piątek, 7 września 2012

Rozdział 28

Podbiegłem do chłopaka był nieprzytomny.
-Liam, Niall, chłopaki chodźcie tu ,on zemdlał-Krzyczałem mając nadzieje że ktoś mnie usłyszy. Po chwili przyjaciele stali nade mną i odciągali mnie od chłopaka. Liam jako że był najbardziej odpowiedzialny i myślał logicznie zadzwonił na pogotowie. 
-Zaraz będą- Liam przytulił mnie odciągając mnie od Hazzy- Louis zostaw go niech przynajmniej teraz odpocznie-Kurwa on mi tu umiera a nie odpoczywa. Wyrwałem się z uścisku i z powrotem podszedłem do chłopaka. Pogotowie przyjechało po 15 minutach. Pozwolili mi pojechać razem z Harrym.

W szpitalu robili mu tysiące badań co trwało kilka godzin.
-Kto jest z rodziny chłopaka-Z rozmyślań wyrwał mnie głos lekarza
-Jestem jego chłopakiem -Mężczyzna popatrzył na mnie z ukosa-Tak  jestem gejem. Może mi pan w końcu powiedzieć co z nim?-Zapytałem podnosząc głos. Co ci wszyscy ludzie mają do gejów. 
-Harry ma anemie- Cooo? Nogi się pode mną ugięły
-Jak to -Zapytałem mężczyznę załamującym się głosem. Jak to możliwe że mój chłopak ma anemie. 
-Pan Styles ma anemie spowodowaną cięciami które sam sobie robił. Przez to ma niedobór witamin jest osłabiony i wiecznie zmęczony. Dochodzi do tego brak apetytu.
-Ale Harry zachowywał się normalnie-Jeśli można tak powiedzieć o osobie która ma depresje. Mężczyzna mówił coś jeszcze ale już go nie słuchałem. Myślałem cały czas o Harrym co teraz będzie ,wiem że z anemii można się wyleczyć ale on nie ma siły walczyć o siebie. Nie chce go stracić.
-Jeśli chcesz możesz do niego wejść jest już przytomny-Te słowa wybudziły mnie z transu. Jak najszybciej wszedłem do sali w której leżał Harry. Chłopak posłał mi ciepły ale słaby uśmiech.
-Jak się czujesz Harry-Zapytałem siadając koło niego.
-Dobrze-Mało przekonujące.
-Harry powiedz prawdę-Chłopak tak po prostu się rozpłakał, nienawidzę jak on płacze a w ostatnich dniach robił to coraz częściej.
-Loui ja już nie mam siły. Chciałbym w końcu odpocząć zapomnieć o wszystkim. Być szczęśliwym z tobą u boku. To wszystko moja wina to przeze mnie nie jesteś szczęśliwy bo ja się tnę-Ostatnie słowo obijało  mi się echem bo głowie
-Jak to ,,tne"-Zacytowałem jego słowa. Miałem nadzieje że się tylko przesłyszałem ale nie ,z oczu chłopaka popłynęło jeszcze więcej łez. Obiecał mi.Obiecał że nie będzie się już krzywdzić a nadal to robi
-Przepraszam Louis-Nie mogłem tu dłużej siedzieć. Wybiegłem z sali zostawiając go tam zapłakanego. Sprawnie ominąłem chłopaków którzy rozmawiali z lekarzem. Jak najszybciej musiałem dostać się do Alberta , Harry nas wszystkich okłamał. Oszukał mnie, MÓJ Harry mnie oszukał. Na szczęście klinika była blisko. Wbiegłem do środka posyłając tylko wymuszony uśmiech pielęgniarce
-On się tnie on znowu to zrobił-Powiedziałem do lekarza kiedy wbiegłem do gabinetu na szczęście nie miał żadnego pacjenta. Po tych słowach osunąłem się na ziemi i zacząłem płakać. Płakałem jak małe dziecko.
-Louis co ty mówisz-Lekarz usiadł koło mnie na ziemi i objął mnie ramieniem. Teraz potrzebowałem bliskości , pocieszenia z jakąś osobą. Ale chciałem żeby tą osobą był Harry.
-On jest w szpitalu przyznał mi się że robił to po spotkaniu u pana. Ja nawet nie wiem kiedy on to zrobił cały czas byłem z nim.A on teraz mi mówi że on się tnie. Dlaczego on to robi??-Potok słów wydobył się z moich ust poprzez łzy. Nadal nie wierzyłem co usłyszałem od Harrego.
-Spokojnie Louis , strach nic tu nie da. On rozumie że robi źle tylko to jest od niego silniejsze.-Mężczyzna próbował mnie za wszelką cenę pocieszyć.-Louis posłuchaj mnie, idź tam do niego i porozmawiaj z nim. On nie może być teraz sam tym bardziej w szpitalu-Niechętnie pokiwałem głową i wyszedłem z gabinetu. Droga do szpitala nie była długa. Po drodze spotkałem kilka fanek które nie chciały autografów ani zdjęć, nie piszczały był nadzwyczaj spokojne, pytały o Harrego. Nie mogłem powiedzieć nic więcej niż ,,Wybudził się". Dziewczyny przytulały mnie, na początku byłem zdezorientowany ale kiedy jedna fanka powiedziała mi na ucho ,,Louis nie martw się o niego ,on z tego wyjdzie dla Ciebie" wiedziałem że miała racje, on jest na tyle silny żeby wyjść z durnej anemii. Podziękowałem tej dziewczynie zrobiłem sobie z nią zdjęcie chociaż wcale o to nie prosiła i już bez zbędnych postojów wróciłem do szpitala.
-Louis gdzie ty byłeś.Harry płakał , nie chciał nam nic powiedzieć i wyrzucił nas z sali.-Powiedział Liam a na jego policzkach były jeszcze ślady po łzach.
-Pogadam z nim-Powiedziałem siląc się na miły ton głosu co mi zresztą nie wyszło i wszedłem do sali. Kiedy tylko Harry mnie zobaczył w jego oczach pojawiła się radość.
-Louis ja Cię przepraszam. Jestem debilem wiem o tym. Ja wcale nie chciałem jakoś tak wyszło. Przepraszam-Przerwałem jego monolog czułym pocałunkiem.
-Zamknij się co?!-Powiedziałem kiedy oderwaliśmy się od siebie  aby zaczerpnąć powietrza.Harry tylko cicho zachichotał i wpił się w moje usta.
-Nie przeszkadzam Wam??-Czy ten farbowany blondyn nie mógł poczekać. Oderwałem się od Hazzy który posłał mi smutny uśmiech i odwróciłem się do blondyna.
-Nie widzisz ,godzimy się-Powiedziałem nie potrafiąc powstrzymać śmiechu. Niall nie robił sobie nic z mojej odpowiedzi i podszedł do łóżka Harrego.-To ja Was zostawiam samych-Popatrzyłem na Harrego -A my musimy jeszcze pogadać.-To nie było już takie miłe jak pocałunki, czego pewnie chłopak się spodziewał.
***Oczami Torii***
-Jeremy wstawaj musimy się spakować bo jutro nie zdążymy-Krzyknęłam bo jak zwykle nie chciało mu się wstawać-Jer kurde nie mam ochoty na krzyk więc WSTAWAJ
-Okey okey już wstaje -Powiedział jeszcze zaspanym głosem. Już chciałam coś powiedzieć ale przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz LOUIS.
-Hej Lou co jest , czemu nie ma Was jeszcze w domu- Zapytałam chłopaka nie dopuszczając go do głosu.
-Torii jesteśmy w szpitalu.-Kiedy to usłyszałam nogi się pode mną ugięły.
-Harry-Zapytałam ale wiedziałam że o niego chodzi. Louis tylko przytaknął-Zaraz tam będziemy -Powiedziałam i zakończyłam połączenie.
-Jeremy Harry jest w szpitalu wstawaj-Te słowa podziałały na chłopaka bardzo szybko.W pospiechu wybrałam jakieś ubrania. Oczywiście musiałam czekać na swojego księcia który musiał wyglądać idealnie. Po 15 minutach siedzieliśmy w samochodzie. Droga minęła nam w ciszy. Jer był zajęty prowadzeniem samochodu a ja myślałam co Harry znowu odwalił. Może znowu się pociął. Nie to nie możliwe on nie jest taki nieodpowiedzialny.
-Torii wszystko okey ??-Z rozmyślań wyrwał mnie głos Jera. Rozejrzałam się dookoła byliśmy już pod szpitalem- Mowie do ciebie już od dobrych 10 minut a ty nie reagujesz
-Przepraszam zamyśliłam się.Chodźmy -Nie czekając na jego reakcje, wyszłam z samochodu. Po chwili dołączył do mnie mój chłopka. Przywitaliśmy się z pielęgniarką która powiedziała nam w jakiej sali leży Harry.
***Hazzy***
-Niall powiedz mi czy on jest na mnie bardzo zły ?-Nie potrafiłem powstrzymać łez. Przyjaciel próbował mnie pocieszyć ale jedyne pocieszenie które by na mnie podziałało to obecność Louisa który zapewniałby mnie , że wszystko będzie dobrze chociaż tak nie będzie.
-Harry nie płacz. -Przetarł z moich policzków łzy-Nie rozmawiałem z nim. On nie chce nam nic powiedzieć , dlatego ty musisz powiedzieć co się stało.-Nialler przerwał czekając na moją odpowiedź. Miałem dosyć mówienia wszystkim co się ze mną dzieje to chyba logiczne ,jestem nieudacznikiem który nie potrafi sobie poradzić z emocjami.  Wziąłem głęboki wdech i zacząłem mówić.
-Ja znowu to zrobiłem , znowu się ciąłem. On mi tego nie wybaczy-Kolejne łzy zmoczyły moje policzki. Mimo tego że Louis mnie pocałował i zapewniał, że wszystko będzie dobrze widziałem w jego oczach, że jest na mnie wściekły.
-Mały co ty mówisz??
-Ciąłem się-Nie wiedziałem co więcej powiedzieć więc pokazałem mu wewnętrzną część przedramienia. Chłopak patrzył na moje rany jakby pierwszy raz widział coś takiego. Nie dziwie mu się to wyglądało okropnie. Nie chciałem żeby dalej męczył się patrząc na to paskudztwo zaciągnąłem rękawy koszuli od piżamy. Niall bez słowa wyszedł z mojej sali a ja zacząłem jeszcze bardziej płakać. Krzywdzę wszystkich których kocham. Tylko dlatego że mam jakieś głupie upodobania do żyletki. Chciałem żeby teraz wszedł tu Louis żeby powiedział że wszystko będzie dobrze ale aż za dobrze wiedziałem że tak się nie stanie bo on po prostu nie chce na mnie patrzeć. Zraniłem go , bardzo go zraniłem. Swoimi obietnicami których nie potrafiłem dotrzymać. On zrobiłby dla mnie wszystko a ja nawet nie potrafiłem dotrzymać na ogół łatwej obietnicy. Musiałem wszystko zepsuć.
-Co jest??-Poczułem się ciężki , moje powieki zaczęły się zamykać a ja nie potrafiłem nic z tym zrobić. Poddałem się temu i po prostu odpłynąłem w ciemność.
***Oczami Torii**
-Louis jak się czujesz??-Kiedy weszliśmy na odpowiednie piętro od razu zauważyłam drobnego chłopaka z opuszczoną głową. Podeszłam do niego i objęłam w pasie. On nic nie powiedział tylko wtulił się w  moje ramię- Ciiii wszystko będzie dobrze-Rozejrzałam się po otoczeniu i nigdzie nie widziałam Jera jakby wgl tu ze mną nie przyszedł. Spojrzałam na mężczyznę który wchodził do jakiejś sali. Wysiliłam wzrok tak to był Jer. Chłopak zniknął za drzwiami ale po chwili wyleciał  stamtąd szybciej niż wszedł
-On się nie budzi. Pomóżcie mu-Dopiero po chwili doszyło do mnie co on powiedział. Louis wyrwał się z mojego uścisku i biegł w stronę sali Harrego. Ledwo go dogoniłam i odciągnęłam od szyby przez którą można było zobaczyć Harrego. Louis starał się mi wyrwać ale po kilku próbach po prostu osunął się na podłogę. Do sali Harrego wbiegli lekarze.
-Wszystko będzie dobrze-Powtarzałam , przekonując bardziej siebie niż Louisa. Bałam się strasznie się bałam. Dopiero teraz zrozumiałam że ja tez mogłabym wylądować na tym oddziale i w takim stanie w jakim jest teraz Harry. Z moich oczu spłynęły łzy. Szybko je otarłam żeby nie widział ich Louis, który był już dość załamany. Cały się trząsł mocząc mi bluzkę.
-Torii możemy porozmawiać-Z rozmyślań wyrwał mnie głos Jeremiego.Pokiwałam głową ale przy okazji zawołałam Nialla żeby Louis nie był teraz sam. Chłopak zajął moje miejsce i teraz Louis wtulał się w tors tlenionego. 
-Co się stało??-Zapytałam chłopaka chodziło mi oczywiście o Hazze. Mój głos mimowolnie zadrżał.
-Nie jest z nim dobrze. On jest w krytycznym stanie , anemia jest w silnym stadium, lekarze nie wiedzą czy on z tego wyjdzie.-Po tych słowach zrobiło mi się czarno przed oczami. Z oczu Jera płynęły łzy w końcu tam w sali umiera jego kuzyn. Przytuliłam się do chłopaka a on zamknął mnie w bezpiecznym uścisku- Torii-Odciągnął mnie na długość ramion-Nie mów tego Louisowi on nie może się teraz załamać. -Pokiwałam głową i wróciłam do Louisa. Tkwiliśmy tak w milczeniu całą siódemką przytuleni do siebie na ziemi aż tą cisze przerwał dzwonek telefonu jak się potem okazało Liama. Chłopak odszedł od nas na kilka kroków i prowadził z kimś zawziętą konwersacje.
-Mam złe wieści-Podszedł do nas ze smutną miną-Musimy jutro jechać w tą pieprzoną trasę- Po tych słowach wszyscy wlepiliśmy wzrok w chłopaka nawet Louis podniósł głowę. Liam nigdy nie przeklinał nawet nie lubił jak ktoś w jego towarzystwie to robi a teraz...-Nie patrzcie tak na mnie ja też mam prawo się zdenerwować. Paul powiedział że musimy jechać. A i Torii będziesz śpiewać z nami na koncertach-Chłopak wypowiedział te słowa na jednym wydechu. Ja patrzyła na niego mając nadzieje że żartuje.
-Jaja sobie robisz prawda-Zapytałam modląc się w duszy żeby teraz wybuchnął śmiechem, ale chłopak tylko pokręcił przecząco głową-Ale dlaczego ja nie potrafię- Teraz wzrok wszystkich skierowany był na mnie.
-Mała potrafisz śpiewać i nie masz innego wyjścia. Paul ma chyba okres bo chodzi strasznie nabuzowany.Powiedział że albo zaśpiewasz albo my nie będziemy mogli nagrywać z tobą płyty.
-No jak mus to mus. -Powiedziałam. Po tych słowach wróciliśmy do pocieszania siebie na wzajem.
-Przepraszam możemy porozmawiać-Znowu ktoś przerwał nasze milczenie tym razem był to lekarz prowadzący naszego loczka.
-Tak oczywiście już idę-Na równe nogi zerwał się Louis
-Ty nigdzie nie idziesz ja porozmawiam z lekarzem-Popatrzyłam na Jera mając nadzieje że wie co ma robić. Wiedział bardzo dobrze. Pociągnął Louisa z powrotem na podłogę i przytulił do siebie.
-Co z nim??-Zapytałam kiedy odeszliśmy od reszty.


Nie miałam zamiaru dodawać tego rozdziału w najbliższym czasie bo jestem zawiedziona ilością komentarzy która się od pewnego czasu nie zmienia wgl. A że dzisiaj mam taki dooobry humor postanowiłam dodać nowy rozdział.
4KOMENTARZE=29ROZDZIAŁ

4 komentarze:

  1. Pyśka nie przejmuj się komentarzami u mnie też nie ma ich zbyt dużo. A co do rozdziału to co ty do cholery zrobiłaś Hazzie co?? Ja ci tego nie wybaczę...

    OdpowiedzUsuń
  2. jak mogłaś ?! czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie ;D
    "ożyw" hazzę xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. cudo ;**
    Niech Harry będzie zdrowy . :)

    OdpowiedzUsuń