wtorek, 11 września 2012

Rozdział 30

***Tydzień Później***
Obudziłem się dzisiaj wcześniej niż zwykle bo o 6,30. Nie mogłem spać , dzisiaj w końcu wychodzę z tego przeklętego szpitala. Ten tydzień to był koszmar co dziennie tysiące badań i wciskanie mi na siłę jedzenia. Jedyną dobrą rzeczą było to , że Louis był ze mną każdego dnia. Mimowolnie naszło mnie smutne wspomnienie z pierwszych dni pobytu tutaj.

,,Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez szpitalne okno. Instynktownie przytuliłem się do Louisa który spał na drugiej połowie łóżka. Ale tym razem trafiłem na jego poduszkę.Leniwie otworzyłem oczy żeby upewnić się ,że naprawdę go tam nie ma. Rozejrzałem się po sali , byłem tu sam. Louis tak po prostu mnie zostawił.Chwyciłem telefon do ręki. Wybrałem numer chłopaka , nie odbierał. Napisałem sms'a -również nic. Chłopaka nie było kilka godzin a ja coraz bardziej zanosiłem się płaczem.Pielęgniarki kilkakrotnie przychodziły do mnie i pytały czy wszystko w porządku ale ja nie potrafiłem im odpowiedzieć. Po paru kolejnych godzinach drzwi do sali otworzyły się, obróciłem się w tamtą stronę. Stał tam Louis z wielką paczką babeczek w ręku. 
-Kocie przyniosłem Ci babeczki-Chłopak dziwnie na mnie spojrzał. Szybko otarłem łzy żeby ich nie zauważył- Hazzuś czemu płaczesz??
-Bo...bo -Zająknąłem się , nie wiedząc co powiedzieć.-Bo kiedy się obudziłem ciebie nie było koło mnie.-Wybuchłem niepohamowanym płaczem.Lou położył babeczki na krześle a sam wgramolił się do łóżka.
-Przepraszam nie pomyślałem"

-Panie Styles przyniosłem panu wypis -Mężczyzna podał mi kawałek papieru.
-Dziękuje-Odparłem i ponownie wróciłem do wspomnień

,,-No zjedz jeszcze jedną babeczkę. Dla mniee-Zapytał Lou robiąc słodką minkę.
-Louis ale to będzie 20 dzisiaj
-No ale ja tak ślicznie proszę.-Pokiwałam głową z rezygnacją i otworzyłem buzie w której po chwili znalazła się kolejna już dzisiaj babeczka. 
-Teraz twoja kolej-Wyciągnąłem jedną z ostatnich babeczkę i przyłożyłem do ust chłopaka który mocniej zacisnął usta i pokręcił przecząco głową. W rezultacie Lou miał całe usta ubrudzone bitą śmietaną. -Jak ty nie chcesz to ja się jednak poczęstuje. -Zacząłem zjadać pocałunkami bitą śmietanie z ust chłopaka- Pycha!"

-Nad czym tak myślisz kocie??-Nie zauważyłem kiedy do sali wszedł Lou z pudełkiem babeczek. 
-O hej Skarbie. Myślę nad tym jak spędzimy te dwa tygodnie-Chłopak podszedł do mnie całując a w między czasie odkładając pudełko na róg łóżka.
-Bardzo aktywnie-Chłopak poruszył znacząco brwiami na co cicho zachichotałem.-To co wracamy do domu ?
-Już się za nim stęskniłem- Wyskoczyłem z mojego tymczasowego posłania i zacząłem przebierać się w ubrania. 
-Mrrr..-Louis popatrzył na mnie z tym swoim łobuzerskim uśmiechem. Ja oczywiście musiałem się zaczerwienić na co chłopak zareagował donośnym śmiechem.Już z w miarę spokojnym Lou wróciliśmy do domu.Przed drzwiami naszego obecnego domu chłopak zatrzymał mnie stalowym uściskiem. 
-Mam dla ciebie niespodziankę -Wymruczał mi do ucha po czym otworzył drzwi. W środku znajdowali się nasi przyjaciele którzy powinni być teraz w trasie. Przez cały salon przewieszony był transparent z napisem ,,Witaj z powrotem w domu Harry" . Moje oczy od razu zaczęły się ,,pocić". Na swoich ramionach poczułem silne dłonie Lou. 
-Wszystko w porządku ??-Usłyszałem głos Marchewki za swoimi plecami. 
-Tak -Odparłem odwracając się do niego-Dziękuje ,że to dla mnie zrobiłeś
-Chce ,żebyś zapamiętał te dwa tygodnie jak najlepiej. -Przytulił mnie do siebie
-Co wy tu tak właściwie robicie? Przecież powinniście być teraz w Paryżu-Wszyscy podbiegli do mnie i zaczęli przytulać. 
-Louis zadzwonił do nas i powiedział żebyśmy przyjechali i oto jesteśmy-Torii zaczęła mi wszystko tłumaczyć a ja rzuciłem jej się w ramiona, dziewczyna po chwili odwzajemniła przytulaska . 
-Strasznie za tobą tęskniłem - Powiedziałem w zagłębienie szyi dziewczyny. 
-Ja też młody-Dziewczyna poczochrała mi włosy
-Ej to ja jestem od ciebie starszy-Udałem obrażonego , odwracając się teatralnie plecami do Torii
-Oj Hazzuś nie bądź zły. Nie moja wina ,że wyglądasz na młodszego-Dziewczyna odwróciła mnie przodem do siebie i ponownie przytuliła. Nie miałem sumienia żeby nie odwzajemnić tego gestu. Kiedy w końcu się od siebie odsunęliśmy zacząłem witać się z resztą przyjaciół.Okazało się że chłopcy rozmawiali z Paulem żeby ten dzień mogli spędzić z nami.  Byłem im naprawdę wdzięczny ze zrobili to dla mnie. Nasz rozmowa niestety zeszła na niezręczny dla mnie temat a mianowicie na temat mojej choroby. Ja nie należę do osób które potrafią powiedzieć w prost co im się nie podoba więc przemilczałem ten temat. Po 20 kiedy zrealizowaliśmy już wszystkie rozrywki które przygotował dla nas Lou , m.in. Jedzenie popcornu na czas co oczywiście wygrał Niall a któż by inny. Okazało się że chłopcy i dziewczyny muszą wracać do Paryża bo dostali tylko pozwolenie na jeden dzień. Nie obyło się bez potoku łez
-Torii będzie mi ciebie bardzo brakowało przez TEN czas. -Zaakcentowałem to słowa na co dziewczyna tylko przytaknęła i wtuliła się we mnie najmocniej jak potrafiła. Kiedy poczułem zapach dziewczyny moje oczy zamieniły się w wodospad. -Kocham Cię Torii. Czuje jakbym znał Cię od zawsze. Traktuje Cię jak siostrę nie zapomnij o tym Ok-Dziewczyna odsunęła się ode mnie a w oczach miała łzy.
-O czym ty mówisz Harry-Dziewczyna spojrzała mi w oczy tym swoim przeszywającym wzrokiem.
-Gdyby coś poszło nie tak pamiętaj o tym -Z moich oczu popłynęło jeszcze więcej łez.
-Haroldzie nie możesz tak mówić-Torii podniosła głos tym samym zwracając na nas uwagę innych.-Harry obiecaj mi że się nie poddasz nie możesz tego zrobić proszę Harry-Dziewczyna ściszyła głos który i tak łamał się przy każdym wypowiedzianym słowie.
-Torii ale jest mi bardzo ciężko ja już nie daje rady. Może przed Lou potrafię udawać że jest wszystko okey ale to wcale nie jest takie proste.
-Ja wiem Harry ale już raz sobie poradziłeś teraz też sobie poradzisz . OBIECAJ ZE SOBIE PORADZISZ-Dziewczyna zaakcentowała ostatnie zdanie ja tylko pokiwałem głową i po raz ostatni przytuliłem się do dziewczyny. Pożegnanie z nimi wszystkimi było bardzo trudne ale nie mogliśmy tego odwlekać w nieskończoność.
-Będziemy tęsknić-Powiedzieliśmy równocześnie z Louisem kiedy reszta wchodziła do busa. Wpatrywaliśmy się w odjeżdżający samochód aż całkowicie zniknął z pola widzenia.
-Kocie chodź do środka bo zmarzniesz.-Bez zbędnych protestów wtulony w Louisa wszedłem do domu. Razem z chłopakiem posprzątaliśmy bałagan pozostawiony po przyjaciołach a potem razem poszliśmy wziąć prysznic. Na marginesie to było miłe doświadczenie( If you know what I mean ). Po wyczerpującym prysznicu od razu skierowaliśmy się do naszej sypialni.
-Śpij już kocie i nie próbuj wywinąć mi żadnego numeru w nocy-Pogroził mi palcem na co ja przytaknąłem i wtulony w chłopaka zasnąłem.

Rozdział pisany na matmie wiec mam nadzieje że jakoś mi wyszedł. Zastanawiam się czy dodawać rozdziały we wtorki i soboty bo we wtorki mało kto komentuje bo wiadomo szkoła. Myślałam żeby dodawać dwa rozdziały w weekendy w sobotę i niedziele. Co o tym myślicie?
4KOMENTARZE=31ROZDZIAŁ

3 komentarze:

  1. Heej! Czytam Twoje opowiadanie od jakiegoś czasu i muszę stwierdzić, że jest całkiem niezłe! Czekam na kolejny ;D
    Zapraszam do mnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha wzięli razem prysznic hahaha i to było miłe uczucie hahaha nie no nie wyrabiam. ZAJEBISTY ROZDZIAŁ Pyśka. Czekam na kolejny. A co do tego jak często masz dodawać rozdziały to rób co chcesz byleby tylko rozdziały były ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak nikt w tygodniu nie komentuje? Komentujemy ;)
    Tori i Harry <3 to takie słodkie było ;**

    OdpowiedzUsuń