powietrzu wyczuwalny był zapach omletów.
,,Ten chłopak na prawdę chce mnie wykorzystać"
Usiadłem na krześle naprzeciwko kuchenki żeby mieć dobry widok na mojego ukochanego. Po paru minutach przede mną na stole pojawił się pięknie wyglądający omlet. Już miałem zabrać się za jego konsumowanie kiedy na moich kolanach pojawił się tyłek Louisa.Chłopak zaczął kręcić się na moich kolanach
-Kocie... Widzę ,że Ci się podoba.-Powiedział Louis z radością w głosie. Moje policzki zaczęły oblewać się czerwienią. Zrzuciłem chłopaka z kolan i odwróciłem się tyłem do niego żeby nie patrzył na moje uwydatnione przyrodzenie.
-Boże Louis przerażasz mnie-Powiedziałem i jak najszybciej wyszedłem do salonu. Chciałem jak najszybciej wyjść z domu na tą randkę ale aż za dobrze wiedziałem że Lou bardzo dobrze się bawi. Włączyłem TV i próbowałem się skupić na tym bezsensownym serialu.
-Kochanie jesteś na mnie zły ??-Powiedział chłopak podsuwając mi talerz z omletem który wcześniej zostawiłem w kuchni. Louis ponownie usiadł mi na kolanach ale zachowywał się już przyzwoicie. Jeśli można tak powiedzieć i tym chłopaku. Popatrzyłem w oczy Marchewki. Nie było w nich już pożądania tylko najzwyklejsza troska.
-Nie jestem zły tylko proszę opanuj się. Bo zacznę się ciebie bać-Odpowiedziałem na jego pytanie. Chłopak tylko pokiwał głową i wtulił się w moje loki. Siedzieliśmy tak w ciszy do czasu kiedy chłopak gwałtownie podniósł głowę. Chwycił za widelec na którym znajdował się kawałek omleta i zaczął mnie nim karmić. Nie szło mu to za dobrze, parę kawałków mojego śniadania znalazło się albo na moich spodniach albo na spodniach Louisa. Chłopak co jakiś czas podjadał mój posiłek za co zostawał zgromiony spojrzeniem. Omlet A'la Tomlinson jest za dobry żeby z kimś się nim dzielić. Po skończonym śniadaniu mój chłopak poszedł pozmywać a ja przebrać spodnie bo w tych nie wyjdę z domu.
-Gotowy jesteś-Usłyszałem zza drzwi pokoju. Pokiwałem głową ale zorientowałem się że chłopak tego nie usłyszy więc podszedłem do drzwi i po prostu otworzyłem drzwi wpuszczając Louisa do środka. Miałem na sobie obcisłe rurki i moją ulubioną filetową bluzę. Chłopak zmierzył mnie wzrokiem. Popatrzył na mnie i szczerze się uśmiechnął.
-Wyglądasz pięknie-Powiedział stopniowo zbliżając się do mnie. Kiedy nasze twarze dzieliły zaledwie centymetry chłopak zaczął składać na moich ustach pocałunki co jakiś czas je pogłębiając.
-Louis znowu to robisz-Wyszeptałem kiedy zaczął schodzić ze swoimi pocałunkami na moją szyje. Chłopak zareagował tylko pomrukiem niezadowolenie po czym oderwał się od mojej szyi. Jego usta wygięły się w podkówkę a oczy były smutne. -Louis proszę , chcesz to robić cały czas?-Zapytałem ale podświadomie wiedziałem że jego odpowiedź będzie twierdząca. 
-Tak-Odpowiedział stanowczo
-To od jutra dzisiaj idziemy na randkę-Chłopak kiedy to usłyszał zaczerwienił się ale i tak pokiwał głową ,że się zgadza. Pociągnąłem go za rękę do przedpokoju gdzie ubraliśmy się i wyszliśmy z domu. Louis nie wiedział gdzie chce go zabrać dlatego co chwile dopytywał się o cel naszej podróży. Nie miałem zamiaru odpowiadać mu na to pytanie to miała być niespodzianka. Celem naszej wędrówki było London Eye. Kiedy znaleźliśmy się przed wielkim kołem mój ukochany momentalnie się zatrzymał a jego twarz pobladła.
-Louis wszystko okey?-Chłopak momentalnie otrząsnął się z tego czegoś i ruszył przed siebie-Louis stój i powiedz o co chodzi. -Zatrzymałem go łapiąc za nadgarstek. Chłopak obrócił się w moją stronę i popatrzył w oczy.
-Wszystko okey, chodźmy już-Powiedział , tym razem to on złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę kasy. Kupiliśmy dwa bilety i jak na normalnych ludzi przystało stanęliśmy w długiej kolejce. Kiedy nadeszła nasza kolej weszliśmy do kapsuły razem z 20 innych ludzi. Louis jak najszybciej złapał się barierki i stał plecami do mnie wpatrując się w przestrzeń. Podszedłem do niego kiedy drzwi kapsuł zamknęły się, Louis zadrżał pod wpływem mojego dotyku.Próbowałem obrócić chłopaka w swoją stronę ale on za nic nie chciał puścić barierki.
-Lou co się dzieje?-Zapytałem składając mu dyskretne pocałunki na szyi.
-Ja ...-Zająkał się jakby bał się jak zareaguje na jego wypowiedź. Popatrzył mi w oczy, w jego oczach były łzy. -Ja mam klaustrofobie-Powiedział  a jego policzki zalały łzy. Przytuliłem chłopaka do siebie zmuszając tym samym do puszczenia barierki. Zaprowadziłem go na wolne miejsce i posadziłem sobie na kolanach. Chłopak drżał a ja bałem się cokolwiek powiedzieć. Nasza podróż miała trwać jeszcze 45 minut a on już nie wytrzymuje tego wszystkiego psychicznie.
-Kochanie trzeba było mi powiedzieć , nie wsiedlibyśmy do tego-Powiedziałem kiedy chłopak w miarę otrząsnął się ale nadal nie chciał się ode mnie ,,odkleić". Czułem się winny że go tu zabrałem mogłem najpierw zapytać czy nie ma nic przeciwko chociaż znając Louisa i tak by nic nie powiedział. Ale to i tak moja wina, trzeba było wymyślić inne miejsce na randkę.
-Ale ja nie chciałem żeby było ci przykro. Nie chciałem Cię kolejny raz zawieść-Chłopak bełkotał coś jeszcze przez łzy. Ignorowałem jego słowa odliczając czas do końca naszej podróży. Nie chciałem żeby Lou jeszcze cierpiał. To ja powinienem cierpieć bo to ja na to zasłużyłem a nie on. On jest tym dobrym poukładanym a nie tym który zasłużył na wszystko co najgorsze. Po pól godzinie kapsuła się zatrzymała i mogliśmy wysiąść. Louis wybiegł jako pierwszy i czekał na mnie na jednej z ławek. Podszedłem do niego i przytuliłem. Chłopak pocałował mnie w policzek a ja zacząłem go przepraszać i zapewniać że już nigdy nie wejdziemy do London Eye. Kiedy chłopak się już otrząsnął postanowiliśmy zrobić sobie mały spacerek po parku. Chodziliśmy i wspominaliśmy dawne czasy kiedy to poznaliśmy się w Xfaktorze. Nasze pierwsze wpadki przy pozostałych. Louis przypomniał jak to reszta One Direction zastała nas kiedy siedzieliśmy sobie na kolanach i bawiliśmy się swoimi włosami.
,,Jak to miałem w zwyczaju robić wieczorami, siedziałem na kanapie w naszym ,,salonie" i oglądałem powtórki z poprzedniego tygodnia , naszego występu. Ale zamiast skupiać się na naszym śpiewie byłem zapatrzony w swojego przyjaciela Louisa. Chłopak miał talent do poruszania się z gracją nie to co ja sierota która zawsze musi się wywalić. Ten chłopak miał w sobie coś czego nigdy nie dostrzegałem w innych chłopakach. Na dodatek ten jego głos. Taki delikatny , uroczy to było to co urzekło mnie w nim od naszego pierwszego spotkania kiedy powiedział ,,Cześć jestem Louis". 
Te słowa zapamiętam do końca swojego istnienia. Ten chłopak zawrócił mi w głowie. Ale niestety muszę to ukrywać , muszę ukrywać swoją odmienność przed chłopakami.
-O czym tak myślisz Hazza- Moje rozmyślania przerwał właśnie ten głos, delikatny i aksamitny.Popatrzyłem w stronę z której dobiegał jego głos. Stał tam , wpatrzony we mnie w tej swojej pomarańczowej piżamce.
-Myślę nad naszym ostatnim występem. Całkiem dobrze nam wyszedł-Chłopak pokiwał głową i usiadł mi na kolanach. On robił tak zawsze co doprowadzało mnie do szaleństwa. Chociaż dobrze wiedziałem że on to robi tylko w relacjach przyjacielskich. Lou zaczął bawić się moimi włosami co było bardzo przyjemne.Oparłem głowę na jego ramieniu i przymknąłem oczy.
-Aż tak jetem w tym dobry??-Zapytał z przekąsem a na moich policzkach pojawił się rumieniec. 
-Tak-Powiedziałem i również zacząłem bawić się jego włosami. Chłopak zachichotał pod nosem.
-Ty też jesteś w tym dobry-Powiedział na co na moich policzkach ponownie zagościł rumieniec. Bawiliśmy się tak i mówiliśmy sobie rożne zbereźne rzeczy do czasu kiedy drzwi od salonu otworzyły się i stanął w nich Nialler.
-Co wy do cholery..-Nie skończył bo koło niego pojawił się Liam. Louis z wrażenia spadł z moich kolan i ciszo pisnął z bólu bo w drodze z moich kolan na ziemie zahaczył o róg ławy. Pomogłem mu wstać a chłopak zaczął masować sobie bolące żebra. Pomogłem mu w tym wywołując jeszcze większe zdziwienie u chłopaków. 
-My tylko rozmawialiśmy- Powiedziałem kiedy otrząsnąłem się z szoku ... "

-To było super-Powiedział Louis kiedy opanował swój śmiech. Kiedy wspominaliśmy to wydarzenie nie mogliśmy wytrzymać. Ludzie którzy przechodzili kolo nas pewnie mieli z nas niezły ubaw.-Musimy to kiedyś powtórzyć. -Louis jak zwykle musi wymyślić coś dziwnego ale ten pomysł mi się spodobał.
-Okey to co wracamy do domu?-Wzruszyłem znacząco brwiami na co chłopak cały rozpromieniał i pociągnął mnie w kierunku naszego domu.
***Oczami Torii***
Jesteśmy w Paryżu. Razem z chłopakami mam zaśpiewać solówki zamiast Harrego i swoją własną solówkę która trafiła na yt.  Musze przyznać strasznie się denerwuje śpiewać przed tyloma fanami i to jeszcze nie moimi.
-Torii mamy pięć minut.-Do mojej garderoby wszedł Liam i uświadomił mnie o tym ... Dlaczego to musi być takie stresujące. Pokiwałam głową że rozumiem. Stanęłam przed lustrem oceniając mój dzisiejszy zestaw . Zostałam zmuszona do założenia sukienki ale muszę przyznać ze wyglądałam w niej całkiem dobrze. Wyszłam z garderoby , szłam w stronę trójki chłopaków którzy stali i rozmawiali o czymś z Paulem.
-W końcu jesteś. Chłopaki na scenę ,ty czekasz aż cię zawołają-Wspominałam już że nienawidzę tego faceta? Jak nie to :NIENAWIDZĘ GO. Usłyszałam pisk dziewczyn i głosy chłopaków którzy mówią coś o mnie. Po chwili usłyszałam swoje imię i weszłam na scenę. Czekał już na mnie Zayn który złapał mnie za rękę i dla dodania otuchy przytulił.
-To jest Torii i będzie dzisiaj śpiewać za Harrego plus jeden bonus. -To był wstęp, następnie usłyszałam pierwsze słowa WMYB śpiewane przez Liama. Zaśpiewaliśmy chyba z 10 piosenek, kiedy w końcu nadeszła chwila na moją solówkę. Popatrzyłam na każdego chłopaka po kolei , oni uśmiechali się do mnie ale za dużo to nie dało.
Piosenka sie zaczęła a ja zaczęłam śpiewać. Wbrew pozorom było super. Kiedy zaśpiewałam pierwszą linijkę tekstu cały stres minął jego miejsce zajęła euforia i szczęście.


Wiem że rozdział miał pojawić się wczoraj ale byłam zajęta czymś innym :D Jest pewna sprawa , uważam że powinnyście o niej wiedzieć. Na bloga ,,wchodzą" nieproszeni goście (Jeśli to czytać ... radze nie wchodzić tu więcej !) Jeśli rozdziały nie będę się pojawiać to właśnie z powodu tych dwóch osób. Możecie im za to podziękować. 
Hmm rozdział miał byc zboczony... mam nadzieje ze taki mi właśnie wyszedł. 
4KOMENTARZ=32ROZDZIAŁ

3 komentarze:

  1. Grrr... musiałaś przypominać o tych osobach?? Zepsułaś mi cały dobry nastrój który miałam
    po przeczytaniu tego rozdziału. I proszę nie przejmuj się nimi i pisz dalej. Prooooosze *słodkie oczka* Co do rozdziału to zajebisty. Ale zbok z tego Louisa -,- hahahaha Czekam na nexta. U mnie rozdział pojawi się prawdopodobnie jutro albo jeszcze dzisiaj. Nie wiem pewnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, to siedzenie na kolanach:D
    Cudowny, ale już bewnie ci to mówiłam :)
    Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  3. NO TO TAK : no zajebisty i jestem z siebie normalnie dumna, że Ci POMOGŁAM NA POCZĄTKU. *.* SERIO. a tak wgl. to czegoś mi tu zabrakło... MNIEE. kocie...mnie zabraklo xd a i śliczny zestew *.* xx

    OdpowiedzUsuń